Nie jestem maniaczką ani komiksów, ani filmów animowanych x-man. W zasadzie możnaby mnie nazwać ignoratką. Byłam jednak na obu filmach i porówanie wypada na korzyść dwójki. Na bardzo dużą kozyść... Aktorzy wykazali się naprawdę sporą inwencją i to było widać. Postać Rogue była dość uboga, ale to było zrozumiałe po całkowitym obudowaniu jedynki pod dykando tej postaci. Położono natomiast nacisk na poznanie reszty mutantów, nie tylko Wolverina, Storm, Jean Grey i Cyklopa. To chyba było głównym zamiarem tej części. Scenariusz był dużo lepszy od jedynki, ciekawszy i bardziej hmm... realny (wiem, że to stwierdzenie jest absurdalne w odniesieniu do filmu s-f). Słyszałam wiele złego o postaci Rogue w drugiej części i muszę się po części zgodzić - zrobiono z niej ciepłe kluski na maśle posypane cukrem. Ogólne wrażenie dotyczące efektow specjalnych było wspaniałe. Pobić je może tylko "Reaktywacja" albo "Powrót Króla". Naprawdę dobry obraz.