Latynoska, która jest tancerką, piosenkarką i aktorką. Nie, nie mówię tu o Jennifer Lopez, lecz o Roselyn Sanchez, która zagrała główną rolę, wymyśliła i wyprodukowała "Yellow". Szkoda, że wcześniej nie podszkoliła się z historii kina. Oszczędziłoby to jej sporo wstydu. Skoro nawet Demi Moore nie była w stanie uratować "Striptizu" przed porażką, tym bardziej Sanchez nie miała na to szans. Historyjka może w latach 80-tych dałaby jeszcze radę, ale dziś po prostu śmieszy i nudzi. Jedynym pozytywem jest Bill Duke w roli Milesa Emory'ego. To jednak za mało, by uratować ten film.
Jeśli chce pójść w ślady J.Lo, Sanchez musi zdecydowanie lepiej dobierać scenariusze.