Oczywiście kompletnie inny wydźwięk wątków. Dobry temat, dobry film, w końcówce miał coś takiego, że chciałoby się obejrzeć dalej, jak potoczą się losy bohaterów. Świetne postacie drugoplanowe: Mark, Dane, Erin.
popularna strona o 3literowej nazwie pierwsza litera c, 3 litera a, kropka pl, ale oczywiście na tej stronie szybko się trzeba uwijać z oglądaniem, widzę że wciąż jest do obejrzenia
Ok, mam. Dziwne, bo wyszukiwarka cda nie wyświetlała obecności filmu. Dzięki kumplu.
nie ma sprawy, następnym razem jak zapytasz gdzie to będę umownie pisał "cegła" o tej stronie, zawsze warto sprawdzać w googlu jej filmy bo wewnętrzna wyszukiwarka niekoniecznie znajdzie
Nawet po sprawdzeniu w google wciąż nie znalazłem filmu. Dopiero kliknięcie w inny tytuł i zerknięcie na listę propozycji po prawej stronie przyniosło oczekiwany rezultat :)
A mnie się ten film skojarzył z -
https://www.filmweb.pl/film/Cheerleaderka-1999-32020
Tylko w Cheerleaderce jest pokazane na wesoło, tak zwane prostowanie osobowości, a w tym filmie bardziej dramatycznie.
Za mało dramatyczny - przecież takie miejsca stwarzają traumę i mogą zniszczyć młodych ludzi na całe życie! A tu łagodność, delikatność... a gdzie krzyk protestu? Jak można manipulować ludźmi, bez żadnego przygotowania psychologicznego, medycznego, bez wiedzy - tylko nawiedzenie religijne. A jednak można, bo takie miejsca istnieją. Do tego film strasznie przewidywalny. Dla mnie strata czasu.
Czy ja wiem - [lekki SPOJLER] jedno z dzieciaków ostatecznie tego prania mózgu przecież nie wytrzymuje, a konsekwencje przekroczenia tej granicy są dosyć dramatyczne. Wiadomo, że wszystko się rozbija o indywidualne odczucia, ale ja akurat doceniam, że w tym filmie większość emocji jest wygrana jakby na półtonach, nie ma jakiejś szokującej amplitudy emocjonalnej i nie widzimy ani rozrywania koszul, ani euforii. To jest jednak jakieś takie bliskie życia, w którym przecież nie mamy na ogół dwubiegunówki i raczej przeżywamy wszystko dużo spokojniej, jakby lekko otępiale, w zaciszu własnych mieszkań i domów, czasem się miotając, ale tak, że generalnie nie pokazujemy tego po sobie tak bardzo.
Szczególnie gdy mamy naście lat. Bo właśnie, Jak mi się wydaje, to wrażenie łagodności, delikatności i deficytu komponentu dramatycznego wynika również z perspektywy, jaką przyjmuje film. Oglądamy weń wszystko oczami lekko zagubionej, młodej dziewczyny, która na uwagę, żeby nie myślała o sobie jako o homoseksualistce, odpowiada: ale ja nie myślę o sobie jeszcze jako o kimkolwiek. Wszystko, czego tam doświadcza, to właściwie jej tzw. pierwsze razy, to przecież kino inicjacyjne czy tam coming of age story, zwał jak zwał. Dlatego gdy bohaterka całuje koleżankę i czuje się z tym dobrze, wartościuje to sobie odśrodkowo pozytywnie. A gdy potem ktoś mówi jej, że to moralnie naganne, nie mając za bardzo innych punktów odniesienia, zastanawia się, czy jednak nie powinna myśleć o sobie negatywnie. Nie jest jeszcze ukonstytuowana na tyle, żeby postawić wokół siebie wysoki mur, choć widać już wyraźnie, że dojdzie ze sobą do ładu o wiele szybciej niż choćby jej współlokatorka z obozu. To wszystko nie zmienia jednocześnie nijak wymowy filmu, która brzmi: robienie tego młodym ludziom to zbrodnia. Mająca konsekwencje jak najbardziej namacalne, jak i niebezpośrednie, oddziałujące latami na ich psychikę.
Dla kontrastu "Wymazać siebie" jest już dużo bardziej dramatyczne, w taki dosyć "oscarowy" sposób, moim zdaniem akurat ze stratą dla filmu, któremu nie udaje się tak dobrze jak "Cameron Post" pokazać tego młodzieńczego stanu zagubienia w kraju, który rzekomo oddycha wolnością. Ale teraz tematycznie filmy wchodzą do kina parami, problemy narkotykowe też miały swoją premierę blisko siebie ("Mój piękny syn" i "Powrót Bena"), a też są zupełnie inne, więc dla każdego coś miłego.
Nie pomyślałam w ten sposób, że ta perspektywa Cameron decyduje o klimacie, wyciszeniu. Narzucałam filmowi swój punkt widzenia i swoje przemyślenia. Przekonałaś mnie - dziękuję i pozdrawiam