Jestem po emisji na TVP1. I cóż mogę napisać... Straszliwie przewidywalny film z nieco zaskakującą końcówką: ksiądz przebijający pięścią kraty konfesjonału, no i sama końcowa scena pogrzebu - daje trochę do myślenia. Chris Pine zagrał bardzo dobrze i głównie dlatego - moim zdaniem - warto ten film obejrzeć. Całkiem przyzwoicie przedstawiono te wewnętrzne rozterki Luthera i podejrzanego księdza.