PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=624}

Zagubiona autostrada

Lost Highway
7,5 76 379
ocen
7,5 10 1 76379
7,6 37
ocen krytyków
Zagubiona autostrada
powrót do forum filmu Zagubiona autostrada

Po przeczytaniu tutaj niektorych wypowiedzi na forum..dochodze do takiego wniosku.
Czy wszyscy fani Lyncha to snoby?
Bo takie mam wrażenie. Nie mówię tutaj o reakcjach na komentarze typu "o jaaaa straciłem 2 godziny, totalny bezsens", ale jeżeli ktoś napisze, że osobiście mu się film nie podobał i nie gustuje w mrocznym klimacie Lyncha to zaraz jest równany z półgłówkiem i odsyłany do pozycji typu" Spiderman" czy "Rambo". Z muzyką też tak robicie? Jeżeli ktoś jest np. fanem hmm... house i chill-out,, a wy słuchacie np. post rocka czy muzyki klasycznej, to też jest dla was tępakiem? Coś tu jest nie w porządku. Skąd w was tyle fanatyzmu skoro jesteście tak wrażliwi na tzw. sztukę wysoką? Odsyłam was (pisane z małej z braku szacunku) do słownika i terminu "Sztuka". Ja osobiście nie gustuje w tym mrocznym (chorym) klimacie Lyncha. Dla mnie jego filmy są trochę jak sen schizofrenika, może ktoś to lubić, bo jest takie "inne , dziwne". Jednakże ja pracuje w z osobami chorymi psychicznie i może, dlatego mnie to nie bawi. Jestem psycholożką. Jednak ja wole innego rodzaju filmy.
Mam prawo, zaraz mnie fani Lyncha zlinczują haha i zwyzywają mnie od głupiej idiotki, bo nie lubię Lyncha. Zero tolerancji, fani Lyncha.Zero. Dla innych gustów. Jesteście specyficzna grupą ludzi, jeśli ktoś obejrzy Matrixa (ktoś tu o matrixie wspomniał, że gniot) i się nim zachwyci, to wg was jest debilem, bo ogląda nie ambitne kino.. Dla mnie Matrix to dobry film, nie uważam, się za debilkę, tylko, dlatego, ze oprócz kina offowego mam otwarty umysł i oglądam u czytam inne rzeczy, czasem komercyjne.
NAJBARDZIEJ mnie rozśmieszył tekst Brono cytuje
"jedni myślą i lubią lyncha kubricka i kino offowe a inni bar czy birbrothera"haha. Jak sobie prościutko zaszufladkowałeś ludzi. Czyli wg Ciebie są tylko 2 rodzaje ludzi. Tacy jak Ty "ukulturalnieni intelektualiści oglądający tylko kino offowe" i " głupia masa oglądająca big brothera ".Zawiodę Cię, ale świat nie jest czarno-biały, lecz ma wiele kolorów i odcieni tych kolorow. Ja na przykład. Lubię i kino offowe i masowe. Jestem otwarta osobą, rozwijam się, nie zamyka się w sobie i w swoim świecie offowym hehe, w zależności, co mi się podoba. Śmieszą mnie ludzie, którzy chcą być na siłę intelektualistami i oglądają tylko kino offowe?HAHA
To znaczy, ze jak ktoś nie lubi Lyncha to nie myśli?haha( a jak ktoś go lubi, jest geniuszem hehe i tak się pocieszajcie hehe)
Dodam tak a propos, że w filmach Lyncha wcale nie trzeba dużo myśleć, bo to thrillery,
a nie zawiłe filmy psychologiczne. Ja kiedyś bardzo lubiłam Lyncha(szkoła średnia), nadal mam do niego sentyment, lecz dla mnie mistrzami kina są Jarmush, Kustorica i Bunuel, oraz O.Stone..i wielu innych. Jednakże, nie powiem nigdy o nikim, ze jeśli nie lubi Jarmusha czy Kustoricy to nie myśli i jest półgłówkiem. Jestescie jakimiś fanatykami kina offowego? Może boicie się, że jakbyście obejrzeli? Big Brothera? przestalibyście być tacy "offowi" hehe. Mnie to śmieszy, ja oglądałam ?big brothera? z ciekaowsci jak był w Tv tak samo ?BAR?, CO nie przeszadza mi być fanka,ambitniejszych reżyserow. Zreszta zeby cos skrytykowac(bar, Rambo, itd, trzeba to obejrzec)Jacy wy jestescie jednostronni, Lynch poza tym nie jest zadnym rezyserem offowym, realizuje komercyjne filmy.Nie powiem, ze niedobre.Cenie go za "obraz" i za muzyke..ale czegos mi w jego filmach brakuje..jakiejs takiej głebszej treści..ktora by mnie zachwyciła.Jego filmy sa bardziej jak obrazy ..niz jak filmy.Nie przepadam, tez ze thrillerami wiec moze dlatego.Jego filmy sciagaja na dół, pokazuje "zło, brud, zazdrosc i takie tam"//moim zdaniem epatuje też w filmach przemoca..choc..co na jego plus..nie pokazuje wszytkiego tak dosłownie(symbolika)...bardziej tak symbolicznie..znow dochodze do wniosku ze Lynch to swietny ..malarz..bo maluje pieknie sceny, ale nie tego ja szukam w kinie:)
Nie wiem czemu tez fani, Lyncha tak boja sie słowa "kicz" i "nieinteligentny film"..bo, jakas dziewczyna tak napisała, moze ona tak to odbiera? Sami pisaliscie, ze jego filmy mozna intepretowac w roznoraki sposob?wIEC ona moze tak go ziterpretowała.Jego filmy nie sa inteligentne. Jego filmy są dziwne i zakręcone , niedopowiedzianiane..Skoro ktos twierdzi ianczej niech zmierzy mi IQ tego filmu .hehehe i zobaczymy czy sa inteligentne hehe
Gdyby były inteligentne tłumaczyły by teorie wzgledności itd..a one niczego nie tłumacza wrecz przeciwnie komplikuja ,nie ma tez jednej odpowiedzi gotowej interpretacji filmu..Poza tym sztuka to sztuka, a nie praca naukowa czy badawcza.. Lynch nie robi filmow badawczych, prac naukowych, lecz sztuke.Nie wiem czemu fani Lyncha chca nazwac to kino koniecznie inteligentnym, nie wiem czy akurat na tym zalezało Lynchowi, NIE SADZE. Boicie sie, ze jakby ktos nazwał film kiczem czy mało ambitnym,
wy byście przestali w swoich oczach za takowych uchodzic. Normalnie co niektorzy sa tutaj tak "offowi", ze nie pogodosz!! hehe
W filmach Lyncha nie chodzi, o to ze maja być super ambitne, ze maja być offowe inteligentne, filmy Lyncha są na swój sposób "inne niż wszystkie". Jak żaden reżyser Lynch operuje symbolami, świetnie rysuje postacie na ekranie i ich emocje, są bardzo wyraziste, nastrój i klimat taki mroczny udaje mu się oddać bardziej niż jakiemukolwiek innemu twórcy thrillerów,(jak ktoś lubi takie klimaty) .Jego filmy na pewno nie są banalne, są oryginalne, ciekawe, zasługują na uwagę, lecz ze względu na specyficzny mroczny klimat(a weźcie pod uwagę, że nie każdy takie klimaty lubi) nie każdego to wciaga. Jednak nie jest to inteligentne kino.
Wiele wypowiadających się ?tutaj osób napisało: "nie rozumiesz filmu, wróć do tandety kina, nie rozumiesz, jesteś bezmyślny, nie wypowiadaj się, jak nie wiesz, co to dobre kino". Ojjjj...... Pochopne zdania. Ciekawe ilu z Was naprawdę zrozumiało ten film, a ilu się tylko tak wydaje? Sam Lynch powiedział, ze jest to swego rodzaju zlepek jego myśli. Nie zgodzę się z tym, ze Lynch = ambitne kino. Kino abstrakcyjne owszem.
Nie nadużywajcie słowa geniusz i klasyka.
Oryginalność nie zawsze równa jest wybitności.
Jednak najlepsze filmy Lyncha to dla mnie "Człowiek Słoń" i "Prosta historia", te dwa sa dla mnie najlepsze.Bardzo, ale to bardzo dobre, ale nie Zagubiona autostrada

