PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=723705}

Zanim się pojawiłeś

Me Before You
7,5 186 546
ocen
7,5 10 1 186546
5,3 15
ocen krytyków
Zanim się pojawiłeś
powrót do forum filmu Zanim się pojawiłeś

Zanim poszłam do kina i oglądałam jedynie zwiastuny byłam filmem zachwycona. Już po tych krótkich czterominutowych fragmentach w moich oczach stawały łzy wzruszenia - no bo to przecież film o miłości w czystej postaci, o poświęceniu i o tragedii, jaka spotkała głównego bohatera. No więc, co do tej miłości to po prostu się przejechałam... Łzy były owszem, ale raczej frustracji - z powodu jej braku.
Zacznijmy od tego, że Will nie kochał Lou. Podjął decyzję o swojej śmierci zanim ją poznał - rozumiem to w pełni, bo co to za życie ? Jednak kiedy do jego domu wkroczyła zwariowana Lou, myślałam, że zmieni zdanie... z miłości! Niestety do tego nie doszło. Zacznijmy od tego, że podczas ich rozmów często dawał jej do zrozumienia, że tęskni za swoim dawnym życiem, za dawnym sobą, za tym, że nie był od nikogo zależny, że był w centrum zainteresowania, nie dlatego, że jeździł na wózku, lecz dlatego że był przystojnym i osiągającym sukcesy mężczyzną, za którym oglądały się kobiety (próżniactwo). Według mnie Will tęsknił także za swoją dawną narzeczoną, bo przecież patrzył na nią tęsknym wzrokiem w kościele kiedy brała ślub, a nawet miał łzy w oczach. Na weselu wspomniał również o tym, że nigdy nie spojrzałby na Lou, gdyby był zdrowy, bo interesował się kobietami w innym typie. Co więcej, nie wyznał jej miłości. Niby nie kłuje to aż tak w oczy, ale jednak o czymś świadczy. Najważniejsze jest jednak to jak bardzo Lou się dla niego starała, wymyślała jak sprawić, żeby znów chciał żyć. Niestety, nic nie było w stanie go przekonać, nawet jej miłość do niego, a to chyba o czymś świadczy (egoizm).
Byłam tak bardzo zła na głównego bohatera, że czułam się dokładnie tak, jak Lou w momencie, kiedy wydzierała się na Willa w scenie na plaży i krzyczała o tym, jak jej serce rozdziera się na kawałki, gdy on mówi, że chce ze sobą skończyć. Przeżywałam równie mocno jak sama Clark. A więc, jak wspominałam wcześniej – egoistyczny dupek!
Wiem, że to tylko film i wiedziałam jak się skończy, ale oczekiwałam czegoś zupełnie innego. Wyszłam z kina zdołowana, bez energii i motywacji do czegokolwiek. Czułam się jak wyprana z wszelkich emocji, a nie czułam się tak chyba nigdy. Nie polecam filmu. Tak wiele oczekiwań! Nie czytałam książki, może tam było nieco więcej wyjaśnione, ale sam film zdecydowanie o miłości nie był. Bo co to za miłość, bez poświęcenia ?
Mój ostateczny wniosek – film o miłości nie jest i o poświęceniu również nie, a więc o tym, że Lou nie miała pieniędzy, ale dzięki temu, że poznała bogatego Willa mogła rozpocząć lepsze życie po jego śmierci.

ocenił(a) film na 6
eyluckyy

Will nie był egoistycznym dupkiem. Łatwo mówić: żyj i morduj się na wózku przez kolejnych 50 lat, cierp i każdego dnia przypominaj sobie o tym, czego nie możesz, kiedy się właśnie człowiek na imprezę ze znajomymi szykuje albo ma w planach kurs tańca towarzyskiego czy inną zarezerwowaną dla w pełni sprawnych osób rozrywkę.
Miłość to nie tylko wymaganie od drugiej osoby i stosowanie wyliczanki: masz zrobić dla mnie: to, to, to i jeszcze tamto...
jasne, bo to tylko Will miał się poświęcać i gnojek nijak nie chciał! Cóż to takiego wielkiego: odleżyny, zapalenia płuc, przykurcze mięśni, problemy z oddychaniem i przełykaniem, bóle i pieczenie sparaliżowanych kończyn, problemy z regulacją temperatury ciała, możliwość stopniowego zaniku partii mięśniowych...? PIKUŚ!

