Film sam w sobie jest przyzwoity, ale notę podbija jego autentyczność. To zwiększa empatię u widza i zaangażowanie w seans, jednakże zastanawia mnie jedna kwestia. Co dzieje się w przypadku, gdy osobie skazanej udowodni się niewinność. Czy taka osoba tracąc kilkanaście lat życia, może pozwać stan, bądź miasto? W końcu nie popełniła zbrodni, a siedziała kilkanaście lat w więzieniu. Czy ktoś się orientuje?
Podejrzewam, że taka osoba może oskarżyć sąd i prokuraturę oraz domagać się odszkodowania, niemniej jednak czasu spędzonego z dala od rodziny i uszczerbku na psychice nic nie jest w stanie wynagrodzić.
Za błędy prokuratorów i sędziów płaci państwo. W Polsce na przykład co roku wydaje na to około 14 milionów złotych.
Tutaj fragment artykułu o prawie karnym:
"Rekordowe odszkodowanie – 2,8 mln zł –przyznał w tym roku w kwietniu Sąd Apelacyjny w Gdańsku Czesławowi Kowalczykowi, który spędził w więzieniu 12 lat. Mężczyznę skazano za zabójstwo. Jak się potem okazało, niesłusznie. Na kwotę przyznanego mu odszkodowania składa się m.in. suma zarobków, jakie uzyskałby, gdyby pracował, a nie siedział w więzieniu".