Nie przyrównuj nawet Złej kobiety do Łatwej dziewczyny. O ile Łatwa dziewczyna ma tego plusa, że jest komedia, gdzie zabawne sekwencje kryją się w dialogach, ciętych wypowiedziach głównej bohaterki, gdzie dodatkowo smaku dodaje świetna Emma Stone, tak Zła kobieta to film bazujący na prymitywnym humorze (scena mycia auta przez Diaz, gdzie jeden z uczniów ma erekcję - w założeniu miało być smiesznie, wyszło żenująco) przesądziła o tym, jak zły to jest film. Postacie nakreslone stereotypowo (jak ładna i seksowna to jednoczesnie łatwa i łasa na pieniądze, jak gruba i brzydka to i z niedorozwojem społecznym itp.) w niczym nie są oryginalne.

Sięgnęłam po film z dwóch powodów. Pierwszy - liczylam na tak miłe zaskoczenie jak w przypadku Łatwej dziewczyny, gdzie dostałam całkiem inteligentną i dobrą komedię, ale dostałam własnie to, czego się obawiałam - komedię, gdzie żarty z pierdzenia mają być zabawne. Drugi - Timberlake. Piosenkarz, o którego potencjale aktorskim mam lepsze zdanie niż w przypadku dziesiątek innych gwiazd estrady bawiących się w granie w filmach (a wszystko za sprawę dobrej roli w Social Network). Ale czego spodziewac się po tak durnym filmie...

To naprawdę tanie brać z filmu jakąś mało znaczącą scenę i podawać ją jako argument przeciwko całemu filmowi, że niby cały film jest jak ta scena, a na dodatek wmawiać innym, że to miała być najzabawniejsza scena w filmie. W taki sposób można zdewaluować nawet najlepsze filmy w historii. Taka zagrywka uwłacza tylko Twojej inteligencji ;) . A film wbrew temu co napisałaś jest właśnie wartościowy, to udana satyra na pewne typy osobowości i szkolne absurdy ze świetnymi, wyrazistymi postaciami. Nie wiem, czy rozumiesz, czym jest komedia, ale w takiej konwencji postaci właśnie mają być groteskowe, przerysowane, mają bardziej prezentować postawy, niż ludzi. Krytykować komedię za to, że jej bohaterowie nie mają wielowymiarowych osobowości z rozterkami moralnymi, to jak krytykowanie filmu fantasy za brak realizmu. Jak oglądasz skecz kabaretowy, to też się czepiasz, że prezentują stereotypy? Po drugie wg mnie humor w tym filmie jest naprawdę dobry, a jestem w tym aspekcie dość wybredny, bo nie podobał mi się Kac Vegas i niemal wszystkie komedie w ostatnich latach. Określenie „prymitywny humor” to kolejny tani wytrych słowny, proste uogólnienie, które nie niesie za sobą żadnego znaczenia. Tak naprawdę jeszcze nikt na świecie nie odkrył czym tak naprawdę jest humor, co jest śmieszne, a co nie jest i dlaczego, więc wydawanie takich sądów jak Twój jest bezsensowne.
„O ile Łatwa dziewczyna ma tego plusa, że jest komedia, gdzie zabawne sekwencje kryją się w dialogach, ciętych wypowiedziach głównej bohaterki”- przecież właśnie Zła kobieta opiera się na ciętych wypowiedziach głównej bohaterki i zabawnych dialogach. Z całego filmu zauważyłaś akurat mycie auta, a nie zauważyłaś tych wszystkich dialogów, docinek i ciętych odpowiedzi Elizabeth. Świadczy to chyba bardziej o Tobie, niż o filmie.
Podsumowując albo nie załapałaś konwencji i nie zdołałaś dostrzec w filmie tego, co dostrzec powinnaś, albo masz jakieś dziwne uprzedzenia- nie wiem, nie lubisz jakiegoś aktora, wnerwia cię muzyka w filmie, albo rzucił cię chłopak podczas seansu tego filmu. W każdym razie twoja opinia nie jest poparta rzeczowymi argumentami. Wg mnie „Zła kobieta” jest nawet lepsza od niezłej „Łatwej dziewczyny”, choćby ze względu na świetną Cameron Diaz, ale i ogólnie lepiej mi się oglądało „Złą kobietę”. Oczywiście Tobie może się bardziej podobać Łatwa dziewczyna, tylko tak jak mówiłem nie uwłaczaj swojej inteligencji używając tanich argumentów przy wypowiedziach na temat filmów ;) .

Och, ale scena o której pisałam nie jest jedyną żenującą w całym filmie tylko jedną z wielu. I sęk w tym, że z wielu takich głupich scen składa się ten film.

"Nie wiem, czy rozumiesz, czym jest komedia..." Tak, rozumiem, ale są różne typy komedii i Zła kobieta jak i Łatwa dziewczyna to właśnie dwa typy podobnych komedii ale nie tych samych, z których jedna prezentuje swoja komediowośc na nieco wyższym poziomie i śmiem twierdzić, że jet przez to lepsza. Tak, Zła kobieta obśmiewa pewne typy osobowościowe, ale to w przypadku tego gatunku nie jest niczym nowym. Przeciwnie - to bardzo wtórny film, którego kompletny brak oryginalności mierzi mnie tym bardziej. Mogę się śmiać, ale jednak poziomu oczekuje nawet od kabaretu, a co dopiero filmu.

"a nie zauważyłaś tych wszystkich dialogów, docinek i ciętych odpowiedzi Elizabeth" No nie zauwazyłam, bo widocznie nie były aż tak dla mnie fajnie zabawne, by zapaśc mi w pamięc i uznać je za wartośc filmu. A scena mycia auta po prostu przewazyła szalę irytacji tym filmem.

Widzę, że jestesmy po dwóch stronach barykady. Tobie się film podobał, a mi wcale. I wiesz co, nie mam o to pretensji i nie będę Cię przekonbywac, jaka to zła produkcja była (bo to po prostu moja opinia), bo jesli się dobrze na niej bawiłes, to film spełnił swoje zadanie jako komedia - dał Ci rozrywke na te 1,5 godz. Więc jest ok. Ale nic nie poradze, że mnie a) rozczarował, b) wkurzył ogranymi chwytami i brakiem pomysłu, c) sprawił, że zaliczyłam więcej facepalmów niż zazwyczaj. No cóż, bywa.

Zgadzam się z Tobą w 100%! "Zła kobieta" również pod wieloma względami przypominała mi "Łatwą dziewczynę". Weszłam z ciekawością na forum, by znaleźć kogoś kto miał podobne odczucia i nie zawiodłam się ;)