Atmosfera grozy z początku filmu była naprawdę świetna i dawałem się jej ponieść. Jak z dobrego horroru, lub dreszczowca. Niestety po 50 minutach właściwie się skończyła. Rozpierzchła się niemal całkowicie, powracając w paru momentach ale już nie z takim natężeniem. Nie ukrywam że się rozczarowałem, bo liczyłem na jej kontynuację. Ponadto muzyka Rammsteina mi nie pasowała, ale bardziej dlatego że znałem ją wcześniej i to bynajmniej nie z "Zagubionej autostrady".