Eksperymentalna łódź podwodna dowodzona przez admirała Harrimana Nelsona (Walter Pidgeon) chowa się na dnie oceanu przed niebezpieczną falą ciepła, emitowaną przez zbliżający się do Ziemi tajemniczy rój meteorytów. Dowódca jednostki zdaje sobie sprawę, że ludzkości może grozić zagłada spowodowana nagłym wzrostem temperatury. Postanawia więc odpalić w kierunku zagrożenia pocisk rakietowy z głowicą jądrową. Przerażone spodziewanymi skutkami eksplozji dowództwo nie wyraża na to zgody. Wkrótce
jednak łączność z Waszyngtonem zostaje zerwana i admirał dostaje wolną rękę. Wówczas jego zamiary spotykają się z oporem części załogi... Obraz powstał na fali strachu przed atomową zagładą. Jego niewątpliwą zaletą są doskonałe sceny podwodnych pojedynków


Wyprawa na dno morza to kino przygodowe z elementami Sci-Fi które nie stoi na wysokim poziomie. W obsadzie widnie je nazwisko pana Petera Lorre, lecz nie warto zawracać sobie nim głowy odgrywa małą rólkę w owym dziele. Film nie pozostawia złudzeń, średnio budżetowe "filmidło" z wątpliwymi efektami specjalnymi (gumowa ośmiornica jest najlepsza). Warto nadmienić że twórcą niezłej piosenki otwierającej jest Frankie Avalon gwiazdka amerykańskiej muzyki w owym czasie.
Dla fana takich obrazów dzieło warte uwagi.