Już na pierwszy rzut oka widać tu, że jest to film z malutkim budżetem i kręcony prawie amatorsko. Nie zawsze jest to coś złego a i czasem wręcz przeciwnie ale to nie ten przypadek moim zdaniem. Aktorstwo w tym filmie jest bardzo słabe. W ogóle sama fabuła przedstawia się mniej więcej tak, że do miasta gdzie mieszkają same niedorozwinięte osoby przyjeżdża morderca w rozpadającym się białym wanie wypełnionym pułapkami. No i właśnie jednym z głównych problemów jest tu zachowanie bohaterów. Jakieś randomowe laski pchają się do tego wana jakby to jakieś Ferrari było. I ta akcja na stacji benzynowej gdzie mechanik bije się z jakąś laską po czym wan rozcina ją na pół a ten kuca, śmieje się i kończy tak samo... Ta akcja mnie już zniszczyła. Jedyne co mi się podobało to postać tego gościa który jakieś medytacje z nagimi laskami w domu odprawiał. I niby taki twardziel i gotowy na wszystko a podczas tej akcji na koniec ginie w parę sekund i to było całkiem zabawne. Jeszcze na plus mogę wyróżnić efekty gore które były zaskakująco dobrze zrobione jak na taki film. Końcówka to było jakieś przegięcie. Gościu z wana przepisuje głównemu bohaterowi papiery na niego i wrabia go w morderstwa po czym daje się zabić żeby ten poszedł do więzienia... To jest bez sensu i chyba głupszego zakończenia nie mogli wymyślić. Daję 2/10 za te dwa wcześniej wspomniane plusy.