Banał, banał, banał.
Kolejna komedyjka o "Amerykańskim śnie" gdzie skończona kretynka w magiczny sposób robi karierę.
Nadmiar szczęśliwych zbiegów okoliczności, stuprocetowa przewidywalność i kompletnie irracjonalne, absurdalne i irytujące zachowanie głównej bohaterki.
Trochę kojarzy się z Legalną Blondynką albo Diabeł ubiera się u Prady, ale durniejsze.
Wizualnie za to nie tak źle.