Ja mam znów tak, że stwierdzam że ta produkcja w ogóle mnie nie zaskoczyła. Miąłem ochotę "Zaczarowaną" obejrzeć bo wydawało mi się że pomysł na film jest oryginalny, ciekawy itd. i w moim odczuciu właśnie taki było. Tyle tylko że na początku, a czym bliżej do końca tym mniej mnie to co na ekranie ciekawiło, by na samym końcu...no właśnie, co było na samym końcu??...jak się to skończyło???....już zapomniałem i czytając powyższy komentarz próbowałem sobie przypomnieć jak umarła Macocha...Ale w sumie to mało ważne bo i tak film oceniam na dobry...podoba mi się bardzo pomysł zderzenia ze sobą idealistycznego, naiwne i infantylnego świata z światem bez złudzeń w którym ludzie przeważnie związki traktują jak "zadania matematyczne" - bez uczuciowo, realistycznie, niczym suchą kalkulacje. Oczywiście Disney to Disney, więc z bajki przeszedł w rzeczywistość by w końcu znów wrócić do bajki. W końcu wszystko się dobrze skończyło - nawet kobieta w pewnym sensie odrzucona, zdradzona po pięcioletnim związku jest szczęśliwa:)...Podsumowując oglądało się miło...a co by się stało jak wszytko skończyło by się jednak gdzieś pośrodku albo źle...}:-]...Może mi by się bardziej to wtedy podobało...ale jak zawsze chciałbym za dużo:)