dokładnie.....cienizna....szkoda czasu.....ani nie wiadomo skad ten wirus sie wzial po co na co dlaczego, czy ktos z tego wyjdzie czy nie...kompletny bezsens ...

miałam wczoraj to samo... bez sensu zakończenie, a raczej jeo brak...

film strata czasu.

Okej, to może i ja dołożę swoje trzy grosze, choć będą to zgoła inne dwa kalosze, że tak sobie wierszem polecieć pozwolę.
"zapowiadał się ciekawie. Jednak jakie było moje rozczarowanie na koniec".
Cóż, ja powiem tak: pierwsze minuty (a może lepiej tuziny minut), tak co najmniej do 1/3, a może i połowy filmu, były irytujące, takiż scenariusz i dialogi i takaż gra aktorska (nieświadomość obecności Chrisa Pine'a który bardzooo skutecznie zraził mnie do siebie w remaku Star Treka dodatkowo tylko negatywnie mnie ze sceny na scenę nakręcała. "w co ja wdepnąłem", powtarzałem sobie"), JEDNAK JAKIEŻ BYŁO MOJE ZDZIWIENIE, gdy to tak dennie bez mała wyglądające filmidło nagle i znienacka, choć powoli zarazem w końcu pozwoliło mi odkryć swoje prawdziwe oblicze. Oblicze surowe, smutne, przygnębiające i choć początkowo wydające się sztuczne - na swój postapokaliptyczny sposób prawdziwe i wbrew temu co myślałem na początku - wciągające i sensownie skonstruowane. A zakończenie - choć nie zawsze optuje za otwartym - tutaj sprawdza się naprawdę wyśmienicie, wręcz idealnie pasując do szeregu nieskończonych, nierzadko ledwo tylko zarysowanych wątków pobocznych, czyniąc je - a zarazem i cały film - nad wyraz klimatycznymi.
A i Chris Pine ostatecznie okazał się nie taki zły. Takiego połączenia dramatu i horroru właśnie szukałem. Wbrew temu co pisali moi poprzednicy - polecam.
Niespodziewanie ciekawa rzecz.