O dziwo nie przez krytyków a widzów. Ci pierwsi zazwyczaj czołobitni wobec Scorsese tym razem nie byli zgodni. Nie uznali filmu za spełnione arcydzieło czy też wielką rewelację, którą każdy musi zobaczyć. Takie zdanie mają wyłącznie widzowie zarówno na Filmweb jak i IMDB oraz na Rotten Tomatoes.
Przez nich film jest nazywany objawieniem czy aż filmem dekady. Ustawić narrację filmu tak by była zagmatwana i już widzowie doszukują się drugiego a nawet trzeciego dna. Zabawne. Scorsese filmem nie zmienił kształtu amerykańskiej kinematografii, w filmie nie ma absolutnie niczego rewolucyjnego. Twisty podtrzymują zainteresowanie u widzów. Jest próba zrobienia klimaciku jak u Hitchcocka czy Serlinga ale Martinowi coś niezbyt to wyszło. Jest średnio. Tyle. DiCaprio robi co może byśmy zanim szli i byli zafascynowani. On ciągnie ten film. Jest jego siłą żywotną. Inni mu sekundują. W zdjęciach i montażu brakuje tego co było w filmach Scorsese z lat 90 no nie ma tu tego czegoś co tam było. Rutyna i zatonięcie w laudacjach zrobiło swoje. Zresztą wielu świetnych reżyserów późne filmy ma różnej jakości i podobnie jest ze Scorsese. Film "Wyspa tajemnic" jest zwyczajnie nieprzemyślany jeśli chodzi o użyte środki oraz stanowczo za długi. Spokojnie w 90 minutach można było całość zamknąć. Za dużo dialogów za mało pracy kamery, która byłaby ciekawa. Rutyna od strony technicznej.