Nie wiem, czy to jakaś niedoróba twórców filmu, ale rzecz nie daje mi spokoju. Do wyjazdu Olava pozostaje 3 tygodnie - dowiadujemy się na początku filmu. Tymczasem mamy śniegi, zaraz żniwa i znów śniegi; nie chodzi o końcówkę - zaraz po scenie żniw mamy zimową aurę, a z przebiegu akcji wynika, że dzieje się to w krótkim czasie. To o co chodzi z tą pogodą?
Niestety - jeden z zarządców na zbiórce mówi wprost - "Potrzebujemy pomocy przy żniwach" i bezpośrednio po tym następuje scena żniw. Czyżby zatem jednak twórcy dali dupy? Jeśli tak, to będę musiał drastycznie obniżyć ocenę, bo to byłoby zwyczajne partactwo, a tego nie znoszę (nie tylko w filmach).
Ja też zwróciłem uwagę na upływający w filmie czas. Odniosłem wrażenie pewnego chaosu, ale odebrałem to jako celowy zabieg twórców, żeby pokazać monotonię życia na wyspie oraz brak kontroli nad przyszłością jaka czeka więźniów.
Z kolei motyw 3 tygodni odebrałem jako obietnicę złożoną Olavowi, ale mającą być dla niego tylko marchewką. Po ucieczce głównego bohatera obarczają winą właśnie Olava - możliwe, że wtedy też zmienili termin, w którym mieli go wypuścić.