PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=723705}

Zanim się pojawiłeś

Me Before You
7,5 186 546
ocen
7,5 10 1 186546
5,3 15
ocen krytyków
Zanim się pojawiłeś
powrót do forum filmu Zanim się pojawiłeś

Moi drodzy,
to nie jest tak, że mi się film nie spodobał, nie jest tak, że mnie nie poruszył, ale pewnych rzeczy nie powinno się pomijać (nawet chcąc skrócić czas trwania projekcji filmowej).
Tak ogólnie: pominięto historię labiryntu i rolę, jaką odegrała w życiu Louisy, a przecież zaważyła ona w pewnym stopniu na natężeniu relacji Lou i Willa (oboje wiedzieli, że jest coś, co sprawiło, że ich życie w jakiś sposób zostało napiętnowane), spłycono relację Louisy z Patrickiem (a przecież to był jednych z istotnych wątków), zbyt ogólnie pokazano relację pani Traynor i Willa (przecież w książce matka kompletnie nie potrafi nawiązać kontaktu ze swoim synem), "wycięto" postać Georginy, a także "przyjaciółki" pana Traynora, w ogóle nie przedstawiono istotnej jak dla mnie "internetowej" znajomości Lou z Ritchie'm.

A tak ogólnie to chwilami miałam wrażenie, że Louisa ma jakiś nerwowy tik. Obejrzycie - to może zrozumiecie o co mi chodzi ;)

ocenił(a) film na 8
MinnIe27

Nie oglądałam jeszcze filmu i pewnie nie prędko obejrze bo do kina się nie wybieram, ale skusiłam sie przeczytać Twój post bo czytałam ksiazke. Kurcze tak istotną rzecz jak historia z labiryntem pominąc? Masz racje ze to był wazny wątek i z tego co pamiętam to wyjawienie tajemnicy Willowi było przełomem w ich relacji..
Podobnie relacja z matką, przeciez to ze nie dogadywał się z rodzicami i oni miedzy sobą przyczyniło się do jego decyzji tak wynika z ksiazki.
Wiedziałam ze nie bedzie tej internetowej znajomosci z innym niepelnosprawnym, a to przeciez ukazywało inną perspektywe. Ogólnie to juz czuje się zawiedziona, wiadomo ze to film na podstawie ksiazki ale jednak dla czytających zawód ;/

ocenił(a) film na 6
Starrlight

Nie wiem, dlaczego pominięto część rzeczy, a trochę też pozmieniano...
Nie chcę też dobijać, ale zerwanie Lou z Patrickiem rozegrało się w kilka sekund, bo nawet nie mieszkali razem, a z kolei po powrocie z wakacji, gdy rodzice Willa zaprosili ich na obiad, Will mówi do rodziców: "Pozwólcie jej odejść", podczas gdy w książce prosi, żeby została.

Ostatnia scena - była za to naprawdę wzruszająca. Uwielbiam Claflina za całą pracę, którą wykonał.

MinnIe27

Też jestem rozczarowana brakiem sceny w labiryncie. To była jedna z tych scen,które najbardziej mnie zaskoczyly podczas czytania ksiażki.
Liczyłam,że ukaże się w filmie :(
Rozumiem,ze poza scenami ktore wypisałaś, reszta nie została pominieta?

ocenił(a) film na 6
madzik_867

Pozostałe sceny znajdują się w filmie z tego, co kojarzę, ale w dość okrojonym wymiarze. Czasami odnosiłam wrażenie, że gdybym nie czytała książki, to niektóre sprawy byłyby dla mnie niezrozumiałe.

Jesli chodzi o brak "labiryntu", to trochę tak, jakby kręcono "Titanic" bez Titanica. Przecież Lou zamknęła się na świat i ludzi właśnie z powodu tego konkretnego zdarzenia. Dopiero po rozmowie z Willem poukładała sobie w głowie pewne kwestie i przestała się obwiniać o to, co się wydarzyło.

MinnIe27

No właśnie. Jeśli dobrze pamietam jej sposób ubierania,te wszystkie dziwaczne stroje również wynikały z tego zdarzenia. Wielka szkoda,że to pominęli.
Mimo to w piątek wybieram się do kina i już nie mogę się doczekać. Tak dlugo czekałam na film i mam nadzieję,ze mimo wszystko bedzie mi się podobał :-)

ocenił(a) film na 6
madzik_867

Ależ ja myślę, że koniecznie powinnaś iść, żeby sobie wyrobić własne zdanie. Dla mnie w pewnym momencie scenariusz poszedł za bardzo w kierunku komedii romantycznej.
Przecież ta książka miała wielki potencjał, który zaprzepaszczono w jakimś stopniu przez pominięcie wielu ważnych kwestii.
Moim zdaniem niezbyt było widać, jak wielką rolę w rozwoju Louisy odegrał Will. Ona przy nim naprawdę rozpostarła skrzydła. Takie to jakieś blade i jednostronne chwilami się wydaje :/

MinnIe27

Cóż podzielę się swoimi wrażeniami po seansie :) ale może się okazać że Twoje zdanie bedzie bardzo zbliżone do mojego. Książke uwielbiam i nie przepadam za jakimiś zmianami w filmie. Już oglądając zwiastun wydawało mi się że pójdą bardziej w kierunku romansu ale mnie takie rzeczy akurat nie przeszkadzają pod warunkiem że ma to sens i wypada naprawdę dobrze ;)

ocenił(a) film na 6
madzik_867

Jasne, napisz koniecznie, jak Ci się podobało ;)

Dla mnie mogli lepiej ukazać aspekt psychologiczny całej sytuacji. Tyle było ciekawych rozmów Lou i Willa - to rzutowało na ich relacje - te rozmowy "na poważnie", to wspólne mieszkanie w chwili, gdy Lou wyprowadziła się od Patricka.