ocenił(a) film na 9
creatorka

Ehhh od czego by tu zacząć. No dobra może od początku. Denerwujesz się że fani Lyncha na filmwebie zrównują z ziemią wszystkich jego przeciwników, zupełnie jakby takie rzeczy działy się jedynie na forum Lyncha a to przecież jest nagminne na tej stronie. Nie tylko na tym forum ale na wielu wielu innych. Ostatnimi czasy proponuję chociaż zajrzeć na sekcję Prison Break... Tam to dopiero się dzieje, istna wojna na noże. Ty natomiast sugerujesz jakby takie zachowanie było specyficzne jedynie dla miłośników Davida. Mówisz że jesteśmy nietolerancyjni, rozejrzyj się po tym portalu, nietolerancyjni ludzie znajdą się praktycznie na forum każdego filmu i to zarówno broniący jak i atakujący dane dzieła. Zarzucasz nam tutaj też uogólnianie, że rozróżniamy tylko na lubiących tego reżysera i na pustą masę, sama natomiast uogólniać się nie boisz, wrzucając wszystkich jego miłośników do jednego worka, o czym świadczy chociażby tytuł twojego posta a także kilka zawartych w nim wypowiedzi. Żeby nie było, ja się oczywiście zgadzam że wiele wypowiedzi jest niesmacznych, mało kulturalnych i mówiąc wprost chamskich, ale nie można z tego powodu mieć pretensję do każdego fana. Są po prostu różni ludzie i nie determinują tego preferencje filmowe a zachowanie.
A teraz może o samych filmach. Nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem że filmy Lyncha nie wymagają inteligencji. Powiem więcej, oprócz tego wymagają one także od widza spostrzegawczości, skupienia na szczegółach, umiejętności odczytywania metafor i symboli, pewnej wrażliwości na ten specyficzny klimat i przede wszystkim wytrwałości. Osoby które nie posiadają tych cech znudzą się jego filmami i nie znajdą w nich nic interesującego. Będzie to dla nich po prostu zbitek nie związanych ze sobą obrazów, które po prostu ich znudzą. Podkreślam przy okazji (żeby nie było że jestem snobem) że wcale nie mówię że każda inteligentna osoba musi lubić Lyncha. Może po prostu nie podoba mu się forma przekazu (bo fakt faktem forma jest specyficzna i wiele osób odstrasza), bądź od kina oczekuje jedynie rozrywki.
Twierdzisz że nie jest to inteligentne kino, że "sztuka to sztuka, a nie praca naukowa czy badawcza. Lynch nie robi filmow badawczych, prac naukowych, lecz sztuke". Czy według ciebie inteligentne filmy to tylko filmy dokumentalne? Jako psycholożka powinnaś wiedzieć że istnieje kilka rodzajów inteligencji w tym inteligencja emocjonalna, charakterystyczna dla artystów. Emocje w jego filmach grają przecież główne skrzypce.
Kolejna rzecz to taka że nie zgodzę się że jego filmy nie są ambitne. Sama stwierdziłaś że są inne niż wszystkie. Mają charakterystyczny klimat są oryginalne i jedyne w swoim rodzaju, do tego nie są banalne i wymagają od widza więcej niż tępego wpatrywania się w ekran. Moim zdaniem te cechy robią z jego filmów dzieła dość ambitne.
A tak w ogóle to Człowieka Słonia jeszcze nie widziałem ale Prosta Historia bardzo mi się podobała, co nie zmienia faktu że wolę bardziej psychodeliczne dzieła tego reżysera, jak chociażby Głowicę Ścierającą (niech piekło pochłonie cwaniaczka który pokusił się na takie spolszczenie tego tytułu).
Pozdrawiam.

Travis

Wiem doskonale co to inteligencja emocjonalna.Nie jest wcale charakterystyczna dla TYLKO dla artystów, bo inne grupe społeczne tez moga ja posiadac głeboko rozwinietą.Wszyscy fani Lyncha pisali tu ogolnie o inteligencji(inteligentnym filmie w tym przypadku), a nie o emocjonalnej(nikt tego nie zazanczył, dopiero Ty teraz (dziwnie), ze po mojej wypowiedzi).Chodzi mi o wasze traktowanie tego tak na serio, przeciez kino nie musi sie nazywac ambitne nie musi sie nazywac zaraz inteligentne żeby było prawdziwa sztuka, akurat Lynch dla mnie jest nie dozaszufladkowania, potrafi użyc kiczu w filmie,pokazuje czasem pewnie prymitywny rodzaj emocji..(bo ten ..zwiazany z zawiscia, przemoca, zazdroscia), pokazuje rownież bardzo obrazowo pewnie swoje osobiste odczucia.Tymczasem, zaraz pozniej robi film bardzo taki pozytywny w wydzwieku, nie mroczny, mądry i wzruszajacy..prawie ze melodramat!!
wg mnie nie ma czegos takiego jak inteligentne filmy, badz nieinteligentne, dlatego własnie nie zgadzam sie ze Lynch to kino inteligentne..bo nie ma takiego KINA...widze, moze byc inteligentny(człowiek).Lynch jest bardzo inteligentny,ale dziwi mnie ze duzo z jego fanow co wypowiadaja sie na forum, najwiejszy nacisk kłada,na to aby koniecznie, nazwac to kino inteligentne, jako psycholog wyczuwam tu KOMPLEKS!!własnie kompleks inteligencji, takie osoby czuje sie niedowartosciowane, wiec na siłe, chca nazwac to kino inteligentnym, ambitnym...nawet jeśli takie by nie było.
Natomiast ja bardzo doceniam Lyncha jako artyste, ale czasem mam wrażenie, jego filmy sa tak subiektywne, ze chocbysmy mieli IQ 230, do konca nie zrozumiemu, gdyz jego sybolika, jest jego własnym wytworem wyobrazni, tak samo jak nie mozna jednozcznacznie zinterpretowac "co poeta miał na mysli"tego nie wiemy(jesli np. poeta juz nie zyje i nie mozna go o to zapytac haha) ..Tak naprawde od nas zalezy co sobie pomyslimy, to ten film bedzie znaczył, dla kazdego cos innego.
Powiem tak metafory i symbole Lyncha dla mnie sa z jego strony troche kokieteria wobec widza, mam wrazenie ze Lynch sam nie wie tak naprawde kto zabił Laure Palmer, ale własnie o to chodzi..aby zaciekawic..widzow..
Nie wrzucam wszystkich miłosnikow od jednego worka, zadałam pytanie ??
Chciałąm, zeby ktos mi odpowiedział, jakos mnie nie przekonałes ze tak nie jest.Po przeczytaniu, niektorych ludzi co tu na forum bronia Lyncha to wszyscy maja podobne argumenty..ze jak nie podoba ci sie Lynch idz ogladac Rambo Ty szara głupio maso!!Wiec gdzie sie podziała ta kultura tych fanow :ambitnego kina" a przeciez kino ambitnejest dla kulturalnych ludzi czyz nie?Jakos jednak to sie tutaj nie sprawdza.Mam kilku znajomych ktorzy nie sa snobami, a lubia Lynchusia, ale akurat tu na forum takowych nie spotkałam, czuje snobizm i tyle.Nie chodzi mi o wszytskich fanow Lyncha, ale o wszystkich co sie wypowiadali tu na forum!!!!!!!Czytaj ze zrozumieniem!Na poczatku usprawieliwasz zachowanie niektorych snobistycznych fanow Lyncha typowym hasłem"bo wszyscy tak robia".Bo na innych forach tak samo sie zachowuja, a jeszcze gorze.Powiem Ci tak, nie obchodza mnie co inni , robia, chodzi mi teraz konretnie o fanow Pana Lyncha.Nie ma co zwalniac sie od odpowiedzialnosc , posługujac sie stwierdzeniem nieco dziecinnym bo inni tez tak robia.Niech sie na innych forach obrzucaja obelgami, ale skoro mowicie, ze jetstescie offowi, lubicie kino ambitne to czemu nie przestrzegacie podsawowych zasad kultury!!>>??BRAK TOLERANCJI, to znak , że z kultura u niektorych na bakier.Człowiek madry i intelignty, szanuje poglady innych i nie ogranicza sie do kina jedynie "ambitnego", ale poszerza horyzynty, nie trzeba słuchac krytykow filmowych ktorzy sami sa niezrealizowanymi rezyserami, aktorami..dlatego zawsze wszytkoch zjada

creatorka

Podchwytliwe pytanie!!
w takim razie skoro filmy lyncha sa inteligentne?
to ile ma IQ ZAGUBIONA AUTOSTRADA?

