Szalona komedia kung-fu. Lau Ching przyjezdza z Kantonu do Hong Kongu odwiedzic krewnego. Niestety juz na samym poczatku gubi adres i musi zatrzymac sie u przypadkowo poznanego zlodziejaszka idioty, dosc sympatycznego na swoj sposob.
Poniewaz nie ma pieniedzy, a napadanie na banki niezbyt mu wychodzi, postanawia wziasc udzial w turnieju martial arts, gdzie glowna nagroda jest 10mln dolarow (hongkongskich ;) Liczy na latwa wygrana, bo w prawej rece ma naprawde niezlego powera ;)
Jest troche romansu, motyw zemsty, absurdalne gagi i spora dawka przemocy (dwie walki wrecz na granicy gore).
Miejscami troche niesmacznie, choc pojedynek na plucie ze scenami w zwolnionym tempie jak u Johna Woo niezly.
Dla fanow Stephena Chow pozycja obowiazkowa! Mimo iz tym razem nie rezyseruje (za kamera Wei Lo - tworca oryginalnego "Fist of Fury" z Brucem Lee oraz Corey Yuen pamietany za "Transportera") to absolutnie w jego niepowtarzalnym stylu.