I jeszcze jedno, co mnie wkurzyło: Louisa, aby ułatwić Willowi życie wyszukała w internecie urządzenie, dzięki któremu mógł pisać maile, listy, itp. To było ważne - to była jedna z rzeczy, które miały mu umożliwić przełamywanie barier, dać w jakimś stopniu szansę na samodzielne wykonywanie niektórych czynności. W filmie nic nie ma na ten temat. A powinno być.

MinnIe27

od dawna wiąże spore nadzieje z tym filmem i nie chciałabym sie rozczarować. ;) ale zobaczymy jakieś będzie.
A to o czym napisałaś wyżej...sadze że dla twórców filmu takie rzeczy jak urządzenie do pisania dla Willa to tylko drobne szczegóły i nie zawracaja sobie nimi głowy. Nie mówię że tak powinno być ale tak to bywa dosyć często ; (
Z drugiej strony wiem że nie łatwo jest przekazać wszystko co w książce na ekran

ocenił(a) film na 6
madzik_867

Wychodzi na to, ze mało rzeczy było dla scenarzystów istotne. A przynajmniej tych, które powinny mieć znaczenie.
I to jest przykre.

MinnIe27

Wielka szkoda.
Tak czy inaczej domyślam się że chusteczki będą potrzebne ; (

madzik_867

Nie czytałam książki film mi się podobał,ale strasznie mnie zaciekawiło o co chodzi z tym labiryntem

ocenił(a) film na 6
zzuziaaa

Louisa została wykorzystana seksualnie przez kilku mężczyzn w labiryncie, który znajdował się w zamku. Potem nie chciała tam chodzić, obawiała się wspomnień. W końcu uległa namowom Willa i poszła tam razem z nim, ale zgubiła się i nie potrafiła wyjść. Dopiero z pomocą Willa udało jej się wyjść z labiryntu. Labirynt = zawikłanie i poczucie zagubienia.

ocenił(a) film na 8
MinnIe27

Oczywiste jest ze nigdy nie odda się takich emocji jakie towarzyszą podczas czytania ksiazki ale zeby az tyle waznych spraw czy rozmów pominąć, uprościli wszystko zeby młodziez za bardzo nie musiała się namyślec, tylko dziwi ze Jojo Moyes jest wspolautorką scenariusza i ona to zaakceptowała, widocznie wytwórnia wywarła presje. Taki Jeden Dzień byl wspaniale przeniesiony na ekran, co wiele osób czytajacych ksiazke podkresla. A tutaj juz w zwiastunie mozna bylo dostrzec ze pojdą w kierunku komedii romantycznej tylko bez happy endu, no cóz cieszmy sie ze na koncu Lou razem z nim sie nie zabiła, jesli film duzo zarobi a zapewne tak to pewnie powstanie 2cz w koncu ksiazka ukazujaca dalsze losy Lou juz jest.

ocenił(a) film na 6
Starrlight

Właśnie czytam "After you" i jakoś mnie nie zachwyca. Może dlatego, że ja nie lubię, kiedy coś jest robione na siłę...

Uprościli film maksymalnie. Tak, jakby się bali dyskusji na poważniejszy temat. Jakby sam temat eutanazji był mniej istotny od zawirowań uczuciowych młodej kobiety! Litości!

ocenił(a) film na 8
MinnIe27

Bodajze autorka napisala dalsze losy Lou bo fani bardzo nalegali ale zgadzam sie ze nieltore historie lepiej ze nie zostaną dopowiedziane, zakładam ze w After You jest opisane jak Lou czerpoe z zycia ile sie da, podrozuje i wspomina Willa, jednak prawde mowiac ona zyskala bardzo duzo.
Nie ma co wielce dyskutowac, film bardzo sie spodoba osoba ktore nie czytaly ksiazki badz nawet nie wiedza o jej istnieniu..
Z ciekawosci zapytam - czytalas One Day?

ocenił(a) film na 6
Starrlight

Ja rzadko czytam takie łzawe historie. Nie czytałam "One day". Ogólnie lubię pozytywne zakończenia, "Me before you" przeczytałam przez przypadek.

"After you" nie jest jakaś specjalnie pasjonująca jak dla mnie, ale (spoiler) będzie tam polski wątek, więc choćby po to warto przeczytać :D

MinnIe27

polski wątek? na której jesteś stronie, bo nie kojarzę

ocenił(a) film na 6
tolerancja91

Może wątek to trochę za duzo powiedziane. Chodzi o propozycję Nathana dla Lou :) A ściśle rzecz ujmując o pracę, którą miałaby wykonywać w pewnej amerykańskiej rodzinie. Taki smaczek :D Malutki, bo malutki, ale zawsze coś :D

MinnIe27

już dotarłam do tego miejsca :) był kilkanaście stron dalej :)

Starrlight

nie do końca jest tak jak przypuszczasz? wręcz odwrotnie :) polecam kontynuację, bo ja się bardzo wciągnęłam... Początkowo czytałam po kilka stron dziennie, ale wczoraj wieczorem wciągnęłam 200 nim się zorientowałam... Niby o Lou, ale to kompletnie inna historia jest

ocenił(a) film na 8
tolerancja91

Przeczytać pewnie przeczytam, choćby z ciekawości jak potoczyły się dalsze losy Lou ktorej trudno nie polubić ;)

ocenił(a) film na 2
MinnIe27

Mam pytanie co do zakończenia. Chodzi mi o eutanazję. Jest tak jak w książce?

ocenił(a) film na 6
MWeronika

Zakończenie bez zmian. Nie wiem, czy w tej sytuacji pisać "stety" czy "niestety".

ocenił(a) film na 2
MinnIe27

Wielkie dzięki. To, że umarł to umarł, już jestem przyzwyczajona do "łzawych" zakończeń. Słowo niestety tyczy się tu bardziej kwestii eutanazji. Większym zaskoczenie jak dla mnie byłoby jakby zmarł z powodu zapalenia płuc, bo, że do eutanazji to wszystko brnęło to dało się wyczuć i bardziej mnie to wkurzyło niż zasmuciło. Bo kiedy Will powiedział Lou po jej wyznaniu miłość, że to mu nie wystarczy to jak dla mnie było to zaprzeczeniem sensu życia i miłości. To taka moja refleksja. Chyba musiałam to w słowa ubrać...

ocenił(a) film na 6
MWeronika

A jednak jest to smutne, gdy odchodzi ktoś, kto nie widzi sensu dalszego życia, bo cierpienia są ponad jego siły. Chodzi o ból fizyczny i psychiczny - bo przecież to się wszystko nałożyło na siebie i jedno z drugim doprowadziło do podjęcia decyzji o eutanazji.

Myślę, że my za bardzo patrzymy z perspektywy Louisy, a trudniej wczuć się w sytuację Willa. Ubolewamy nad Louisą, ale tu trzeba popatrzeć także od strony Willa; żadnych szans na poprawę, a nawet przeciwnie - możliwe pogorszenie stanu zdrowia, poczucie ciagłej zalezności od innych, itd.
Miłość Lou nie mogła zadośćuczynić za wszystko. Przynajmniej moim zdaniem.

ocenił(a) film na 2
MinnIe27

Miałam okazję uczestniczyć w wykładzie jednego z profesorów neurochirurgii dotyczącego właśnie eutanazji (było to góra miesiąc przed przeczytaniem tej książki). Uderzyły mnie w jego wypowiedzi przede wszystkim dwie rzeczy. Powiedział, że stworzyliśmy coś (eutanazję) z czym nie wiemy jak sobie teraz poradzić (bo gdzie jest granica?). Oraz, że jako lekarze (ale nie tylko) powinniśmy zawsze patrzeć od strony życia (nie śmierci).

Zarówno ja jaki i Ty możemy sobie tylko gdybać, bo zakładam, że oboje sprawni jesteśmy. Więc wczuć się w sytuację Willa nigdy nie będę w stanie. Jednak wyrosłam już z wieku tkliwego wzruszania się i wzdychania. Jasne, lubię piękne historie. W końcu miłość jest piękna. Ale nie w tym przypadku. Może zabrzmi to trochę patetycznie, ale jeśli miłość nie nadaje sensu życiu to chyba jest tu coś nie tak. Wiem, że nie wystarczy powiedzieć "kocham Cię" by wszystkie problemy zniknęły. Zawsze zostaje nadzieja...

Biorąc tą książkę do ręki liczyłam, że będzie to afirmacja życia, zachwyt nad nim. A zamiast tego (wiem, że trochę przesadzę, ale robię to celowo) chwali ona eutanazję. Nie chcę spłycać problemu, ale tak to widzę. I zamiast napełnić mnie optymizmem, pokazać, że życie jest piękne to w jakiś sposób mnie przygnębiła. Dla mnie, przez to zakończenie, jest ona o śmierci a nie o życiu.

ocenił(a) film na 6
MWeronika

Bo to jest książka o umieraniu. I o wewnętrznych zmaganiach, między chęcią do życia, a totalnym i beznamiętnym pragnieniem, aby to wszystko się wreszcie skończyło.

Mój ojciec jest po wypadku, sparaliżowany. Wczuć się do końca w sytuację Willa nie umiem, ale widziałam z bliska jako jeszcze nastolatka, jak wygląda życie osoby niepełnosprawnej. I wiele się nasłuchałam. O wiele więcej niż chciałabym kiedykolwiek usłyszeć.

Nie zgadzam się z tym, ze ta książka chwali eutanazję. Ta książka jest o podejmowaniu decyzji i prawie do wyboru, ale nie narzuca sposobu patrzenia na "problem".
Zwolenniczką odbierania życia nie jestem, ale nie wiem, jak zachowałabym się na miejscu Willa.

ocenił(a) film na 2
MinnIe27

Każdy ma swoje zdanie. Ja ją odebrałam tak, Ty w inny sposób. Samo to, że o tym teraz dyskutuję pokazuje, że wzbudziło to we mnie emocje.
Śmierć jest częścią życia. Ale nie lubię gdy ktoś na tym się skupia, wolę patrzeć od strony życia. Można mówić o odchodzeniu, ale sposób w który tu to zostało przedstawione...

Wiem, że brzmi to jak oklepana formułka, ale taka jest prawda. Każdy ma swoją historię, doświadczenia, jedne prostsze inne trudniejsze.

Też nie mam pojęcia jakbym zachowała się w takiej sytuacji i nie chcę mieć okazji się przekonać. Choć mam nadzieję, że wybrałabym życie. Właśnie - wybór. Gdzie jest jego granica? Jaki powód jest dostatecznie "dobry"?

Kiedy już byłam prawie pewna jak ta książka się skończy liczyłam chociaż na to, że Lou, albo ktokolwiek inny, jednak stanowczo powie nie. Ostatecznie i ona w jakiś sposób się z tym godzi (nie chodzi mi o to, że miała się z nim nie pożegnać, albo resztę życia w żałobie spędzić). Jeśli już miałabym typować kogoś kto jest najbardziej przeciw to obie mamy. Camilla jest bardziej złożoną postacią niż to początkowo wynika, ale ogólne wrażenie o niej jest raczej chłodne co sprawia, że czytelnik jej nie lubi (a tym samym bardziej trzyma stronę Willa). Zaś jeśli chodzi o mamę Lou to z ostatnich wypowiedzi wynika, że pewnie prędzej czy później pogodzi się z decyzją córki. Napisałam, że książka chwali eutanazję przede wszystkim z tych powodów. Poprzez narrację stopniowo czytelnik zostaje oswajany z tym co nastąpi (przykład tego sportowca i łzy Lou, wypowiedź Nathana - jednej z sympatyczniejszych postaci). Lubię dyskusję, a tu (oczywiście nie chciałabym żeby bohaterowie dosłownie przerzucali się argumentami) jej zabrakło.

ocenił(a) film na 8
MWeronika

Polecam ten artykuł, na mnie wywarł duze wrazenie:
http://m.onet.pl/rozrywka/film/wywiady,k0gpch

ocenił(a) film na 2
Starrlight

Wielkie dzięki za ten artykuł. Trafił do mnie. I przyda się w dyskusjach, które być może jeszcze przyjdzie mi prowadzić, bo wiele osób sięga po tą książkę bądź film myśląc właśnie o tym, że będzie on pochwałą życia jak sugeruje zwiastun.

Nie zwróciłam uwagi, że oglądali "Ludzi Boga" (swoją drogą genialny, choć nieprosty film). I racja, zestawienie tych dwóch sytuacji to mówiąc delikatnie lekkie nadużycie.
Nikt nie wie jak zachowałby się w sytuacji ekstremalnej, ale decyzje takie jak Willa sprawiają, że coś wewnętrznie się we mnie buntuje. Że tak to ujmę nic ni poradzę na to, że jestem za życiem. I choć czasem (a może często) denerwuję ludzi powtarzaniem w kółko, że życie jest piękne, to słyszałam też, że dzięki temu ktoś faktycznie się nad tym zastanowił.

Chciałam przeczytać piękną miłosną historię, a złamała mi ona serce i to wcale nie dlatego, że na końcu nie byli razem... Co do ostatniego fragmentu, to całość została spłycona. Paryż, kawiarnia, wzruszający liścik, perfumy... Rozpacz nie jest czymś dobrym, ale tu nawet nie mogłam wyczuć straty jaką przeżyła bohaterka. A przecież jak odchodzi ktoś (pomijam już kwestię w jaki sposób) to po prostu boli.

A odnośnie artykułu jeszcze. Z tą pomocą psychiatrów (a w tym przypadku jej braku) to też bardzo celna uwaga. Tak samo zresztą jak kwestia odważnie żyjących niepełnosprawnych, których w książce nie pokazano. Niby Lou miała w planach pokazanie jak inni podobni mu żyją, ale ostatecznie autorka tego nie opisała. To właśnie byłoby to "przerzucanie się" argumentami o którym wspomniałam.
Dlatego właśnie uważam, że ta książka jest bardzo jednostronna i jednak chwali eutanazję. A te dwa komentarze niepełnosprawnych przytoczonych na początku artykułu mówią bardzo wiele.

ocenił(a) film na 6
MWeronika

Czytałam dziś książkę po raz kolejny i znalazłam fragment, w którym Will mówi, że "zafundowano" mu kilka psychoterapii, więc tak zupełnie bez pomocy go nie zostawili.
Tak mi się przypomniało w kontekście naszej dyskusji na ten temat i dopisuję gwoli wyjaśnienia i uzupełnienia informacji.

ocenił(a) film na 6
Starrlight

Przeczytałam, ale czegoś tutaj nie rozumiem: jak można mieszać tak bardzo fikcję literacką z prawdziwym życiem?
To, że powstaje jakaś książka poświęcona tej tematyce, nie oznacza, że cała grupa ludzi niepełnosprawnych ma nagle popełnić rytualne samobójstwo.

Eutanazja to temat trudny i złożony, ale ten artykuł jak dla mnie za bardzo miesza aspekty rzeczywistości i fikcji.

A co do tego, że jest ukazana tylko jedna postawa - Willa, który nie chce żyć i dąży do śmierci, to też nie do końca prawda. W książce Lou rozmawia na forum z innymi niepełnosprawnymi, którzy decydują się na życie, pomimo wszystkich ograniczeń i trudności.

Patrzmy na książkę i film jako historię jednostki, a nie ogółu niepełnosprawnych, bo to do niczego nie prowadzi :)

ocenił(a) film na 6
MWeronika

Ale z czym tu dyskutować? Z czym się wykłócać? Jest taki moment, gdy żadne "nie" albo "nie wolno ci" nie ma już sensu.
Decyzję podejmował facet w pełni władz umysłowych, po dłuższym okresie czasu (nie był to wybór dokonany po wpływem chwili czy krótkotrwałych emocji), więc bliscy na koniec właściwie nie mieli wyjścia.

Mogli albo się z nim pożegnać i pozwolić mu odejść albo... no właśnie: co? Wytłumaczyć mu, że ma żyć dla nich, bo oni tak chcą, nawet gdy dla niego stanowiłoby to nieprzerwane pasmo cierpień i bólu?
Fakt, że zrobił swym bliskim świństwo, ale cóż... kto z nas pozwala innym decydować o swoim życiu?

Nie sądzę, aby Will musiał się tłumaczyć z podjętej decyzji. To było jego życie. Dyskutować też nie musiał.
Tak szczerze to on nie miał za bardzo co afirmować, bo jak to ujął Nathan: "przypadł mu w udziale najbardziej parszywy los, jaki można sobie wyobrazić".
Z Lou czy bez niej, Will miał mnóstwo ograniczeń i bardzo niewiele możliwości rozwoju. Nikt też nie mógł mu dać gwarancji, że uczucie Louisy przetrwa przez czas dłuższy. On zdawał sobie z tego sprawę.

Nie pochwalam jego decyzji, ale ją jakoś rozumiem. Próbowałam kiedyś leżeć tak dłużej na łóżku, w ogóle się nie poruszając i po chyba 30 minutach miałam dość... nie wyobrażam sobie czegoś podobnego przez 10, 15 czy 50 lat.

ocenił(a) film na 2
MinnIe27

Czy w pełni władz umysłowych - to cóż... Nie było mowy o psychiatrze. (Jak możesz to przeczytaj też ten artykuł co komentarz wcześniej wstawiła Starrlight i mój późniejszy komentarz, bo nie chcę dwa razy pisać tego samego). Człowiek z natury po prostu chce żyć. Tak jesteśmy "zaprogramowani".

Pisałam, że wcale nie chodziło mi o to, że mają się nie pożegnać. Pożegnanie się z kimś nie znaczy wcale pogodzeniem się z jego decyzją, a tak ostatecznie odebrałam tą książkę.

Czy jej uczucie przetrwałoby? Nie wiem. Nikt z tych, którzy ślubują sobie, że nie opuszczą się aż do śmierci tego nie wie, a jednak wierzą w to.

W tej całej dyskusji chodzi tak na serio o sens życia. O to czy jakieś jest gorszej jakości czy lepszej. Kiedyś stwierdzono, że Żydzi są gorsi. Może za jakiś czas wymyślą, że niepełnosprawni, albo po prostu starzy (co wcale nie jest takim science fiction jak się może wydawać). Wiem, że to mocne argumenty.

Też sobie nie wyobrażam niepełnosprawności. Za mało zdaję sobie sprawę, nie doceniam tego, że jestem w pełni sprawna. Tym bardziej należy się szacunek ludziom, którzy mają odwagę by żyć ze swoimi ograniczeniami. I choć autorka chciała pokazać, że to Will jest silny w swojej determinacji zabicia się, możliwości wyboru śmierci, że wykazuje się odwagą to dla mnie zrobił coś zupełnie odwrotnego.

ocenił(a) film na 6
MWeronika

Czytałam artykuł i zamieściłam swój komentarz.

Przerzucanie się argumentami? Pełnosprawny człowiek ma być równorzędnym partnerem w dyskusji dla osoby niepełnosprawnej? Nigdy nie będzie.
W książce Lou trafia na forum osób niepełnosprawnych i ich opiekunów, i prowadzi bardzo ciekawą dyskusję z Ritchie'm. W tym miejscu należy się doszukiwać kontrargumentów przeciwko eutanazji; wypowiadają się osoby przykute do wózka lub łóżka, mające jakieś pojęcie o tym, co Will może przeżywać.
Osoba pełnosprawna nie ma pojęcia o wielu rzeczach.

A ja myślę, że Will podejmując decyzję o zakończeniu życia musiał wykazać się odwagą. To nie jest kwestia wybrania ulubionych żelków w sklepie, gdzie można się po jakimś czasie rozmyślić i kupić inne.
Gdyby żył dalej, to też byłaby odwaga i heroizm z jego strony. Ale już innej kategorii. On żyłby dla innych, wbrew własnej woli, codziennie czekając na śmierć, cud albo kolejne zapalenie płuc.
Jak mówiłam - jestem przeciwna eutanazji, ale potrafię zrozumieć jego motywacje.

Pomoc psychologa na pewno otrzymał po wypadku (jest też mowa o tym, ze na początku miał jeszcze nadzieję i bardzo przykładał się do ćwiczeń, dopiero gdy to nic nie dało podłamał się psychicznie), mój tata miał taką możliwość. Ale nawet najlepszy psycholog nie sprawi, że człowiek przykuty do wózka nagle uzna, że wcale tak źle nie jest; zwłaszcza, gdy mówimy o porażeniu czterokończynowym i facet sam nie może się nawet za uchem podrapać. Zejść z łóżka. Ani nawet umyć zębów.

Nie porównywałabym Żydów i teorii nacjonalistycznych czy rasistowskich do sytuacji osób niepełnosprawnych. To są dwie zupełnie niekompatybilne kwestie. Fakt, że niepełnosprawność to dramat i nieszczęście, ale jeśli chodzi o pomoc dla osób nią dotkniętych jest o wiele lepiej niż 20 czy 30 lat temu. Wiem, bo stykam się z tym w swoim rodzinnym domu. Jest ciężko - fakt, ale jak masz pomoc pielęgniarki, masażysty, fizjoterapeuty, itd., to naprawdę jest łatwiej.

ocenił(a) film na 7
MWeronika

Zgadzam się w zupełności

MinnIe27

Tak abstrahując i odchodząc od tematu..nie wiem, czy zauważyliście, ale Will nigdy nie powiedział, że ją kocha. Mogłabym się pogodzić z jego śmiercią, chociaż jestem bardzo przeciwną eutanazji, gdyby tylko nie zwodził tej biednej dziewczyny. Perfidnie doprowadzał do końca jej związku z chłopakiem, w zasadzie kokietował ja. W imię czego? Chciał się przekonać, czy wciąż może być atrakcyjny? A może dla niego to zwykła rozrywka była? Ona "ja cię kocham", a on nic..gdyby jej chociaż powiedział "ja też cię kocham, ale nie jestem w stanie żyć z takimi dolegliwościami", okey, ale przecież on jej jasno powiedział, ze nie jest wystaczajaca, że jej nie chce. Wcześniej często wspominał, że był "dżolero" z niego, że brakuje mu tego, ze kobiety się za nim nie oglądają (np. jak mówił o kawiarni w Paryżu). Byl z niego egoistyczny dupek, któremu zależy tylko na fizyczności. W życiu różnie się dzieje. Skąd możemy wiedzieć, czy dożyjemy następnego roku, a nawet dnia? Trzeba być gotowym na różne ewentualności. On był najwyraźniej ograniczony, więc zachwycanie się Lou jego intelektem nie przemawiało do mnie. On potrzebował dobrej terapii, tego, aby rodzina go nie wyreczala i nie pilnowała go na każdym kroku. Z czystej ciekawości, po przeczytaniu lektury, zaglebilam się odrobinę w temat niepełnosprawności. Seks jest możliwy, co prawda nie odczuwa się już orgazmu jako takiego, ale jest mozliwe odczuwanie przyjemności. Jest możliwe spłodzenie dziecka, a jak również Lou wyszukała, spełniania się, przeżywania nowych rzeczy. On po prostu był egoistą, hipokrytą, bardzo płytką osobą. W życiu nie chciałabym być z takim człowiekiem, atego podziwiam główną bohaterkę. Druga sprawa to właśnie podejście do eutanazji. Mam wrażenie, że świat idzie w złym kierunku. Są różne powody do załamania - znam matkę, której zmarł pierworodny syn na rękach po wypadku. Ale nie zabiła się. Trzeba miec siły, trzeba walczyć, a nie użalać się nad sobą. Dlayego nie przekonuje mnie hasło "a z perspektywy Willa". Tak więc..on nigdy jej nie kochał, była tylko rozrywką. Tak jak sama Lou słusznie zauważyła, gdyby nie to, że weszła mu "z buciorami" do tego masochistycznego światka, w życiu nie zwróciłby na nia uwagi.
PS akcja z weselem..też wydaje mi się, że tak ją kokietował, żeby pokazać swojej ex, że juz się pocieszył. To nie było fair z jego strony.

ocenił(a) film na 6
nanashiceii

Wiesz, czasami słowa nic nie znaczą; a bardziej liczą się gesty. Ja nie chciałabym usłyszeć: "Kocham cię, ale i tak sobie strzelę samobója".
Miłość się powinno odczuwać we wzajemnych interakcjach, a niekoniecznie wciąż o niej ględzić.

Willowi nikt nie umarł, ale w jakimś sensie on umarł sam dla siebie. Trudno to wyjaśnić inaczej.
Mnie ogólnie nie przekonuje, gdy pełnosprawna osoba, która chodzi gdzie chce, robi co chce itd., mówi, że tetraplegik powinien walczyć o siebie i cieszyć się życiem... To naprawdę kwestia indywidualna, zależy od osoby i żadne: powinnaś/ powinieneś nie znajduje tu zastosowania. Jedna osoba się po tym podniesie i będzie dalej żyć, a inna... inna uzna, ze to nie ma sensu. I nie chce cierpieć i udawać.
Ludzie, nie możemy kogoś oceniać - każdy z nas podejmuje decyzje o swoim życiu, Will też chciał; to było jego życie - dlaczego nagle umniejsza się znaczenie jego woli na rzecz jego matki/ ojca/dziewczyny?

MinnIe27

Z jego gestów również wyczytałam, że traktował ją bardziej jak zwierzątko, pupilka, a nie jak ukochaną kobietę. Nie mogę tego uznać za miłość, bo miłością nazywam coś innego.
Cóż, dla mnie samą idea eutanazji nie ma sensu, świadczy tylko o degradacji naszego społeczeństwa oraz relatywizmie moralnym. A jak wcześniej zauważono, istnieje coś takiego jak wolą życia,jest to w nas zaprogramowane. Skoro ktoś chce popełnić samobójstwo, to znaczy, że ma problem natury psychicznej. Cierpiał na depresję. Nie chodzi o to, że on podjął własną decyzję. Wręcz, z tego co wyczytałam, decyzja byla wymuszona tym, że chciał zrobić wszystkim, a zwłaszcza samemu sobie, na złość. Zachowywał się jak rozkapryszony dzieciak. Oczywiście każdy może mieć własne odczucia, nie neguje tego, jednak podchodze do Willa bardzo persolanie i widzę jaki rozpieszczony był...od życia nie zawsze dostaje się to, czego byśmy chcieli. I nic nam się nie należy. On miał postawę jedynie roszczeniową.

ocenił(a) film na 6
nanashiceii

Ośmielę się stwierdzić, że Will przez pół roku zrobił dla Lou więcej niż Patrick przez 7 lat związku.
Postępowanie Willa było bardzo odpowiedzialne i mądre; gdyby zaczął Louisie okazywać zbyt duże zainteresowanie i "sprzedawać" kolejne wyznania miłosne, aby na koniec stwierdzić, że jednak pomimo wszystko jedzie do Szwajcarii uznałabym go za ostatniego gnojka.
Facet nauczył ją otwartości, walki o swoje i konfrontowania rzeczywistości z wyobrażeniami - to coś naprawdę pięknego. Dzięki niemu wyszła bardziej do ludzi, coś w końcu zobaczyła, ktoś zaczął brać pod uwagę jej ambicje i marzenia. Ktoś pomógł jej zrozumieć, że zdarzenia w labiryncie nie mogą wpływać na jej poczucie własnej wartości. Mało?
Chciałabym kiedyś spotkać kogoś, kto zrobi dla mnie tak "mało" i będzie mnie tak "okropnie" traktował jak Will Louisę.

To, co zrobił jest wiecej warte niż jakieś drętwe pogaduszki o miłości.

Jeśli miałabyś do czynienia z osobą o ograniczonej albo wręcz całkowitej utracie władzy w rękach i nogach na skutek wypadku, to nie nazwałabyś postawy Willa roszczeniową.
Jakie roszczenia? Jaki egoizm?
Tylko osoby w pełni sprawne uważają, że pewne rzeczy są do "przeskoczenia" dla niepełnosprawnych (dziwne to trochę); ktoś, kto może wszystko nie zrozumie, co czuje człowiek, który nie może wykonać nawet najprostszej czynności fizjologicznej.
Teoretyczna wiedza na temat niepełnosprawności i ograniczeń niewiele ma wspólnego z "praktyką".
To, że ja sobie poczytam o tym jak najlepiej tańczyć w balecie, nie uczyni ze mnie primabaleriny. To, że poczytasz o niepełnosprawnych i ich świecie (który znam bardzo dobrze, o czym wcześniej wspominałam) nie sprawi, że będziesz mogła kompetentnie wypowiedzieć się o tym, co mogą, czego nie mogą, co powinni zrobić, a czego lepiej nie.

Ja myślę, że jako podsumowanie mogę zacytować tutaj słowa pewnej osoby: "wolisz, aby dalej żył i cierpiał, byle żył. Jakość życia też jest istotna - nie tylko jego długość".
No niestety. Ja nie odważyłabym się takiej osobie powiedzieć, że ma się nad sobą nie użalać, a potem zostawić ją i iść sobie do knajpy ze znajomymi potańczyć albo jechać w góry pozjeżdżać na nartach. Łatwo się walczy z perspektywy wiedzy książkowej i siedząc wygodnie w fotelu, z którego można zaraz wstać, ale zaręczam, że z perspektywy materaca przeciwodleżynowego pewne sprawy wyglądają inaczej.

Nie popieram eutanazji. Ale uważam, ze osoby pełnosprawne często plotą głupstwa. Ja też kiedyś plotłam i dlatego wybaczam.