ocenił(a) film na 9
creatorka

Wcale nie napisałem że inteligencja emocjonalna jest charakterystyczna TYLKO dla artystów, to TYLKO dopisałaś sobie sama. A jeżeli wszyscy tu pisali ogólnie o inteligencji to pisali też o emocjonalnej, nie? Tylko uogólniali albo po prostu nie wiedzieli że coś takiego jest. Masz trochę racji że często podchodzimy do tego zbyt serio, brakuje nam trochę dystansu ale to wpływa tylko na poziom wypowiedzi niektórych i nie zmienia faktu że wciąż uważam jego sztukę za ambitną. Nawet jeżeli używa w niej kiczu jak na przykład w Dzikość Serca.
Co do stwierdzenia na temat inteligentnych filmów to jest zwykłe czepianie się szczegółów. Przecież wiadomo że stwierdzenie "inteligentny film" to skrót myślowy. Inteligentny film oznacza film który: wymaga od widza zaangażowania, może być trudny w odbiorze, skłania do refleksji itd itp. Po co za każdym razem rozpisywać się wymieniając te cechy skoro można skrócić to do tego jednego stwierdzenia. Co do kompleksów to wcale nie wyczuwasz ich jako psycholog (nie wiem po co nam ciągle przypominasz że jesteś psychologiem) tylko jest to czysto złośliwa uwaga a nie zawodowa diagnoza...
Całkowicie natomiast zgadzam się że dla każdego jego filmy będą znaczyć co innego, co zresztą już napisałem w innym temacie. Dowolność interpretacji jego filmów jest właśnie w jego sztuce najpiękniejsza.
Kolejna sprawa. Najpierw twierdzisz że zarzucam ci że mówisz negatywnie o wszystkich fanach Lyncha, nie tylko tu na forum, a potem piszesz że bronię ich zachowania stwierdzeniem "bo na innych forach też tak robią". I kto tu ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem? Ja właśnie mówię o fanach z forum bo tylko tych znam. Żadni z moich znajomych nie lubią Lyncha. Poza tym usprawiedliwianie w stylu "bo wszyscy tak robią" może i jest dziecinne ale w moim odczuciu w tym przypadku akurat trafne. Czyjeś preferencje filmowe wcale nie muszą świadczyć o niczyjej kulturze osobistej. Zwłaszcza że na anonimowym forum internetowym każdy może sobie pofolgować nie bojąc się konsekwencji. Ludzie tu często zachowują się inaczej niż w rzeczywistości, gdyż po prostu mogą. Jako psycholog powinnaś to zrozumieć. Ja oczywiście nie twierdze że to jest słuszne, tylko chcę wskazać że istnieje takie zjawisko.

P.S. ?ile ma IQ ZAGUBIONA AUTOSTRADA??
Pięćset tysięcy i pół...

Travis

swoja wypowiedzia niestety tylko potwierdziłes
snobizm:)
i swoje przeintelektualizowanie
szkoda:)
ale się uśimiałam z odpowiedzie o autostradzie..ile ma Iq heheeh
sorki, ale nie masz za grosz dystansu, co z tego, ze pisze na kazdym kroku, ze jestem psychologiem?a co nie moge?denerwuje cie to?
Troche znam zachowania ludzi, nie powiem, ze wszystkich, ale takie niektore moje refleksje mysle, ze sa trafne.
oK LYNCH to KINO AMBITNE ALE TYLKO DLA SNOBOW INTELEKTUALNYCH:)jest ono ambitne i offowe.Moze jestem wieśniakiem, fakt pochodze ze wsi, ale nie przepadam jakos za Lynchem.Jezdym ze wsi.Prosty człek.Nie szukam udziwnienia w kinie, ale prostoty..bo prostota dla mnie jest piękna, bo prawdziwa..


Dla mnie jako dla zwykłego szarego człowieka , jest to film komercyjny, nieco odjechany abstrakcyjny, ale nie uwazam za ambitny...moze dlatego własnie ze jestem zwykła kobitka i najabrdziej poruszaja mnie filmowe dialogi Jarmusha..i one sa dla mnie "niezwykłe" i ambitniejsza tysiace razy od:) haha dialogow Lyncha.Lynch w obrazie jest dobry, ale w dialogach cienki bolek:)Jarmush to król dialogu, pokazuje świetnie relacje , w niezwykle , dowcipny(podobno tylko inteligentni ludzie sa dowcipni) sposob :)AMbitniejsze sa bo sa takie prawdziwe:)wystarczy posłuchac swoich znajomych , przyjacioł, itd..tam jest Jarmush:)tylko on potrafił to uchwycic i jeszcze nas rozsmieszyc..no i jego filmy sa czarno białe, przez co wieksza wage zwracamy na ludzi i relacje niz na obrazy..(jak u Lyncha).No i liczy sie mniej forma bardziej tresc..

ocenił(a) film na 9
creatorka

Ciekawy jestem czym takim potwierdziłem ten mój snobizm i przeintelektualizowanie? No i skąd to przekonanie że nie mam dystansu? Poza tym nic nie mam do tego że jesteś psychologiem, sam nim będe za dwa lata kiedy skończę studia, tylko po co nam to mówisz? Czy to ma nadać większej wiarygodności twojemu zdaniu? A może snobujesz się swoim wykształceniem?
A tak wogóle to ja nic nie mam do tego że nie przepadasz za Lynchem. To twoja prywatna sprawa i twoje święte prawo ale nazwanie go komercyjnym już troszkę zbiło mnie z tropu. Film komercyjny rozumiem jako taki który przyciąga do kina szeroką publikę, czysta rozrywka na którą każdy może spokojnie się wybrać i dobrze spędzić czas. Natomiast Lynch jest raczej ciężkostrawny dla kogoś innego niż intelektualne snoby. (sic!)
Co do Jarmusha to oglądałem trzy jego filmy: Truposz, Ghost Dog oraz Kawa i Papierosy. Szczerze mówiąc z tych trzech spodobał mi się tylko Truposz, ale szanuje tego reżysera. Jest twórcą oryginalnym i ma swój charakterysztyczny styl.
Nie mam też już zamiaru przekonywać cię do fanów Lyncha bo z tego co widzę ty od razu założyłaś mój snobizm i czegokolwiek bym nie napisał to tylko utwierdzi cię w twoim przekonaniu. Utrzymuj się więc w tym przekonaniu dalej, mi nic do tego.

Travis

travis, wcale tak o Tobie nie mysle,
to był troche przerysowany zartobliwy tekst
szanuje rowniez to ze lubisz Lyncha:)
tak samo jak Jarmusha to ja i Lunchobejrzałam kilka fimow,Blue Velvet, Dzikosc Serca, Twin Peaks, Zagubiona autostrade, człowie Słon, oraz Prosto historia..i podobała mi sie prosta historia i Człowiek Słon
Tobie polecam bejrzec "Poza prawem" Jarmusha jelsi nie widziałes
Nie uwazam Cie za snoba, troche sie drocze, troche zartuje, ale wiekszosc z wypowiedzi pisanych tutaj na forum broniacych Lyncha jest sam przyznasz nieco snobistycznych, chodzi mi o tych co mowia, ze jesli nie ogladasz lyncha jestesz głupia masa idz ogladac Rambo..
Ty tak nie napisałes, jesli moje zarciki nieco złosliwe wobec fanow Lyncha uraziły Cie to przeprasza, Maciek jA TYLKO ZARTOWAłEM:)
PRZYMKNIJ OKO NA NIEKTORE, RZECZY CO TAM NAPISAłA(TYM bardziEJ ze To potkresliłam wymownym hahaha)
Duzo fanow Lyncha jest jego fanami tylko dlatego, ze tak wypada bo to kino ambitne, offowe, inne, ale nie o to chodzi no nie???Zwłaszcza tych krzykaczy.Rozumiem, ze Tobie naprawde filmy Lyncha sie podobaja , bo pisz bardzo emocjonalnie i ciepło o jego tworczosci.
Ja bardzo Lyncha szanuje, uwazam go za zdolnego rezysera,jeszcze pewnie pokaze co potrafi, moze nawet bardziEJ lubie jego filmy niz jego fanatycznych fanow..

ocenił(a) film na 9
creatorka

Przykro mi że nie wychwyciłem dowcipu. ;) Może rzeczywiście brakuje mi czasami dystansu. Nie czuję się urażony, może trochę za poważnie do tego podszedłem.
Zgadzam się z tym że niektóre wypowiedzi na tym forum są grubo przesadzone. No ale cóż... jak już wspomniałem takie są uroki for internetowych. Zresztą często teksty niektórych osób krytykujących w stylu "ale głupi film bo wogóle go nie zrozumiałem" też doprowadzają mnie do białej gorączki.
Poza Prawem chętnie obejrzę jeśli tylko nadarzy mi się okazja.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
Travis

ok, klasyczny happy-end:) tylko od kiedy zagubiona autostrada to film offowy? przeciez filmy Lyncha sa kręcone za duze pieniadze i dla duzej widowni... a co do snobizmu fanow tego rezysera pewnie sie zgodze, ale jak spojrze na popularnosc filmow np. z Van Dammem to mnie krew zalewa!

sobie

macia i juz cie kocham:)
tez uwazam, ze jego filmy sa komercyjna chodzi mi włąsnie o Lyncha, choc nie uwazam, ze nie ambitne, ale na pewno nie offowe:)
buzka:)
macia pozwol ze cie ucałuje:)

creatorka

owszem na pewno na filmy Lyncha ida wieksze pieniadze niz na mojego ulubionego Jarmusha, bo u Lyncha forma ma duze znaczenie, a u Jarmusha juz tylko drugorzędne

ocenił(a) film na 8
creatorka

hmmmm... dzieki!:) to dla Ciebie tez buziak:*

creatorka

piszesz żeby nie szufladkować ludzi a sama to robisz. ja lubie filmy lyncha , wręcz uwielbiam, ale nie jest on jedynym dobrym reżyserem i jego filmy nie są jedynymi dobrymi filmami na świecie. dużo sie napisałaś ale wyszukać w tym jakiegoś większego sensu nie idzie. matrixa lubie, anioł w krakowie jest super, mistrz i małgorzata też. a do tego lynch- chyba jestem upośledzony!!!!( w twoim psycholożkarskim mniemaniu)

creatorka

zasłyszane gdzieś- " połowa osób wybierająca sie na psychologie robi to po to aby pomóc samemu sobie" coś w tym jest!!!

creatorka

Kto to taki psycholożka, jest psycholog i tyle. Jakaś feministka czy jak?
Ale zgadzam się co do najlepszych filmów Lyncha - to zdecydowanie "Człowiek Słoń" i "Prosta Historia"

P.S. Przestań używać non toper "hehe" i "haha", bo potwierdzasz tylko złe opinie o psychologach.

ocenił(a) film na 10
pocoz

a ja mam na to cala gadanine prosta odpowiedz. otóz naturakne jest to ze na komentarze typu dno albo badziewie ludzie sie oburzaja. mi jak sie jakis film niepodobal to wogóle nie zagladam na jego strone.

ocenił(a) film na 10
pocoz

Dlaczego od razu feministka? W czym sformulowanie "psycholożka" jest gorsze od "psycholog"; albo "sędzina" od "sędzia"; albo "księgowa" od "księgowy". Wszystkie oznaczają zawody, tylko wykonywane przez ludzi obydwu płci

ocenił(a) film na 10
creatorka

Witam,

Rzadko zabieram głos na forach Filmwebu, ale zostałem sprowokowany przez założycielkę tematu. Widząc to, że w zasadzie jedynie Travis podjął rozbudowaną polemikę, stwierdziłem, iż w tej ważnej kwesti i ja dorzucę parę słów. To tytułem wstępu.

Filmy Lyncha można lubić, tudzież nie. Napewno nie są łatwo przyswajalne, a co za tym idzie, trzeba mieć mimo wszystko trochę oleju w głowie i co najważniejsze: chęć do interakcji z nadawcą (filmem). Taki już jest Lynch. Zapodając misz-masz zmusza widza do pewnej aktywności i większej uwagi, jeśli ma się dobrze bawić. Są ludzie, którzy zrozumieją ten film i się im spodoba (lub nie). Są też jednak i tacy, których produkcje typu Mulholland Drive, Zagubiona Autostrada i inne (niekoniecznie Lyncha)poprostu przerastają. Nie jest rzeczą nową, że są ludzie mniej lub bardziej rozgarnięci. Produkcje Lynchowskie choć zamotane, można poskładać je do kupy by utworzyć klarowną całość. Specyficzna grupa widzów czerpie z tego przyjemność, a odpowiedni klimat może ich tylko pobudzić. I w tym momencie sprawa schodzi na gusta.

Szanuję zdanie ludzi, którzy obejrzeli film i zapodadzą mi rzeczową krytykę, w której umotywują swą dezaprobatę wobec filmu (w tym przypadku mówimy o Zagubionej Autostradzie). Może to nie ich klimaty, może traktują kino jako prostą rozrywkę a intelektualną gimnastykę preferują w innej formie. Jeśli jednak przychodzi na forum jakiś osobnik, który rzuca hasło "głupi ten film, nie zrozumiałem(łam) go w ogóle", to ta osoba się ośmiesza i tylko pogrąża. Człowiek nie jest idealny i każdy ma indywidualnie ograniczoną percepcję. Przecież nie przyzna się: jestem głupi, nie potrafię skapować tego filmu. Są oczywiście produkcje przesycone niezamierzonym absurdem, nie w tym jednak przypadku. Widzę jednak, że trochę się zaczałem powtażać, więc idziemy dalej.

Docenię zatem rzeczową krytykę, niż puste słowa, które przy okazji i mnie obrażają. No bo skoro film jest "głupi", to znaczy że i ze mną coś jest nie tak, prawda? Rzeczywiście jest też trochę osób broniących filmów Lyncha, które nie zachowują się przyzwoicie. Potrafię jednak zrozumieć ich emocjonalność wobec takim zachowaniu, jakie wymieniłem powyżej. Agresja rodzi agresję. Nie mam nic do filmu "Matrix". Wg mnie jest to bardzo fajny film akcji w futurystycznym klimacie. I owszem, chętnie czasem obejrze sobie typowy film akcji, przy którym mógłbym odpalić dysmózgowie. "Rambo", "Predator", "Szklana Pułapka" itd - lubię oglądać te filmy w takich chwilach. Są to produkcje typowej akcji, przy których można się zrelaksować przy specyficznym klimacie. To, że nie są pożywką dla intelektualisty poszukującego drogi na wyższy stopień świadomości, nie odbiera im wybitności w swoim gatunku. Ktoś może nie lubić tych filmów, jego sprawa.

Lynch wprowadził nowy kanon w kinematografii. W sumie chyba do tej pory specyficzny tylko dla niego, i dlatego jest tak rozpoznawalny. Nie jest to naukowy traktat, co nie znaczy, że nie trzeba użyć większego procentu mózgu, by go zrozumieć. Na tym polega ambitność (i wybitność) tych jego psychodelicznych produkcji. Na sprowokowaniu widza do interakcji, no bo jak to?! "Ja nie zrozumiem tego filmu?!" - I odpala drugi, trzeci raz film, składa go do kupy. Kiedy główny wątek staje się zrozumiały, na twarzy nakręconego widza pojawia się triumfalny uśmieszek. Ze mną tak było i zgaduję, że z wieloma innymi wielbicielami produkcji Lyncha również. Ktoś może podzielać to zamiłowanie, lub nie.

Dlatego bardzo proszę nie generalizować i nie wrzucając przy okazji mnie do worka z naszywką "snobistyczny fan Lyncha", skoro uchodzisz już za osobę tolerancyjną. Oglądam to, co lubię i mam gdzieś jaka grupa społeczna zwykła oglądać dany film. Naprawdę mało mnie interesuje to, że jakiś wykoxany dresik podziela moje zauroczenie jakimś filmem akcji. Z tego co widzę, dla części osób ma to jakieś znaczenie. Tak samo nietrudno mi jest stwierdzić to, że na świecie są ludzie mądrzy i głupi, oraz wykształceni i niewyszktałceni. I tacy znajdują się po każdej stronie barykady, tak jak w przypadku zwolenników, jak i przeciwników Lyncha.

Proszę zatem nie nadinterpretować. To, że jesteś psychologiem, nie znaczy, iż posiadasz monopol na rację. Ok, mogą ci się te psychodeliczne filmy nie podobać ze względu na pracę, jaką posiadasz. Co do motywu z "kompleksem inteligencji", to z pewnością specyficznej grupie osób można to przypisać. Wypraszam sobie. Tak samo nie oczekuj, że na forum będą ludzie posługiwać się na każdym kroku specjalistycznym językiem. Określenie "inteligentny film" rzeczywiście nie było zbytnio fortunne, ale z drugiej strony generalny sens chyba każdy wyłapał. Choć wiem, czym się różni inteligencja werbalna, emocjonalna czy kognitywna, nie widzę sensu by operować takim słownictwem w tego typu tematach. Wolę przy ocenie filmu proste i konkretne argumenty (rzeczowniki) a nie wysyp nic nieznaczących przymiotników.

Też mógłbym być złośliwy i czepiać się Ciebie w tym samym stylu jaki przedstawiłaś. Mógłbym powiedzieć, że masz kompleks "pochodzenia". To znaczy pochodzisz z jakiejś małej wsi, ciężką pracą i zakuwaniem dostałaś się na wyższą uczelnię. Zdobyłaś wykształcenie, poczułaś, że uzyskałaś nobilitację społeczną z "wieśniaka" (jak sama raczyłaś się określić) na uczoną i nie omieszkujesz tego okazywać. A jako dowód mógłbym wskazać pretensjonalny, czy mentorski styl wypowiedzi, które przy okazji wskazują jednoznacznie, kto w tej debacie ma rację. Oczywiście jest spore prawdopodobieństwo, że teza ta jest nieprawdziwa. Przecież nie jestem psychologiem z wykształcenia.

Pozdrawiam serdecznie,

P.S.

"Czy wszyscy fani Lyncha to snoby?" - Zdanie to jest hipotezą, a nie wnioskiem. Nie używaj wtrąceń typu "haha", gdyż wypowiedź przybiera infantylny charakter, a zakładam, że z powagą chciałaś zostać odebrana.

Elizeusz

oki oki..nareszcie ktos kto podjął rzeczową dyskusję.Natomiast tak nawiasem mówiąc, używam haha, lub hehe w zależności od tego co chce powiedzieć, jeśli coś mnie śmieszy w rzeczywistości sie śmieje, a w wirtualu zaśmiać się nie idzie, więc używam haha i mam gdzieś , ze niby to jest infantylne.Może i jest, jednak mi z tym dobrze.:)Jestem wesoła osoba i tyle.Nie lubie udawania kogos kim nie jestem, jakiejs wielkie poważnej osobistosci..Jestem zwykła prostą kobitką, a to , że pochodzę z małej miejscowosci, nie jest dla mnie wstydliwe i nawet jeśli ktoś by sie z tego smiał(jak Ty piszesz, ze mogłbys mi wypomniec ze jestes ze wsi, no i co z tego?) , ze wsi pochodza niekiedy znamienitsze postacie niz z wielkiego miasta gdzie jest łatwiej sie wybic.To, że ktos z trudem, zdobywa wyzsze wykształcenie, pochodzac z biednej rolniczej rodziny , chyba zasługuje na pochwałe niz na wysmianie!!Nie koniecznie chciałam zostac z powaga odebrana, poniewaz styl mojej wypowiedzi jest pół żartem poł serio, nie chce odawac znawcy kina w garniturze i z poważna mina prawic , co jest dobre do ogladania , a co złe.Bo nie jestem zadnym autorytetem w dziedzinie filmu, jestem tylko konsumentem.Wypowiadam, sie z zartem, nieco inafantylnie, z zartem, czasem bywam cięta, ale czy to źle?Mam byc kims innym, kim nie jestem?>Słodzic przykładowo i mowic, ze film jest pierwsza klasa.Nie.Dla mnie , moim ulubionym reżyserem jest.Jimm Jarmusch.Teraz moja osobista opinia.Jarmusch wg mnie w swoich filmach więcej przekazuję niż Lynch.Coś co zostaje na zawsze, natomiast Lynch pięknie operuje obrazem, kreuje naszymi emocjami , sprawia, ze naprawde sie boimy kiedy padaja słowa"Dick Laurent is Dead", lub kiedy w klubie gosciu zanosi sie tym diabolicznym śmiechem.Tylko dla mnie jego filmu bazuje na odczuciach negatywnych jak "strach, lęk, przerażenie,".Natomiast kiedy ogladam Jarmuscha nie boje sie, ani nie przeraza mnie nic, lecz po prostu analizuje postacie występujace w filmie, wczuwam sie w ich role, póżniej po filmie długo mysle, nad wieloma sprawami, ktore w filmie sa poruszane.Nie są to sprawy łatwe.Sa ta czasem ciezkie tematy jak śmierc..itp.czy miłosci, albo nawet tak błahe jak nasze codziennie rytuały:)(kawa i papierosy). .Miałam kiedys praktyki w miejscu , gdzie trafiaja ludzie dorosli z problemami(choroba psychiczna, badz tez zdarzenia losowe) wiekszosc z nich jak w filmie Jarmuscha, pali i pije kawe, gadając "o niczym", a tak naprawde nie mówiąc o swoich problemach, jednak same te dialogi.tak wiele daja do myslenia, z drugiej strony są niekiedy moze komiczne.Poniewaz Ci ludzie, ktorze przezyli w swoim zyciu starszne rzeczy, lub sa bardzo ciezko chorzy, nie użalaja sie nad soba, nie mowia o chorobie o złych przezyciach:)ale o smaku kawy, o tym jakie papierosy im najbardziej smakuja. ze z kawa najlepsze..udaja..ze wszytsko jest ok..Sami siebie oszukuja, ale z własnej woli.Taka nasza natura.Swietnie pokazuja ta niekotre scenki z kawy i papierosow"Poza prawem tez"
Bo ten gościu ma pomysł na film od początku do końca no i bierze ludzi, którzy nie tylko znają się na swojej robocie, ale także kochają to robić, a jak wiadomo miłości nie da się udawać...armusch ma swój styl, taki niby minimalistyczny, specyficzny, często prosty, ale nigdy prostacki
Poza tym ludzie wiecej dystansu.

ocenił(a) film na 10
creatorka

To wytknięcie choćby na temat pochodzenia było przykładem czegoś, co do niczego nie prowadzi. Analogia moja rzecz jasna odnosiła się do kompleksu "inteligencji". Osobiście nie mam nic do ludzi pochodzących z prowincji, żeby nie było potem pomówień. Osoba, która zaszła daleko pomimo złego startu jakim jest np biedna rodzina, rzeczywiście zasługuje na pochwałę. Dopóki nie zaczyna uważać się za niewiadomo kogo, a niestety, istnieją tacy ludzie i pewnie masz tego świadomośc. Nie mówię, że masz być kimś innym niż jesteś. Cenię sobie naturalnych ludzi umiejących szczerze rozmawiać. Wytknięcia moje rzeczywiście były prowokacją i jednocześnie odpowiedzią na niektóre w moim przekonaniu zbyt generalistyczne wypowiedzi, które poniekąd i mnie dotyczyły. Tyle tytułem małego sprostowania.

Zgodzę się, że Lynch bazuje na emocjach. I powiem szczerze, że mnie ten mroczny klimat kręci, zwłaszcza wtedy, gdy potrzebuje odmiany po patetycznych produkcjach. Ponieważ Lynch prezentuje to w ciekawej formie, pełniąc też funkcję rozrusznika mózgu, tym bardziej go cenię. Co do Jima Jarmusha, możliwe okażę się dla ciebie abnegatem, lub wręcz ignorantem, ale nie widziałem żadnego jego filmu. Od dłuższego czasu poluję na "Kawę i papierosy", ale ciągle coś mnie odciągało, a słyszałem różnorakie opinie. Zachęciła mnie koleżanka, bym sięgnął po ten film i tak pewnie uczynie w przyszłości. Ona też podobnie mówiła o KiP jak ty. Zobaczymy. Muszę obejrzeć, by ocenić, a potem w odpowiednim wątku możemy dyskutowac. W każdym razie jestem otwarty na różne propozycje z dziedziny kinematografi.

Mój cel raczej został osiągnięty w tej dyskusji. Ja przypomniałem sobie, że mam jeszcze sporo rzeczy do nadrobienia w filmografi w ramach samorozwoju. Mogę pogratulować dobrej prowokacji do podjęcia polemiki. Szkoda, że przedemną w sumie jeden miłośnik lynchowskich filmów podjął wyczerpująca dysputę. Pewnie i ty coś wyniosłaś, a mam przynajmniej nadzieje, że zrozumiałaś, co tak rajcuje fanów Lyncha. A że są i filmowe snoby, czy osobnicy nie znający definicji 'argumentu'... No są. Pewnie i przy wątkach dotyczących dzieł twojego ulubionego reżysera też się znajdą tacy osobnicy. Recepta jest prosta. Trzeba mieć poprostu takich osobników za przeproszeniem w dupie. Zresztą, podobno jesteś wesołą i cieszącą się życiem kobietą, więc pewnie o tym doskonale wiesz.

Dziękuję za uwagę,



creatorka

...hmmm... Pierwszym filmem Lyncha, który obejrzałam była "Zagubiona autostrada"- standard. Byłam zła, że poświęciłam swój czas na oglądanie takiego "gniota". Z czasem jednak zaczęłam "pojmować" po swojemu ten film i Lynch z reżysera przeze mnie wyśmiewanego, stał się reżyserem, do którego mam duży szacunek. Nie należy do ulubionych, jednak wydaje mi się, że tworząc swoje filmy, wplata między fabułę troszkę swojego bezczelnego egoizmu i w efekcie wychodzi coś, co budzi duże kontrowersje. A Lynch w duchu wyśmiewa się ze wszystkich tych cudownych "znawców" jego twórczości, prześcigających się w coraz to nowszych i bardziej zaskakujących interpretacjach. Interpretacjach, z których żadna, notabene, nie jest odpowiednia. Następnie zabiera się za kolejny film z ironicznym przekazem, którego "znawcy" nie chcą zrozumieć. I wciąż analizują i interpretują i uważają pana L. za dobrotliwego geniusza, który ani myśli prowadzić z nimi gry, w której to on rozdaje karty i z góry wygrywa, bo jego ironia nie zna granic.


/coś z zupełnie innej beczki:
aaaaaa!!!!jim jarmusch!!!!!!!!!<3<3<3

ocenił(a) film na 9
creatorka

Ja lubię Lyncha, a snobem nie jestem (ani intelektualnym, ani żadnym innym)...

