Wprost nie można uwierzyć, że główna bohaterka ma poziom rozwoju na poziomie 5-letnie gówniary. Dziwię się, że Xavier nie przełożył jej przez kolano...aż się prosi o przemoc ;)
Film jest zwyczajną sieczką. Coś się pojawia w kosmosie i wszyscy (dosłownie - razem X-menami), biorą to za rozbłysk słoneczny...yyyyyy...no, właśnie. Przecież widzowie nie są debilami. Potem wszyscy ze sobą walczą i jest happy end. aaaa w końcu pojawiają się obcy i...tyle.Ginie trochę X-menów i tyle. Obcy giną i...tyle. Koniec filmu. I tyle. Szkoda czasu.
Film zaczynał się ciekawie, ale chyba scenariusz został pożarty przez obcych lub coś z kosmosu miało kreta w biurze Kingberga, a może wykichał mózg wprost na posadzkę i się po nim przeszedł. Trudno ocenić. Wyszedł z tego rzadki glut, który został rozniesiony po podłodze. Szkoda, że zginęła Mystique, ale pewnie ją sklonują lub coś tam - Kingberg na pewno coś wymyśli inteligentnego, na poziomie X-men - Rozwydrzona Phoenix.