Zakończenie jest tak oczywiste, że nie wiem jak można szukać w tym filmie drugiego dna. Przecież na końcu wszystko jest pokazane. Żona zabiła dzieci, Andrew zabił żonę, był pacjentem, a wszystko było wyreżyserowane żeby go wyleczyć. Pozdrawiam ;)
A szpikulec do lodu niesiony przez jednego z salowych oraz ujęcie na latarnię tuż przed napisami końcowymi nie sugerują, że może jednak faktycznie gościowi zrobili pranie mózgu?
Szpikulec do lodu to była raczej strzykawka śmierci, a latarnia to miejsce gdzie uśmiercali pacjentów
Szpikulcem do lodu wykonywano lobotomie. Bohater grany przez Leo dobrowolnie sie na nia zgodzil pod koniec filmu. Zostal poniekad wyleczony z traumy, zrozumial, co zrobil, lecz ta wiedza byla przytlaczajaca, nie mial juz celu w zyciu, dlatego wybral zabieg, ktory mial go "odeslac" w nieswiadomosc.
No właśnie. To ostatnie jego zachowanie wg mnie nie oznaczało, że on się "cofnął" znowu w iluzję. On już świadomie ICH oszukał, bo CHCIAŁ tę lobotomię. Niby WPROST poszlaką na to jest jego stwierdzenie na końcu, "Co jest gorsze – żyć jako potwór czy umrzeć jako dobry człowiek".
On nie chciał żyć ze świadomością, jako potwór, więc wybrał lobotomię.