Nie potrafiłam oglądać go obiektywnie, więc moja ocena wynika z Prawdy, którą wyznaję, jako
Katoliczka.
Marna starość ludzi o marnym rozwoju, dających marne rady. Smutna i płytka rzeczywistość ludzi,
którzy powinni być mądrzy, a zatrzymali się w rozwoju zbyt wcześnie...
Dodałbym, że film opowiada o umierającym pokoleniu rewolucji seksualnej końca lat 60. To odbija się na ich podejściu do życia, myśleniu o seksualności jako głównym motorze działań. Nawet na stare lata, kiedy od takich ludzi wymaga się życiowej mądrości, oni jedyną swoją wartość upatrują w atrakcyjności seksualnej, doprowadzając do zredukowania swojej osobowości do libido, przez co traktują się nawzajem instrumentalnie. Najgorsze, że ta przedmiotowość odbija się na ich rodzinach, co prowadzi do rozpadu więzi między rodzicami a dziećmi.