P.S. Prawdą jest natomiast, że jak ktoś danego filmu nie rozumie jest na tym forum wyzywany od wieśniaków i debili :/

creatorka

Moja Droga,
nie wiem co rozumiesz pod pojęciem snoby. Każdy jest swoistego rodzaju snobem, ponieważ tworzy własny świat, do którego inni mogą nie mieć dostępu - wtedy mówią o innych "snoby". Dlatego ludzie poszukują ludzi o pokrewnych poglądach i odczuciach. Niestety większość znajduje bratnie dusze w widzach "tańca z gwiazdami", ale to już temat na inna rozmowę.
Szanuję Twoje filmowe przekonania, szczególnie Jarmusha - który notabene nie jest twórcą łatwym w odbiorze (vide Poza Prawem czy Truposz) - w tym sensie sama chyba kwalifikujesz się do snobów?
Greenaway powiedział kiedyś, że jak chcesz obejrzeć historię, kup sobie książkę. I w przypadku Lyncha to się sprawdza. Swojego czasu moja siostra też nie mogła zrozumieć fenomenu Lyncha - wiesz jak ją przekonałem? Pociąłem film na sceny (to akurat było Mulholland Drive) i przechodziłem z nią przez każdą scenę - szczególne wrażenie zrobiła na niej scena z kowbojem.
Tak naprawdę Lynch nie jest opowiadaczem historii tylko malarzem, sam się zresztą do tego przyznaje.
Pzdr

steppenwolf_pl

pisałąm o tym, ze jest dobrym malarzem...

creatorka

a film to film, ciecie scen ..to sa zdjecia..to juz cos innego

creatorka

jarmush..dla mnie jest prosty w obrazie, minimalistyczny, moze akurat dla Lynchomanow..ja jestem snobem..nie wiem:)

creatorka

[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img455.imageshack.us/img455/2217/enjoy3ep7 .jpg[/IMG][/URL]

ocenił(a) film na 9
creatorka

Ijo, ijo, ijo, ijo, karetka jedzie na sygnałach po creatorkę, ijo, ijo, ijo, ijo.

ocenił(a) film na 9
70R

Bycie "wesołym zawsze" też nie jest wcale korzystne i zdrowe dla człowieka, to także pewien sposób autosugestii, wmawiania sobie, że "jest dobrze", "fajnie", "nic mnie nie obchodzi", "jestem wesoła". Chyba, że ktoś rzeczywiście wychował się w taki sposób, lub od pewnego czasu stosuje w sposób umiarkowany pozytywne działanie z podświadomością, to w porządku.
Też przez pewien czas usilnie starałem się poprawiać sobie samopoczucie poprzez medytację. Działało, ale po pewnym czasie nazbierała się taka ilość odczuć, myśli, że mnie to przerosło.

Człowiek nie może być zawsze wesoły, to odnośnie tego co napisałaś, creatorko.

Przytoczę pewien fragment nt. medytacji, mający wiele wspólnego z ludzką psychiką, podświadomością, itp, (medytacja, autosugestia, modlitwa - wiele imion ma "opieranie się na czymś", szukanie opoki w swym życiu):

"Zbyt częste praktykowanie medytacji skierowanej do wewnątrz może jednak być formą ucieczki od świata i jako takie nie jest korzystne. Nałogowe zainteresowanie mistycyzmem i pośrednio medytacją jest też obserwowane jako efekt postępującej schizofrenii.

Bardziej subtelnym zagrożeniem jest uzależnienie od tych medytacji, które poprawiają nastrój. Metodami transu można dosyć prosto zmienić sobie humor na bardziej radosny. Jednak smutek jest człowiekowi niekiedy potrzebny - jest on sygnałem "coś jest nie tak, zatrzymaj się, pomyśl, znajdź rozwiązanie". Na ogół przechodzi, kiedy to rozwiązanie zostaje znalezione. Nadużywanie transów dla sztucznego jego niwelowania przypomina podpieranie zapałką wskaźnika paliwa w samochodzie."

:) To tyle na temat psychologiczny. A teraz muszę uciekać.

Pozdrawiam.

70R

nie..p...dol ja jestem wesoła i tyle!!:)nie wierzy tylko sceptyk

creatorka

Tomaszek niedowiarek z ciebie i tyle!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!111

ocenił(a) film na 9
creatorka

Milcz.

creatorka

Moja lista: Svankmajer, Lynch, Wenders, Polański, Kieślowski, Jarmusch, Von Trier, Wylężałek, Bergman, Wajda. Kurwa, wszystkie listy są bez sensu.

ocenił(a) film na 10
70R

Oj oj nie zgodzę się do końca. Medytacje bardzo dobrze wpływają na człowieka. Nie ma to jak chwila wewnętrznego uspokojenia i wyrzucenie z siebie negatywnych emocji, a przynajmniej spróbować je zminimalizować. Zresztą, osoba chcąca uciec od świata, będzie się chwytać wszystkich możliwości - począwszy od zanurzania się w otchłani internetu, a skończywszy na piciu wódki,

Z mantr i medytacji trzeba umieć korzystać, to logiczne. Ktoś miał ciężki dzień, jest zestresowany, lepiej żeby pomedytował, niż miałby zamartwić się na śmierć. Zresztą, nie polega ona na "poprawianiu" humoru. Przecież na drodze medytacji można odszukać sens, rozwiązanie czegoś itd. Smutek jest naturalnym elementem, jednakże negatywne uczucia mogą prowadzić do gorszych skutków - wmówienie sobie, że się do czegoś nie nadaje (co podświadomość doskonale chłonie). Rozsądek i wiara przede wszystkim.

To tak dygresyjnie :)

ocenił(a) film na 9
Elizeusz

Tak, ale przedstawiłem skrajne przypadki, które zdarzają się. Zresztą jest to bardzo sensowny cytat z wikipedii nt. medytacji - "...Nadużywanie transów dla sztucznego jego niwelowania przypomina podpieranie zapałką wskaźnika paliwa w samochodzie."

Nie napisałem, że ktoś ma się zamartwiać na śmierć... Trochę nadinterpretowałeś, to co napisałem. :)
"Z mantr i medytacji trzeba umieć korzystać" - żeby umieć, nie wystarczy przeczytać książkę, przynajmniej doszedłem samemu do takiej konkluzji, że parę książek to nic. Twoje stwierdzenie przypomina stwierdzenie człowieka, który przebywa w towarzystwie guru i uczy się od niego... ;) Pewnie, że trzeba umieć. A Ty umiesz? Trzeba znać przede wszystkim umiar.
Ja medytując, nie raz doprowadziłem się do stanu podczas medytacji, tzw. hipnagogów - w skrócie (jak dawniej, gdy byłem mały, podczas choroby i nie tylko) czułem ogromną przestrzeń w mojej głowie, i każdy dźwięk był nasilony; słyszałem masę natężających się dźwięków, nawet obrazy (normalne przy hipnagogach). I czułem coś takiego, jakby odbijającą się piłeczkę od ścian umysłu, a to co w tym stanie powiedziałem w myślach - było tak niesamowicie wyraźne i jasne, a zarazem mocne - tak jakby wtedy podświadomość chłonęła najbardziej. Aha, co najistotniejsze, w tym stanie często czuję, jakby moje ciało ważyło z tonę. Ręce (przy zamkniętych oczach, oczywiście, ale nie tylko) czułem, jakby były jakimiś wielkimi głazami (dosłownie, czułem ich wielkość, szerokość i ciężar) - najbardziej odczuwałem to w rękach. To tak odnośnie stanów hipnagogicznych podczas medytacji, czy (rzadko) wieczorem przed zaśnięciem i dawniej podczas stanów gorączkowych. Co jeszcze, te stany (zwłaszcza podczas medytacji) mogą w pewnym momencie osiągać takie ekstremum, że można się ich przerazić - tego natłoku dźwięków - nie myśli - poczucia ogromnej przestrzeni. Ciężko to określić, naprawdę. Może znasz to uczucie. ;)

Poza tym, nie raz, gdy byłem zmęczony, po długim dniu, małej ilości snu, miałem mimowolne różne omamy wzrokowe (norma przy zmęczeniu), np. ściana się kurczyła, lub poszerzała, przesuwała, drzwi miałem wrażenie, że się zamykają lub otwierają... ;) Oprócz tego, patrząc np. na ekran monitora, widziałem go jakby z dalszej odległości (coś jak podczas hipnagogów - wszystko wydaje się ogromne, odległe i ciężkie - dosłownie), tak jakbym siedział od niego co najmniej 2 metry dalej. Czytałem, że takie stany są podobne do tych schizofrenicznych.

Na razie to tyle. :) W sumie dobre miejsce na takie tematy, w końcu przytułek Davida Lyncha.

