dokładnie, mnie denerwuje też fakt, że do takiego poprawczaka trafiają naprawdę "źli ludzie", sam znam takich, wiem, ze to psychole.... tutaj każdy z nich to niewinny i zagubiony chłopiec...

Najgorsze w "Wyspie" to wrażenie, że każdy chłopiec siedzi tam co najwyżej za niewinność. Sprzeciwiają się "surowym" warunkom życia, ponieważ oni nic nie zrobili i uważają, że kara nie powinna ich spotkać. W czasie ich buntu brutalnie pobili wiele osób, które krzywdy im nie zrobiły. Rozumiem - bunt przeciwko traktowaniu tego chorego pedofila jak normalnego człowieka, ale to jest bunt przeciwko umieszczeniu "niewinnych" w placówce wychowawczej. Nie wiem, czy takie były fakty, nie wiem, czy film daje nam chociaż namiastkę życia na "Wyspie" w 1915 r., ale jeśli tak jest - sama idea więziennictwa powinna upaść w posadach. Film ze strony technicznej (jeśli mogę się tak wyrazić) bardzo dobry, ale te nieścisłości powodują co najmniej niesmak.