Jako żywo przypomina kolejne Życzenia śmierci, choć główny bohater nie łoi wszystkich tak mocno jak Kersey. Dzisiaj trąci już myszką, ale filmy z tamtych czasów opowiadają przynajmniej jakąś historię, w przeciwieństwie do współczesnych, opartych na grach komputerowych, produkcjach, w których łubu dubu przeplata się wyłącznie z trata tata ta, a bohaterowie mają nieskończoną liczbę żyć.