Czy tylko mnie tak zmęczyła główna bohaterka?
Chyba muszę przeczytać książkę, może tam jest trochę mniej dziwnego marszczenia/machania brwiami i głupich min..
Film naprawdę dobry. Miał wywołać emocje - wywołał. Skłonić do myślenia - też. Ale na Emilie Clark naprawdę ciężko patrzeć przez prawie dwie godziny i się nie zmęczyć!
Czyli nie byłam jedyna. ja jeszcze dodam to wysuwanie przed siebie głowy, jakby słabo słyszała, co ktoś do niej mówi.
Mogli obsadzić Lily Collins. Piękna, utalentowana i świetnie się sprawdziła jako partnerka Claflina w innej produkcji filmowej.
Książkę przeczytaj, warto. Nie ma w niej nic na temat marszczenia brwi, a jeśli jest to raczej okazjonalnie, a nie w każdej scenie.
Nie byłaś jedyna.... Mnie do tego wszystkiego męczył jej akcent. Dla mnie szczególnie dziwne było to, że w rodzinie Lou każdy z nich gadał w innym akcencie... ale to co wyczyniała Emilia z akcentem + jej mimika, to było dla mnie już za wiele
Akcent ?! Czy wy ludzie słyszycie, co mówicie ? Juz bez przesady aktorka jest brytyjką i mówi w swoim ojczystym języku. Oczywiście jak zwykle wypowiadają się specjaliści od wszystkiego.
gdybyś zamiast pluć jadem poczytał o brytyjskim akcencie, byłbyś partnerem do dyskusji, a tak twoja wypowiedź niczego nie wnosi (jak większość na tym portalu)
na szczęście wiem sporo o brytyjskim akcencie, chodź nie powiem, cały czas doskonalę mój angielski. Tak czy inaczej nie wydaje mi się, że komukolwiek wypada krytykować akcent aktorki która mówi w swoim ojczystym języku.
nie chodzi o jej akcent jako aktorki, tylko akcent, który używa w tym filmie... jezu, przecież ona na co dzień nie mówi tak jak w tym filmie... dobra, nie chce mi się dziesięć razy pisać o tym samym
właśnie skończyłam czytać książkę i jestem pod wrażeniem opisanej historii i bohaterów, z ciekawości obejrzałam zwiastun i niestety podzielam wasze zdanie. Głowna bohaterka jest tak męcząca swoją mimiką i akcentem że nie da się tego oglądać, po 2 minutowym zwiastunie jestem nią zmęczona i chyba nie obejrzę całego filmu żeby nie popsuć sobie dobrego wrażenia po ksiązce.
Co do akcentu,to nie wywarło to na mnie aż tak wielkiego oburzenia.Choć budzi to zdziwienie,bo cała rodzina Clarków w rzeczywistości pochodzi z Anglii,aczkolwiek z innych części kraju.....
Nie jesteś jedyna, mnie główna bohaterka irytowała przez cały film,od samego początku. Koniecznie przeczytaj książke, jest świetna,po przeczytaniu najpierw książki, film już nie jest rewelacją, ale tak chyba jest zawsze...
Gdybym najpierw nie przeczytała książki, wyłączyłabym ten film po 10 min. Strasznie drażniąca gra aktorska głównej bohaterki
Miałam to samo, aż ciężko było patrzeć. Miejmy nadzieję, że coś z tym zrobią jeśli zdecydują się zekranizować drugą część.
Zgadzam się, przez tą mimikę film jest dla mnie kompletnie niepoważny :P Zwykle łatwo się wzruszam na filmach, a tutaj towarzyszyło mi raczej zażenowanie...
Przez te cholerne brwi film przeciekł mi przez palce, bo się nie mogłam na nim skupić. W tej roli sprawdziłaby się Ellen Page. Nawet podobne są do siebie. Z malutką różnicą... Page jest AKTORKĄ.. I ma talent..
Cóż podczepię się pod temat, moim zdaniem, aktorka jest za sztuczna do roli Lou, dla mnie to tak jak za 15 lat w Hollywood w ramach poprawności politycznej będą lecieć filmy z czarnymi w roli założycieli Ku Klux Klanu, którzy gnębili jaśniejszych czarnych :). Pewnie zastanawiacie skąd takie porównanie? Otóż główna bohaterka to typowa zbuntowana ekstrawagancka kobieta, która robi wszystko wbrew obowiązującym trendom, skoro tak jest to dlaczego wzięli aktorkę z tak przesadzonym botoxem? Nie było jakiś normalnych?
Poza tym film miażdży, łączy cukierkowość, ekstrawagancję, z trudnymi tematami (życie na angielskiej prowincji, eutanazja, uszczęśliwianie innych zamiast siebie). Bardzo podobał mi się przedstawienie typowej angielskiej rodziny w małym miasteczku, wyszli bardzo realistycznie. Cóż poza drobną niedogodnością jeżeli chodzi o dobór aktorki wg wyglądu do roli, nie mam żadnych zastrzeżeń do jej gry aktorskiej. Sama postać Lou jest cudowna i chyba każdy mężczyzna chciałby spotkać taką kobietę z sercem w swoim życiu. Nie da się jej nie kochać.
Jakbym miał porównać jego klimat do innego filmu, to przypominał mi trochę krzyżówkę Nostalgii Anioła (klimat, wątek dramatyczny) z jednym z wielu romansideł.
Przez ten film, filmweb pokazuję mi, że "Noce i dnie" to film w 81 % zgodny z moim gustem. :)
Cóż, ale było warto, świetny film. I pomyśleć, że obejrzałem go tylko dlatego, że ktoś napisał na Youtube pod teledyskiem do piosenki Ed'a Sheeran'a "Photograph", że trafił tu z powodu filmu "Me before You" :)
co za koszmarrrrna rola!!! oglądając grę o tron zauważyłam, że raczej słaba z niej aktorka ale ta rola to jakaś karykatura, grała jak upośledzona