Zgadzam się powyższa opinią. Masa wątków, z których nic nie wynika... Sceny z chłopakiem w toalecie mogłoby w ogóle nie być, bo co ona wniosła?
Scena z opatrywaniem skaleczenia podczas napadu im się udała ;) Była zabawna.
Generalnie liczyłam na coś lepszego.

Potem na końcu on mówi, że ma jeszcze coś do załatwienia, to odnośnie tej sceny z toalety.

problemy ekonomiczne z którymi boryka się teraz Grecja, coraz bardziej widoczny w całej Europie problem jakim jest zwracanie się społeczeństw w stronę neofaszyzmu i skrajnej prawicy jako odpowiedź na kryzysy - też zostały zasugerowane, nie rozwinięte. może trzeba stworzyć sobie kontekst samemu. a ostatecznie uznać, że to opowieść o znalezieniu wspólnej drogi dwóch braci, którzy się dawno nie widzieli, różnią się i wszystko stracili ale teraz mają siebie. taka interpretacja mniej rozczarowuje.

Dla mnie głównym celem filmu nie było ukazanie ksenofobii w Grecji. Podróż dwóch braci i poszukiwanie ojca obnażyło ich tęsknotę za utraconym dzieciństwem, które dalekie było od ideału ze względu na porzucenie przez ojca. Każdy z nich radzi sobie zupełnie inaczej z brakiem tych emocji, z brakiem ojcowskiej miłości. Motyw królika symbolizuje to dzieciństwo, z którym z jednej strony trudno się rozstać, a z drugiej strony problemy życia wymuszają, by odnaleźć się w dorosłości jak najszybciej. Ja widzę rozterkę, walkę, tęsknotę... Sądzę, ze te niewyjaśnione wątki nie zaburzają emocji w filmie. Ich dokończenie niewiele by wniosło, bo chyba nie to było podstawowym zamierzeniem twórcy... ale każdy ma własną interpretację.
Film ociera się o tandetę, ale jak dla mnie magiczna granica nie została przekroczona. Danny poprzez swój wizerunek "manifestuje" swoją bogatą wyobraźnię, a muzyka jest hołdem złożonym ich matce i wspomnieniom z dzieciństwa, które nawet po wielu latach sprawiają, że bracia odnajdują choć na chwilę poczucie bezpieczeństwa i dziecięcą niezaburzoną radość...