Zupelnie mi sie nie podobal. Nie zauwazylam w tym filmie zadnego sensu, zdnego moralu. Nie rozsmieszyl mnie, nie wzruszyl, nic a nic.
Jedyne co na + to to, ze moglam sobie popatrzec na poczatek XX wieku w Anglii, bo to mi sie podoba - lubiete stroje, ulice, samochody, muzyke. I lubie angielski akcent. I nic po za tym. Film nudnawy, ciagnie sie jak nie wiem...
Nie rozumiem tez za nic tytulu...No dobra, jedna z nich dostala te baletki i co..? Jaki to ma wplyw na reszte? Na wszystkich? (nie mowie juz nawet o polskim tlumaczeniu tytulu!). I te naszyjnik dostaly, jakby mialy cos znaczyc...nie wiem, zupelnie...!

Jesli chodzi o aktorstwo..przecietnie calkiem. Watson pokazala cos innego niby, ale ciagle w tej samej otoczce i szczerze mowiac wiecej sie po niej spodziewalam. Jakby nie patrzac - porownuje sie jej aktorstwo z Grintem i Radcliffe'm i...na serio wypadla blado (z ta dwojka widzialam tez cos niby wiecej poza "HP"). Szkoda. Moze jeszcze za malo warsztatu...?

Reszta dziewczynek to hmm..przecietnie, nie mam sie do czego odniesc, bo nie widzialam ich w innych filmach. Zreszta jak wiekszosci obsady....

Wiekszosci, bo...Marc Warren...Uwazam, ze MW to wyzsza szkola jazdy jesli chodzi o aktorstwo. Na serio uwazam go za dobrego aktora i zupelnie nie potrafie zrozumiec....eee, szkoda gadac.
Milo chociaz bylo na niego popatrzec, nadal calemu obrazowi JAKIS sens, chociaz jak dla mnie pokazal tylko jakies 10% tego, co potrafi. Szkoda.