Obejrzałem go głównie ze względu na Alberta Finneya ale to Redgrave wprawiła mnie w zachwyt. Ta znakomita aktorka stworzyła jedną z najciekawszych postaci kobiecych jakie ostatnio widziałem w filmie. Jej bohaterka mówi niewiele, stoi z boku, ale cały czas czujemy jej obecność i miłość jaką otacza Winstona Churchila. Sam film jest sprawnie zrealizowany. Ładne zdjęcia, piękna sceneria i bardzo dobry scenariusz pokazujący chęć wzięcia udziału w losach świata. Polecam.