PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=235793}

Zaczarowana

Enchanted
6,4 87 052
oceny
6,4 10 1 87052
6,1 10
ocen krytyków
Zaczarowana
powrót do forum filmu Zaczarowana

Pierwszy raz widziałam ten film kinie w 2008, byłam wtedy w II gimnazjum i... miałam wielką ochotę na prawdziwy (teraz wiem, że chodziło mi o "renesansowy" ;) ) film Disneyowski. Wiecie, 2D, historia miłosna, śmieszne postaci, trochę wzruszeń.
Pamiętam, że "Zaczarowana" STRASZNIE mnie zirytowała - szczególnie główna bohaterka. Nie chciałam przyjąć do wiadomości, że tak właśnie zachowywałaby się "księżniczka Disneya" w realnym świecie - teatralnie i naiwnie. Chciałam, żeby baśnie zostały baśniami, a rzeczywistość rzeczywistością; żeby te dwa światy broń Boże się nie mieszały, bo to groziłoby wariactwem (a kim jest Giselle próbująca dostać się do tekturowego zamku, jeśli nie wariatką?). Dlatego właśnie najbardziej przypadła mi do gustu początkowa rysunkowa sekwencja - niestety szybko się skończyła. Potem było tylko gorzej.

Do filmu wróciłam wczoraj (pod wpływem zajęć dotyczących baśni - super jest mieć poczucie, że się ogląda filmy Disneya jako pracę domową ;D ) i zmieniłam swoje zdanie prawie całkowicie. Po pierwsze teraz podchodzę już do tego filmu jak do pomysłowej i bardzo przyjemnej autoparodii. Jeśli mówi się, że Shrek jest celną i odważną, ale wciąż nie przesadną parodią Disneyowskich, cukierkowych interpretacji baśni, to Zaczarowana byłaby również parodią, ale oczywiście nie aż tak rewolucyjną jak Shrek. Twórcy "Zaczarowanej" obśmiewają schematyczne miłosne historie typu "żyli długo i szczęśliwie", moc pierwszego pocałunku, wszędobylskie piosenki - ale wciąż jest to śmiech życzliwy.
Jestem pełna podziwu dla Amy Adams (którą widziałam w kilku innych filmach i teraz nie jest już dla mnie anonimową aktorką). W filmie okazuje się ucieleśnieniem księżniczek Disneya, jej płynne ruchy, dłonie nieustannie ułożone jak do tańca, emocje (szczególnie te nowe dla bohaterki - np. gdy pierwszy raz przeżywa złość) - wszystko dobrze dopracowała.
W "Zaczarowanej" znajduję zaczepne mrugnięcia oka do widza w tych wszystkich sytuacjach, które są nakręcone typowo po Disneyowsku (za co jednocześnie Disney bywa krytykowany). To taka odpowiedź w rodzaju: wiemy, że wiecie, że to nasz styl i was to denerwuje, ale i tak będziemy się go trzymać - i tak bajka skończy się szczęśliwie ;). Książę jest tu tak narcystyczny i szarmancki, jak tylko facet Disneya potrafi być; wiedźma oczywiście zła, dumna i wyniosła (odkrycie w tej roli Susan Sarandon było dla mnie kolejną niespodzianką).
Cieszę się jak dziecko ze wszystkich wyłapanych autocytatów, scen wziętych żywcem z wcześniejszych filmów Disneya. Z tych przerysowanych momentów, jak wtedy, kiedy Giselle wyciąga z wanny kłak włosów, a uśmiecha się jakby robiła najprzyjemniejszą rzecz na świecie; albo kiedy nie rozumie, czemu Nancy może być zła, gdy ją widzi ze swoim partnerem w dwuznacznej scenie łazienkowej... (itd.)

Myślę, że ludzie tak różnie odbierają ten film właśnie ze względu na podejście do niego. A "Zaczarowana" ma inne cele niż dotychczasowe historie księżniczek. Nareszcie to zauważyłam i dlatego tym filmem mam zamiar naiwnie się cieszyć ;).

ocenił(a) film na 7
midi0210

Bo do niektórych filmów trzeba dojrzeć

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones