"Widziałeś dwa filmy z Hillem i Specerem, to widziałeś wszystkie". Coraz bardziej skłaniam się ku temu twierdzeniu. Na początku byłem ogromnym fanem tego duetu, ale z produkcji na produkcje coraz trudniej się to ogląda. Oni grają wciąż te same postaci, a w scenariuszu zmienia się tylko choreografia scen akcji. Śmiem twierdzić iż gdyby to było moje pierwsze spotkanie z tymi aktorami, wystawiłbym 7. Natomiast jeżeli "Z nami nie ma żartów" okazałoby się ostatnim ich obrazem jakie dane mi było zobaczyć, bez bólu kliknąłbym 3. Jest 5, bo jestem w środku tej przygody.
Pomijając schematyczność, oddani fani będą zadowoleni. Jest tu świetna scena pojedynku z gangiem motocyklowym, oraz niesamowicie komiksowa postać płatnego mordercy. Dzięki tym dwóm elementom będę w stanie wyróżnić "Z nami nie ma żartów" obok innych filmów H&S. Natomiast sporym zawodem jest gościnny występ Donalda Pleasence. Chyba najgorsza rola w jego karierze.