Filmy z Seagalem są tworzone dla kinowych analfabetów, którzy nie rozumieją języka filmowego, a jedynie efekty zastosowane w filmie. Dawniej tym efektem był sam Seagal do czasu, gdy nie stał się spasłym RoboCopem wyprodukowanym w zdezelowanym laboratorium w Mołdawii. Co to w ogóle jest, ten starzejący się pan z widoczną nadwagą udający superbohatera na takiej zasadzie, jak kobieta-wielobryt w rozmiarze XS będzie udawała lolitkę.
Obciach i żenada.
Zgadzam się zwłaszcza z tym: "Filmy z Seagalem są tworzone dla kinowych analfabetów, którzy nie rozumieją języka filmowego, a jedynie efekty zastosowane w filmie." Bo nadwaga nawet może sobie być, jeśli czymś artystycznym by była zrównoważona. Ale nie jest, nawet nie była kiedyś, kiedy faktycznie Seagal był jakąś nowością jako "efekt". Często w TV sprawdzam, gdy jest jakiś film akcji, czy aby nie ma tam Seagala, bo jak jest, uciekam choćby na "Bolka i Lolka" na TVP ABC, tam jest przynajmniej trochę inteligencji i niezły humor.