Wiosną1997 roku poszedłem na Nocny Maraton Filmowy w lubelskim kinie Bajka. Jako trzeci - ostatni film ok. 3 nad ranem był wyświatlony właśnie Lost Highway.
Po drugim filmie byłem lekko juz śpiący, ale po chwili rozpoczecia sie "Lost" sen uciekł w siną dal ... A sam film, towarzyszy mi do dziś. Widziałem go potem kilka razy w kinie, kupiłem kasete z muzyką, potem płytę CD, ściągnąłem scenariusz, w końcu kupiłem kasetę wideo. Jestem przesiąkniety co granic wytrzymałości. Najlepszy film w historii kina. Nic dodać nic ująć ....