Obejrzenie tego filmu wymaga anielskiej cierpliwości: akcja szczątkowa (nieliczne momenty, w których coś się dzieje, są sfilmowane bez polotu i wyjątkowo statycznie), a historia mocno naciągana i ponad miarę rozciągnięta w czasie (spokojnie zmieściłaby się w o połowę krótszym czasie). Ileż już widzieliśmy filmów, w których bohater – nota bene wyjątkowo irytujący z powodu „drewnianej” gry – musi wybierać między lojalnością wobec swego środowiska a miłością do kobiety? Multum, i do tego znacznie lepiej zrealizowanych i opowiedzianych. Tylko co tam robił Jean Reno? Zdecydowanie odradzam – czas poświęcony na seans „Le Premier Cercle” można spędzić w znacznie przyjemniejszy sposób. Ocena: 1/10