PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=209977}

Zaklęci w czasie

The Time Traveler's Wife
7,3 63 558
ocen
7,3 10 1 63558
Zaklęci w czasie
powrót do forum filmu Zaklęci w czasie

Do „Zaklętych (…)” przymierzałem się parokrotnie. Miałem oglądać z Żoną, bo miało być romantycznie. Żona tradycyjnie usnęła tuż po napisach początkowych a ja chwilę potem skojarzyłem, że bardziej niż romantycznie, będzie dramatycznie…
A tak na poważnie: trudno jest nakręcić przekonujący film o przemieszczaniu się w czasie. Mało który obraz z tej tematyki zadowoli większość. Zawsze gdzieś, ktoś dopatrzy się mnóstwa niespójności. Wziąłem na to poprawkę, dlatego łagodniej przełknąłem garść niedopatrzeń. Twórcy filmu oparli się (jak słyszałem) wiernie na książce "Żona podróżnika w czasie" Audrey Niffeneger – o której czytałem same superlatywy, więc scenariusza chwalić nie będę.
Na minus uderzyła mnie spora dawka chaosu, zwłaszcza w początkowych sekwencjach filmu, gdzie widza rzuca się na głęboką wodę zasypując kilkoma szybko po sobie następującymi sekwencjami, nad którymi można nie nadążyć. Jednych to zaintryguje a innych może zniechęcić. Żona leżąc na wyrku, się przekręciła na moment do tyłu w poszukiwaniach pilota a tu w tym czasie jedna bohaterka ginie, drugi bohater znika, trzeci – twierdząc, że jest tym drugim, choć starszym pojawia się znikąd jak tajemniczy Don Pedro. Potem sekwencje w bibliotece. Jedno upiera się, ze zna drugie, drugie nie wie o co kaman…
Dla niektórych może to być za dużo…
Trochę mi taki szybki, niespójny sposób narracji w filmie przeszkadzał.
Nie dałem się też wkręcić w klimat panujący na ekranie. Trochę mi czymś trąciły sekwencje, w których dorosły facet, na dodatek na golasa czatujący w krzakach, zaczepia bawiącą się na skraju lasu kilkuletnią dziewczynkę…

Film wg mnie ratuje zgrany duet McAdams/Bana. Oboje bardzo lubię. Oboje mają u mnie duży kredyt zaufania. W „Zaklętych (…)” dali radę.
McAdam – urocza. Bana – przekonujący.
Nie powstało typowe romansidło, nie dostałem schematycznego filmu sci-fi. Dzięki czerpaniu z pomysłu dobrej książki zaproponowano widzowi nie kalkę w postaci maszyn przenoszących w czasie a bohatera z niezwykła przypadłością. To dla mnie dodało wiarygodności i dramaturgii, choć podświadomie czułem, że (z tego między innymi powodu) całość nie skończy się happy Endem.

Czuję, że zaczynam przynudzać, więc podzielę się na koniec mniej przyjemną refleksją, tylko pośrednio dotyczącą filmu, choć obciążającą – w moim odczuciu – jego twórców.
Może z czasem staję się zramolałym krytykiem, który zamiast podchodzić z dystansem, czy wręcz bagatelizować – denerwuje się niepotrzebnie politycznymi uszczypliwościami przemycanymi w filmach przez ich twórców.
W Stanach, czy w szeroko pojętym biznesie Hollywood - szacunkowo 90% twórców (reżyserów, producentów, scenarzystów itd.) wydaje się być demokratami. Po drugiej stronie jest Eastwood, czy Gibson i chyba niespecjalnie ktoś więcej…
Zauważyłem, że co chwila w oglądanych przeze mnie amerykańskich filmach przemyca się szpilki wbijane republikanom.
Nie będę się rozpisywał – dam tylko przykład z tego samego dnia, w którym oglądałem „Zaklętych (…)”.
Odświeżam sobie „Masz wiadomość” z Ryan i Hanksem.
W scenie rozstania Meg ze swoim chłopakiem, gdy ta wyrzuca mu zdradę na rzecz innej – on ripostuje wymieniając zalety swojej sympatii, po czym kończy:
- Faktycznie ma jeden spory minus – jest republikanką.

W „Zaklętych (…)” zgrzytnęło mi tym samym w scenie przybycia ojca głównego bohatera (Arliss Howard) w przeddzień ślubu syna.
Richard De Tamble (Arliss Howard) do syna (Eric Bana)z wyraźną rezygnacją:
- Będę musiał poznać jej rodziców?
- Tak. Ale jest coś gorszego… Jej ojciec jest myśliwym i w dodatku republikaninem…
- O rety…

W kolejnych scenach to ojciec-demokrata pojawia się kilkakrotnie przy wnuczce (w tej roli po prostu kapitalna Hailey McCann) grając jej opiekuńczo na skrzypcach. Teścia-republikanina nie uwidzisz w pozytywnej roli ciepłego dziadka. Za to, gdy tylko w połowie filmu zaserwowano mi przejmująca scenę z widocznym w migawce Henrym (Eric Bana) wijącym się na podłodze z raną postrzałową to z miejsca przeszło mi przez myśl, niczym bohaterowi z filmu „Dzień świra”:
- No tak, to ja już wiem… kto go tak urządzi. Postrzeli go bezduszny teść-republikanin…

Wiem, że nie powinienem temu poświęcać tyle miejsca, ile naskrobałem, bo to nie do końca na temat. Chciałem się jedynie podzielić refleksją pośrednio, choć marginalnie dotycząca filmu i szerszego zjawiska jakie – wydaje mi się – obserwuję w kinie amerykańskim.
Najpewniej nikt nawet na moje przemyślenia nie zwróci uwagi, ale czuję się odrobinę lepiej, że rzecz „przelałem na papier”.