Pozdrawiam i zapraszam do rozmowy. ;)

ocenił(a) film na 9
ocenił(a) film na 9
70R

Zapomniałem dodać, że staram się nie ulegać lękom, bo jak to się mówi, są one tylko wyobrażeniem człowieka.;) Czyli, nie lękałem się podczas takiego nasilenia się dźwięków w stanie hipnagogii podczas medytacji, jednak gdy stwierdziłem, że wystarczy, wychodziłem po prostu w łatwy i naturalny sposób z medytacji. Jednak, mimo co, taki stan jest bardzo rzadko i ciężko osiągalny, a gdy już się uda, to sprawia naprawdę niesamowite wrażenie. I najlepsze jest to, że można tak trwać i trwać, no chyba że do momentu, gdy dojdzie się do wniosku, że głowa zaraz może eksplodować czy coś. :)

Ostatnio jednak przestałem "się katować" autosugestią, itp. Można się pomodlić, itp, choć "tkwienie" ciągle w tym samym jest całkiem ograniczone, nie sądzisz? Tzn. chodzi mi o to, że jednak, mimo wszystko, wiara jest jakimś zamknięciem klapek i zapatrzeniem się w jednym kierunku.
Nie to, że jest to czymś złym, można wierzyć w coś, i to jest dobre, bo to trzyma przy życiu każdego. Każdy posiada jakąś wiarę. Jednak, mam na myśli to, że usilne modlitwy raczej nie odnoszą skutku. Na ten temat ciężko jest dyskutować, ponieważ każdy inaczej postrzega świat i każdy wierzy i czyni na swój sposób.

Wracając do medytacji, polecam książkę Andrzeja Bednarza ;) - pt. "Medytacja - teoria i praktyka". Polecam również rozmaite książki, nt. prawidłowego oddechu, jak np. "Pięć tybetańskich kroków do wiecznej młodości" Christophera Kilhama, w której również są zawarte przykłady ćwiczeń poprawiających tężyznę i sprawność fizyczną jak i psychiczną sferę - głównie samopoczucie. Jednak tu tak samo, jak z medytacją, trzeba wiedzieć jak należy wykonywać oddechy, by się nie przesilić. Zbyt duża ilość tlenu dla organizmu w krótkim czasie też nie jest korzystna. Tak prawdę powiedziawszy, żeby cokolwiek zacząć stosować prawidłowo i bezpiecznie, wolałbym mieć jakiegoś prawdziwego "nauczyciela". Z doświadczenia już jednak wiem, że nie można z niczym przesadzać. :)

ocenił(a) film na 9
70R

http://www.wellingtongrey.net/miscellanea/archive/2007-01-15%20--%20science%20vs %20faith.png fajny algorytm.

ocenił(a) film na 10
70R

Widzę, 70R, że przejąłeś się moją wypowiedzią. W takim razie moim obowiązkiem jest czym prędzej udzielić tobie odpowiedzi. Chociaż jak widzę, coraz bardziej zbaczamy tematykę popularno naukowo-filozoficzną ;]


Jak już mówiłem, trzeba umieć korzystać z medytacji. Można poprostu zrelaksować się, albo głęboko skoncentrować się. Może nawet wejść w stan OOBE (out of body experience). Ktoś może chce osiągnąć jakąś nirwanę, zespolić się ze Wszechświatem, może ze Źródłem, Bogiem, jakkolwiek to nazywać, czy spróbować udoskonalić ducha i ciało. Te stany hipnogatyczne, o których mówiłeś, są całkiem ciekawe. Głebia umysłu jest wielka, a ten inny wymiar wciąż jest dla nas nieznany. Skoro można pomedytować nad problemem, poszukać odpowiedzi, którą może podsunie nam podświadomość, czy nawet nadświadomość, to czemu nie? Jedna książka może wystarczyć, jeśli obszernie wyjaśnia całą sprawę. Jeśli o mnie chodzi - czytałem niejedną, sprawdzałem różnorakie źródła, chodziłem także na jogę. Jestem bezproblemowym, sądzę, że pogodnym człowiekiem i nie ukrywam, że te rzeczy mają duży wpływ.

Sprawdziłem też tego linka zawierającego przeciwstawienie Nauki z Wyznaniem. Fajne? Według mnie nie za bardzo, jeśli ten wykres na poważnie przedstawiono. Jeśli to miał być ironiczny dowcip, to nie ma problemu - na początku tak to skojarzyłem. Krótko mówiąc - nauka dla światłych ludzi, wiara dla ciemnoty. Chciałbym zaznaczyć, że wiara, to rozległe i wieloznaczne słowo. Tutaj bardziej pasowałaby religia. Jej fundamentalistyczna doktryna rzeczywiście potrafi prowadzić do stagnacji a nawet recesji w dziedzinach kulturalno-naukowych. A wiara? Zależy jaka. "Ignore contracting evidence" - przypis-zachowanie ludzi, którzy mają jakąś ideę. Znaczy o co chodzi? O wiarę w Boga? Proroctwa? Niepokalane poczęcie Jezusa? Uznawanie przez chrześcijan koncepcji kreacjonistycznej? To ja zapytam się inaczej: A jakie dowody?

Człowiek jest pełen wad. Ma ograniczoną percepcję i wielu rzeczy nie potrafi sobie wyobrazić. Poprostu nie potrafi. Nie umiemy sobie wyobrazić czegoś takiego jak nieskończoność, przykład: wszechświat. Ktoś umie? Bo ja nie. Naukowcy często gdy czegoś nie potrafią udowodnić, lub nie widzieli, zakładają że czegoś takiego nie ma. Na przykład Źródło/Bóg/Pneuma/itd. Skoro nawet nie potrafi się tego zdefiniować, to jak może coś takiego istnieć? A jeśli się próbuje, to trzeba przedstawić dowód, inaczej się jest "pseudonaukowcem", co jest pogardliwym określeniem. Astralność jest dla nas niewiadomą. Powstają książki o parapsychologi, mistycyzmie, jakichś innych wymiarach - w każdym razie jest debata, bo to jest jedna ze ścieżek prowadząca do poznania. Środowiska naukowców, które oczywiście z miejsca są autorytetami - kwitują to śmiechem pełnym zażenowania. Gdzie tu sens, gdzie logika? Ten wrodzony sceptycyzm ludzi odrzucających nie tylko religię, ale i sprawy duchowe, uznających tylko wyniki badań naukowych, nie różni się niczym od ślepych, fundamentalistycznych duchownych, jakich miał KK w średniowieczu. No, w dzisiejszych czasach też się tacy znajdą.

Człowiek jak już mówiłem, nie jest idealny, nigdy do końca prawdy w pewnych kwestiach nie poznamy, nie zrozumiemy także wielu rzeczy, bo nas przerosną. Trzeba jednak próbować. Może jakaś kolejna ewolucja człowieka będzie tak udoskonalona, że będzie w stanie pojąć rzeczy dla nas niepojęte. Dla mnie sukcesem już jest próba szukania prawdy, zamiast uleganie indoktrynacji - czy to religijnej, czy to naukowej.

Jednak z jednej i drugiej strony można czerpać wskazówki, które mogą nam się przydać.

No kurcze, na jaką ja tematykę zszedłem. Ale może to i lepiej, sam dałeś tego linka, 70R. Nasza dyskusja jednak pasowałaby bardziej do portalów takich jak np Racjonalista a nie Filmweb. :P


Pozdrawiam serdecznie,

ocenił(a) film na 9
Elizeusz

Zacznę od tego, że udało mi się osiągnąć parę razy OOBE. Jednak nie wspominałem o tym. Parę razy umyślnie, podczas medytacji, i z minimum dwa razy w stanie tzw. "haju", czyli zapaleniu (ale to dawniej) - i to było wyjście poza ciało tak realne, że aż niemal niesamowicie przerażające. Siedzieliśmy u jakichś ludzi w mieszkaniu z kolegami w kuchni i sobie zapaliliśmy. Gadaliśmy, śmialiśmy się do rozpuku i w pewnym momencie dosłownie widziałem całą kuchnię, siebie i innych z rogu, z górnego kąta kuchni (jak z jakiejś kamery). Ocknąłem się ( ;), powiedziałem o tym współtowarzyszom, jeden z nich stwierdził (nie wiem na ile to prawda), że widział to samo i w tej kwestii byliśmy zupełnie zgodni, porównując własne chwilę wcześniej przeżyte doświadczenie. Wracając do medytacji, wiele razy wyobrażałem sobie, że lecę dokądś (wybierałem sobie określone miejsce, zazwyczaj to samo). Podróżowałem w myślach, czując jakby wszystko wokół, widząc wyimaginowane obrazy, tak jakbym jechał na przykład pociągiem. W końcu znalazłem się w określonym miejscu, wtedy czułem wyraźnie dreszcze, gdy zbliżałem się do tego konkretnego miejsca i osoby. Była nią pewna dziewczyna.
W podobny sposób, na odległość przekazywałem tej osobie energię - pozytywną. Dzięki temu sam czułem się bardzo dobrze, czułem również, że to działa, skutkuje.

Co do Wszechświata :) i związanych z nim zagadnień, prawdy, wyobrażeń "nieskończoności" - możesz odwiedzić mój profil FW, znajduje się tam temat pt. "Czym jest Wszechświat?". ;)

Powiem tak, nie lubię dyskutować o czymś, czego miałbym sobie nie potrafić wyobrazić. Precyzując - nie lubię teoretyzować, tzn. w takim sensie, co Ty robisz. ;) Wolę raczej wystawić jakąś tezę na podstawie przeżytych doświadczeń, opierając się na empiryzmie. Dzięki temu łatwiej sobie coś wyobrazić, mając już jakiś obraz czegoś, niż jedynie rozważać. Takie rozważanie ogłupia człowieka.
Odnośnie "prawdy", ja wiem czym jest prawda, (może brzmi to jak zdanie człowieka, który myśli że pozjadał rozumy, jednak nie w tym rzecz i to byłoby błędne wyobrażenie mej osoby ;). Prawdą jest to, co nas otacza, prawdą jest czysty umysł, tu nie chodzi o naukowe szukanie prawdy, prawdą nie są rozmyślne rozważania na temat, z czego składa się żelazo, itp. Taka jest prawda. :) Prawdą są nasze czyny, nie słowa. Dlatego teraz już wiesz, czemu nie lubię filozoficznych debat, ponieważ odbiegają one jeszcze bardziej od prawdy, stawiają masę niewyjaśnionych pytań, na które i tak odpowiedzi nigdy nikt nie znajdzie, ponieważ prawdą jest, jak już napisałem wszechbyt, po prostu istnienie (może wygląda to jak błahostka). Człowiek nigdy nie pojmie wszystkiego, nie można i nie trzeba rozumieć wszystkiego, bo człowiek by zgłupiał w całym natłoku informacji. Jednak żyjąc w obecnym "cywilizowanym" społeczeństwie, ciężko jest opierać się na tym, co właśnie przedstawiłem. Wiadomo - tzw. wyścig szczurów i takie tam pierdoły, które sprawiają, że człowiek zapomina, po co żyje.

Aha, lubię dywagować na temat sensu istnienia (przynajmniej kiedyś to robiłem i miałem kilka swoich wyrobionych teorii). Teorie te głównie dotyczyły zbieranej prany, tu przez nas we Wszechświecie. Teraz jednak nie wiem, czy wierzyć w coś takiego jak powszechnie uznawane piekło i niebo. ;) Wierzyłbym raczej w coś takiego, że te tzw. piekło i niebo są jakimiś innymi wymiarami, i jest duże prawdopodobieństwo, że takowe istnieją. Czemu nie? Skądś się to wzięło, a mianowicie z umysłu ludzkiego.

Na zakończenie, jak powiadał Albert Einstein: najważniejsza jest imaginacja.

P.S. Nie przejąłem się, a jedynie chciałem nawiązać kontakt. ;)

ocenił(a) film na 10
70R

Ciesze się,

Schodzenie na rzeczy typu czym jest prawda, czym jest coś innego, potrafimy dojść do różnych paradoksów. Kolejne określenie i sytuacja, w której można się zapętlić.

Powiedziałeś, ze nie lubisz teoretyzowac o czyms, czego nie umiesz sobie wyobrazic, a jednak w tej calej dyskusji również to robisz. Choćby z kwestią piekła i nieba :P Ja czytam, słucham, używam wizualizajci. Zgodziłeś się ze mną, że człowiek nie jest idealny. Ale mamy coś, co nazywa sie słowem i abstrakcyjne myślenie. Ja mogę stwierdzić, że generalnie znam prawdę o wszechświecie. Nie czytałem twojego profilu, ale jeśli chodzi o mnie, to mam panteistyczne podejście do sprawy. Ponieważ z czegoś powstał wszechświat, to ta Moc sprawcza jest wszędzie i w każdym z nas. Dosłownie. To tak w wielkim skrócie. A co do teoretyzowania - potrzebne ono jest, bo wtedy pobudzamy umysł do działania. Wszechświat jest pełen tajemnic, masy z nich nie poznamy przez następne tysiąclecia. Wszystkich nigdy nie poznamy będąc w formie człowieka :P Rozmowy na te tematy są bardzo potrzebne. Nie widzę jednak sensu prowadzenia ich na tym forum, możemy się przenieść gdzieś indziej :P.
Tutaj możemy w zasadzie pogadać o np. o metodach Lyncha oddziałujących na emocje człowieka. ;]

ocenił(a) film na 9
Elizeusz

Owszem. Ja lubię dyskutować na tematy technologiczne, itp, jednak trzeba je oddzielać lub przynajmniej traktować w nieco inny sposób, niż te w kwestii, jak to określiłeś - panteistycznej. Według mnie, wszystko we Wszechświecie jest ze sobą ściśle powiązane, jednak żeby się z tym wszystkim nie pogubić i nie pomieszać, człowiek stworzył sztuczne ograniczenia, poszufladkował sobie wszystko, pozornie upraszczając istotę rzeczy, ale jedynie pozornie. ;]

Polecam Ci przeczytanie tematu "Czym jest Wszechświat" w moim profilu, choćby tylko po to, byś mógł się zapoznać z moim wyobrażeniem i dopasować go lub porównać w jakiś sposób ze swoim, albo w ogóle - dojść do jakiegoś godnego uwagi wniosku. Może o czymś nie pomyślałeś lub prawdopodobne, że nie pomyślałeś w taki sposób, jak ja, i to da Ci jakieś naprowadzenie, rozjaśni niektóre Twe pytania. ;) Kto wie...

70R

;"Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów, komunałów, idiotyzmów, cwaniackich łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich sprośności lub specjalistycznych bełkotów &#8222;fachowca&#8221;, dla którego branżowe wykształcenie (plus umiejętność trzymania widelca) jest całą jego kulturą, kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności &#8212; to znaleźć skarb. Na ogół znajduje się i n t e l i g e n t ó w. Ci ludzie zresztą wcale nie byliby odrzucający, gdyby nie &#8222;szpanowali&#8221; na mądrych, rozsądnych, odważnych i oryginalnych. Lecz kiedy to robią, kontrast między popisem a rzeczywistością budzi wstręt i odruch wymiotny"
znaleziony cytat

ocenił(a) film na 9
creatorka

creatorka, to naprawdę cudowne. Ale do czego jest ten cytat i co on ma sugerować?;]

70R

Brzmi jak teoretycy partii rządzącej - oni też mają kompleks inteligenta.

ocenił(a) film na 9
steppenwolf_pl

Drogi chłopcze, sprecyzuj do czego nawiązujesz swą wypowiedź. ;]
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
70R

Nie wiem, o kim piszesz, w każdym razie, zauważyłem na FW, że większość "cichych myszek" zazwyczaj tylko krytykuje i komentuje czyjeś wypowiedzi, jednoznacznie i stereotypowo traktując słowami: "masz kompleksy", "mówisz jak polityk". :> To takie całkiem zabawne... i żałosne, że tylu żądnych "uzewnętrznienia swego żalu i goryczy" na forum. Jednak, jako że jestem w pełni przekonany, że nie kierowałeś swej wypowiedzi do mnie, zwisa mi to... i powiewa. Jeśli jednak jesteś rozumnym człekiem, to zamiast wtrącać swoje liche i paskudne epitety, stwórz coś bardziej kreatywnego, dzięki czemu można by użyć rozumu i podyskutować. Jeśli nie masz nic do powiedzenia, zamilknij...

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
70R

Nie traktuj powyższej wypowiedzi, jako ofensywnej.

70R

Cyt 1: "Drogi chłopcze (...)"

Cyt 2: "Nie wiem, o kim piszesz, w każdym razie, zauważyłem na FW, że większość "cichych myszek" zazwyczaj tylko krytykuje i komentuje czyjeś wypowiedzi, jednoznacznie i stereotypowo traktując słowami: "masz kompleksy", "mówisz jak polityk". :> To takie całkiem zabawne... i żałosne, że tylu żądnych "uzewnętrznienia swego żalu i goryczy" na forum. Jednak, jako że jestem w pełni przekonany, że nie kierowałeś swej wypowiedzi do mnie, zwisa mi to... i powiewa. Jeśli jednak jesteś rozumnym człekiem, to zamiast wtrącać swoje liche i paskudne epitety, stwórz coś bardziej kreatywnego, dzięki czemu można by użyć rozumu i podyskutować. Jeśli nie masz nic do powiedzenia, zamilknij..."

Cyt 3: "Nie traktuj mojej wypowiedzi jako ofensywnej".

:-)

Nie widzisz pewnej sprzeczności w tych wypowiedziach?

btw, oczywiście, ze wypowiedź nie była skierowana do Ciebie, tylko do cytatu który został umieszczony powyżej, a z samym tematem forum nie ma nic wspólnego

steppenwolf_pl

tak nie a propos, ja też znam OOBE, nie jest nas aż tak niewielu, tylko że to była ayahuasca w zeszłym roku w peru

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones