Można powiedzieć, że tym filmem kończy się drugie podejście do X-Menów przez Fox-a. Biorąc pod uwagę, że Disney nie chciał wydać tego filmu, to nie spodziewałem się, aż takiego gniotu.
Dziś z perspektywy czasu, muszę uznać, że pierwsza przygoda z X-Menami była dużo lepsza. Skierowana do starszego widza i przygoda, która wtedy zaczęła się w 2000 r. potrafiła mnie porwać. Tutaj doprowadzono do upadku serii.
W tym filmie jako coś nie zagrało nic. Od efektów, po historię, przez aktorów - którym nie chciało się grać (widocznie poznali scenariusz). Mimo wszystko najlepszym aktorem okazał się Michael Fassbender, który mimo, że widać, że nie chciał grać w tym shicie to i tak zagrał lepiej niż wszyscy inni.
Był to też ostatni film Fox-a z serii X-Men. Nowe filmy, jeżeli będą miały miejsce to tylko dzięki Disney, może to i dobrze. Bo podsumowując cała serię to jednak było słabo.
Chciałbym doczekać się X-Menów z "R", gdzie nie skupialibyśmy się na ratowaniu świata, a bardziej nie poznaniu problemów z bajki - czyli relacji rodziców z dziećmi mutantami oraz ich problemów. Ta kwestia została całkowicie pominięta w całej serii. Jest to dość dziwne, bo to właśnie budowało fenomen bajki, która uczyła tolerancji i zrozumienia.