A film na pewno obejrzę ponownie… Tak ładnie biegli w swoją stronę w finałowej scenie. A gdy mała Alba (Hailey McCann) wpada na ojca w przebraniu pracownika ZOO – to mi się ukradkiem łezka w oku zakręciła.
Obejrzę więc na pewno kiedyś jeszcze raz i postaram się dopilnować, aby Żona była przed seansem odpowiednio wypoczęta i dotrwała do scen wyjaśniających zakręcony początek filmu.

Pozdrawiam,
jabu

ocenił(a) film na 6
jabu

Hej :) bardzo dobrze zauważyłeś z tymi republikanami, mnie też to coraz częściej się rzuca w w oczy jak oglądam różne filmy.

ocenił(a) film na 6
Ziellona

No właśnie. Na dobrą sprawę zacząłem na to zwracać uwagę chyba po tym, jak i u nas spolaryzowała się i mocno podzieliła scena polityczna. Wcześniej jakoś mi to umykało i nie przywiązywałem wagi.
Nawet w moich ulubionych "Przyjaciołach" zacząłem, przy okazji powtórek, wychwytywać podobne sceny, których z czasem zakonotowałem mnóstwo. Jedna zapadła mi w pamięć, gdy lekarz pyta któregoś z bohaterów o choroby psychiczne odnotowane w rodzinie a ten wspomina, że nic o tym nie wie, choć jeden z krewnych głosował kiedyś na... i tu pada nazwisko polityka republikanów.
A "Smaki miłości" gorąco polecam - oglądałem lata świetlne temu a do dziś pamiętam i ciepło wspominam,

pzdr,
jabu

ocenił(a) film na 6
jabu

Cóż, jako wieloletnia fanka "Przyjaciół", która obejrzała 10 sezonów jakieś 9 razy - wiem dokładnie o jakiej scenie mowisz :D haha! Często też padają wrzuty pod adresem Kanady - jak Pheobe zbierała datki w okresie świątecznym i jakaś pani jej wrzuciła coś do kubełka i jak wygrzebała kanadyjską monetę to się dopiero wściekła :P ale z tą Kanadą coś jest na rzeczy, tylko nie wiem co. To trochę straszne, że nie zauważamy tylu rzeczy, nie jesteśmy nawet tego zbytnio świadomi, takie podprogowe wrzucanie między wierszami.

Właśnie poluję na fajne filmy, dzięki za polecenie :) Nie wiem czy widziałeś kiedyś "Zatrute pióro" - jeden z lepszych filmow jakie w ogóle widziaałam, polecam.

Również pozdrawiam,

Ziellona

ocenił(a) film na 6
jabu

Hm, właśnie weszłam sobie na profil filmu "Smaki miłości" :) nie skojarzyłam tytułu a wczoraj miałam go obejrzeć. Przypadek? ;P

ocenił(a) film na 6
Ziellona

Oj – z Kanadyjczyków to sobie Amerykanie strasznie dworują. Często w niespecjalnie miłym i wysokim stylu. Widziałem to już wielokrotnie. Przy okazji filmów, seriali, książek, czy audycji.
W innym serialu, który lubię (choć warunkowo) – „How I Met Your Moher” - Cobie Smulders (Robin) gra przecież Kanadyjkę zaszczepioną w amerykańskich realiach. Towarzystwo leje z Niej z tego tytułu wielokrotnie w szeregu odcinków. A to przez kraciastą koszulę. A to przez śmieszną czapkę (na pewno z Kanady), lub jakieś nieporadne, odbiegające od normy zachowanie.
Coś podobnego wychwyciłem też kiedyś w serialu „Wings” („Skrzydła”).
Gdyby opierać się na wielu filmowych przekazach – z jakiegoś powody ta Kanada jawi się dla Amerykanów jako swoisty rodzaj ciemniactwa, upośledzenia, zacofania, czy ogólnie czegoś gorszego, z czego można się do woli ponabijać.

Tak – widziałem „Zatrute pióro”. Rzadko zdarza się, aby w jednym filmie grało na raz aż kilkoro moich ulubionych aktorów. A tam tak jest (Rush, Winslet, Caine…).
Polecę Ci garść fajnych a często kompletnie zapomnianych filmów…

Pzdr,
Jabu

ocenił(a) film na 6
jabu

Polacy nabijają się z Rosjan, Niemców czy Francuzów. Może nie w ten sam sposób jak Amerykanie z Kanadyjczyków, ale jednak. Chcę tylko zauważyć, że to nie jest jakieś niepowtarzalne zjawisko. Podejrzewam, że wręcz przeciwnie, większość narodowości na świecie śmieszkuje w jakimś stopniu ze swoich sąsiadów.

jabu

https://www.youtube.com/watch?v=S0HyebF6O0w

jabu

https://www.youtube.com/watch?v=7orQylPexOI

jabu

Omg, strasznie długi komentarz Ale przynajmniej merytoryczny

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones