Młody, chory człowiek dokonuje eutanazji.
Film z początku mi się spodobał ale końcówka już mnie rozbroiła.
Jak można z tego faktu kreować tego "człowieka" na bohatera, męczennika?
Na koniec wszyscy są zadowoleni i szczęśliwi, a szczególnie chorzy oczekujący na organy do przeszczepu (sarkazm).
Nowoczesny etos morderstwa na zamówienie.
Młodzi nie poddajcie się praniu mózgów, bo proza tego faktu wiąże się tylko z bólem, bezsilnością i nic nie ma się to do miłości do kogokolwiek.