Ten film jest solidny. Ma bazę w postaci prawdziwej, mocnej historii. Ma HIlary Swank, która prawie nie schodzi z ekranu nie męcząc przy tym widza a raczej go wciągając. Ma pobrzydzoną Juliette Lewis, która w monologu kobiety na dnie sięga wyżyn aktorstwa. Ma Sama Rockwella, który świetnie oddaje klimat więziennej nadziei i beznadziei. Ale... Jakby czegoś brak. brak mocniejszego tła - siostra niby traci męża przez poświęcenie dla brata - ale tego nie widzimy. Policja kłamie i mataczy, straszy świadków - ale tego nie widzimy. Betty Ann niby ma problemy na studiach - ale tego nie widzimy. A szkoda. Bo wtedy przekaz byłby mocniejszy. A tak - jest do obejrzenia, jest solidnie, aktorsko nawet bardzo dobrze - ale bez zawrotów głowy, bez wciskania w fotel emocjami.
Racja! Materiał na film, napisany przez samo życie, jest bardzo dobry, gra aktorska też super, ale w realizacji są braki... W związku z tym robi się taki trochę rozmemłany dramat w stylu typowych "Okruchów życia", a ta historia jest naprawdę niezwykła i zasługuje na bardziej adekwatnie potraktowanie jej przez reżysera, dlatego daję tylko 6/10 i jest to wina wyłącznie reżysera, w żadnym wypadku aktorów czy scenariusza.