MinnIe27

Jesli chodzi o moją opinię napiszę że Will kochał Louise mimo że nie powiedział tego wprost. Swoją miłość okazywał poprzez to co dla niej robił i ile dla niej robił a trzeba przyznać że trochę tego było. Pokazał jej nowe możliwości, nowe spojrzenie na świat, ,sprawil że ona sama zaczęła się zastanawiać czego naprawde chce od życia. Na swój sposób się o nią troszczył. Myślę że to właśnie jest miłość.
W żadnym wypadku nie nazwalabym go egoista. W końcu zawsze myślał o Louisie. Decyzja o eutanazji oczywiście była jego ale nie zapominajmy że to jedna z niewielu decyzji jakie podjął świadomie i samodzielnie ( o czym wspominał w książce ) .

ocenił(a) film na 6
madzik_867

Dziękuję Ci za ten komentarz. Chwilami mam wrażenie, że tutaj ludziom się wydaje, że bycie tetraplegikiem to tylko ciut gorzej niż mieć grypę.
Facet młody, bez szans na powrót do zdrowia, ma się cieszyć, bo ma mu kto zupę podać i zmienić cewnik? Afirmować życie? To jest straszne, co on przeżywał. A tu jeszcze posądzenie o egoizm się pojawia... Eh.

Will kochał Louisę, ale jeśli ktoś myślał, że gdy jej o tym powie, to ona łatwiej przeboleje jego śmierć, to jest w błędzie. On by jej wyrządził takim wyznaniem jeszcze większą krzywdę. Na szczęście, był na tyle mądry, aby jej takich rzeczy nie mówić.

MinnIe27

Ja również nie pochwalam eutanazji ale uważam że człowiek powinien mieć wybór. Zwłaszcza który jest w takiej sytuacji jak will i który prowadził tak intensywne życie jak on. Takim osobom jest podwójnie ciężko pogodzić się z losem. Dodam że na jego miejscu pewnie zrobiła bym tak samo.
Uważam też że kiedy spotkał Louise uświadomił sobie jeszcze bardziej że jest zupełnie takim człowiekiem jakim nigdy nie chciał być i nie zapewni by szczęścia dziewczynie
. Powiedział jej tez by nie tracila tego co może dać jej ktoś inny. Wtedy również miał na uwadze jej dobro

ocenił(a) film na 6
madzik_867

To jesteśmy w mniejszości. Bo większość uważa, że Will powinien spiąć pośladki, wypiąć klatę i żyć heroicznie, ignorując niedowład czterech kończyn i zależność od osób trzecich.

MinnIe27

W takim razie ludzie chyba nie wiedzą co piszą albo nie do konca zdają sobie z tego sprawę. Oczywiscie gdyby chodziło o kogos mi bliskiego zapewne zrobilabym wszystko,zeby odwieśc go od takiego pomyslu,jednak ostatecznie i tak to ta osoba mialaby ostatnie słowo.
Obym nie musiała dokonywac takich wyborow nigdy w zyciu

ocenił(a) film na 6
madzik_867

Ja mam sparaliżowanego ojca i "siedzę" w tym od lat. Wiem, jak wygląda życie takiej osoby.
Jest ciężko. Willa rozumiem, a jego zachowanie wobec Louisy to jest naprawdę szczyt taktu i odpowiedzialności. Podziwiam. Bo on się jednak musiał hamować, aby jej jeszcze bardziej nie skrzywdzić.

MinnIe27

Moge sobie jedynie wyobrazić jak to jest żyć na codzień z niepełnosprawnością,ale to na pewno nic łatwego ani przyjemnego dlatego też nie chcę nikogo oceniać. Natomiast Will ma swoje racje postepujac w taki a nie inny sposób.

MinnIe27

Dołączam więc do mniejszości ;) Nie jestem sobie oczywiście w stanie w pełni wyobrazić, co musiał czuć Will po tym wszystkim, przez co przeszedł, ale od kiedy przeczytałam książkę minęło już trochę czasu i zdążyłam przejść przez etap "jak on mógł to zrobić Lou po tym, jak powiedziała mu, że go kocha" itp. itd. I analizując na chłodno zaczęłam powoli rozumieć jego decyzję, mimo że sama do zwolenników eutanazji nie należę. I m.in właśnie z tego powodu uważam, że ta książka jest genialna - kiedy patrzę na to jak zmieniało się moje podejście do bohaterów, tego co zrobili, zarówno podczas czytania jak i już po skończeniu. Bo ta historia została ze mną i za nic nie chce się odczepić. Tym bardziej czekam z niecierpliwością aż będę mogła zobaczyć film i mam nadzieję, że się na nim nie zawiodę (mam świadomość, że nie spełni wszystkich moich oczekiwań, więc może nie będzie z tym źle).
Ach, i co jak co, ale nazywanie Willa ograniczonym egoistą uważam już za spore nadużycie. Być może wynikające z twardego trzymania się własnych przekonań, co cenię, ale jednak nadużycie. Może i przed wypadkiem taki był, tego nie wiemy, ale nawet jeśli tak to później się zmienił i trzeba naprawdę nie chcieć widzieć ile zrobił dla Lou, żeby uważać go za egoistę.

ocenił(a) film na 6
Natal_cia

Ooo witam :)
Dobrze wiedzieć, że jest ktoś, kto mnie nie planuje tutaj "zjechać" z góry na dół :)
Ja uważam, ze Will był bardzo dzielny. Lubiłam go.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones