Najbardziej uderzyła mnie scena wjechania do metra - nawiązanie do słynnej sprawy w Warszawie, kiedy prokuratorka wjechała samochodem do metra. Cóż, choruję na chorobę afektywną dwubiegunową, mój psychiatra przytoczył sprawę właśnie tej pani. Otóż wjechała ona do metra w manii. To nie alkoholizm był powodem ale mania. Bardzo jestem rozczarowana, że reżyserka nie zagłębiła się w temat na tyle, żeby to wyłapać. Powtórzyła chwytliwy temat bez jakiejkolwiek refleksji. Poczytała najgłośniejsze artykuły i bezmyślnie powtórzyła w swoim filmie tę samą sytuację.
To bardzo ok że pokazano problem alkoholizmu wśród kobiet, ale uważam, że zostało to bardzo spłycone. Tak jakby reżyser chciał przedstawić multum osobowości i cały problem, ale nie miał na to czasu. Za szybko, zbyt krótko.