Zaskakująco dla mnie dobra rozrywka że znakomitą choreografią walk i efektów- w stylu KILL BILL Tarantino. Film europejski w stylu amerykańskim Mistrza Q.T. Może Bessona. Szedłem na film z obawami, bo dzień wcześniej rozczarował mnie bardzo CANDYMAN. Jeśli nie będziemy się czepiać logiki, nawet w znakomitych efektach bójek, pościgów, walk to zabawa przednia. Naprawdę duży szacunek do realizatorów i choreografow scen walki, oczywiście głównej aktorki choć pewnie nie obyło się bez dubletów i kaskaderów. Scena finalna barze to taka kill-bill-fight-opera z fantastycznym podkładem muzycznym. Lekkie kino, które mnie bardzo podkręciło a to oznacza, że wizyta w kinie nie na darmo.