Końcówka ratuje film. Tak to by było 2. Uwaga na spoilery. Film tragiczny, nie polecam. Błędy rzeczowe- gość pokazany w pierwszej scenie za nic nie jest podobny do Ethana Hawke, a ten z kolei wygląda zbyt młodo na to, żeby być 22 lata starszy od tego pierwszego. Muzyka- słaba. Robienie pseudo napięcia muzyką, nie sprawia, że film jest lepszy, wręcz przeciwnie, lałem ze śmiechu w momentach "grozy". Jak lubię Jolie, tak w pierwszej częśći filmu jako agentka zagrała nieprzekonująco. Dopiero w drugiej połowie filmu pokazała się z lepszej strony(nie bez znaczenia jest fakt, z pokazała się hmm...z wielu stron w dwóch scenach :-)). Co mnie jeszcze zaskoczyło- to chyba wina reżysera, którego niespecjalnie lubię. Mówię tu o scenie gdy Hawke i ten złodziej obrazów spotykają się i Hawke krzyczy "help", po czym przybiega policjant i zostaje zabity. Tam biegnie Jolie, która na widok martwego policjanta zatrzymała się, spokojnie zadzwoniła, po czym jeszcze chwilę powzdychała i dopiero gdy usłyszała brzdęk, przypomniała sobie że zabójca policjanta ucieka. Niespodziewanie, gdy pościg się zaczyna obydwa samochody są bardzo blisko jak na 40 sekund różnicy startu- to jakieś 2 km przy takiej prędkości a nie 100m. Ta scena to dowód na to, że Caruso powinien przestać kręcić filmy lub kręcić telenowele. Pomysł na film był dobry, obsada - znakomita, reżyser - beznadziejny i tutaj okazuje się, że bez dobrego reżysera nie da się nakręcić nic dobrego. Obejrzałem cztery jego filmy i poza Jeziorem Salton wszystkie oceniam w przedziale 2-4. Nie polecam nikomu. Sztuczny klimat, pseudo napięcie, beznadziejnie przedłużane sceny które nie mają żadnego znaczenia metaforycznego, film wręcz nudny. Dobrze jeśli film zaskakuje, ale nie można też przesadzać. Reżyser chyba myślał, że im więcej zrobi zwrotów akcji, tym zarobi na filmie. A co wy o tym sądzicie ?