Poza tym, trzeba słuchać ze zrozumieniem dialogów postaci w filmie. Will zwrócił uwagę na to, że był przed wypadkiem innym człowiekiem; dopiero późniejsze traumatyczne doswiadczenia ukształtowały go na nowo.Gdyby nie wózek Will nigdy nie spotkałby Louisy i fakt - być może byłby z Alicią. I może nawet byłby z nią szczęśliwy - to jakaś zbrodnia?
Gdybym nie rzuciła swojego chłopaka w III gimnazjum, to pewnie wciąż bylibyśmy razem (tak porównując powyższe założenie):P To pikuś, ze już ponad dekada od tego czasu minęła ;D

Jak Will miał nie tęsknić za dawnym życiem? Chodzeniem na własnych nogach, podróżami, tańcem, seksem... Przecież z dnia na dzień stracił to wszystko, a że nie mógł też pracować i utrzymywać kontaktów towarzyskich, to nic dziwnego, że myślał z nostalgią o czasach, gdy mógł to wszystko robić sam, bez niczyjej pomocy.
W ogóle myślę, że jesteś jeszcze bardzo młoda i pewnych rzeczy nie rozumiesz. I po prostu nie masz pojecia z czym wiąże się tetraplegia - to nie grypa, że za jakiś czas przejdzie. Will miał świadomość, że z czasem może byc jeszcze gorzej niż jest i że Louisa nie będzie jego kobietą, ale po prostu pielęgniarką. Nie mówię, że wyświadczył jej przysługę, ale myślę, że nawet gdyby nie zdecydował się na eutanazję, to raczej nie zgodziłby się na związek z nią z tej prostej przyczyny, że nie chciałby jej obarczać odpowiedzialnością i obowiązkiem opieki nad sobą.
Dobrze, że jej nie wyznał jeszcze miłości na tej plaży, bo po czymś takim to ona nigdy by się nie podniosła...

MinnIe27

Ja rozumiem, że to nie jest grypa i rozumiem wszystkie aspekty tej choroby i że to nie jest życie w pełni i że jest się skazanym na zależność od innych. Naprawdę nie trzeba mi tego tłumaczyć, jednak jeśli film jest przedstawiony jako historia miłości dwojga ludzi to idę z nadzieją na film, który podniesie mnie na duchu choć w minimalnym stopniu, sprawi, że pomimo dramatycznych wydarzeń wylecę z kina jak na skrzydłach, chociaż ze łzami w oczach - tak było w przypadku "Gwiazd naszych wina". Po prostu spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Może rzeczywiście myślę dość romantycznie i naiwnie, ale zabrakło mi w tej historii właśnie tego elementu . A jeśli historia opowiada o człowieku, który zmienia się o 180 stopni w momencie kiedy słyszy, że dziewczyna potrzebuje pieniędzy, żeby się uniezależnić i przestaje być aroganckim dupkiem i zaczyna jej pomagać, to nie jest historia miłości, tylko równie głębokiego uczucia zwanego przyjaźnią albo po prostu była to litość, która przerodziła się w przyjaźń :D Chodzi mi też o to, że to wyglądało tak jakby Will wykorzystał Lou bo nie mógł liczyć na nikogo więcej w jego sytuacji, a ona była akurat pod ręką (co z resztą podkreślał, jak już wspomniałam wcześniej). Więc trochę się jednak zawiodłam.

ocenił(a) film na 6
eyluckyy

A nie uważasz, że on wyznając jej miłość zrobiłby jej krzywdę? Nikt nie wie, czy za jakiś rok czy dwa Lou nie poznałaby innego faceta, a z Willem zostałaby tylko z poczucia obowiązku albo zostawiłaby go dla tamtego (niepotrzebne skreślić).
Ja po "Gwiazd naszych wina" nie mogłam powstrzymać łez niedowierzania, że się dałam na taką "bajkę" namówić. To jest jeden z tych filmów, których już nigdy nie zamierzam oglądać, bo po prostu szkoda mi na to czasu ;)
Sama widzisz, że co Ciebie uskrzydla mnie doprowadziło niemal do zaśnięcia z otwartymi oczami i vice versa... Ty nie rozumiesz, jak może się komuś podobać "MbY":), a ja nie wiem, jak ludzie mogą oglądać "Gwiazd...".
Swoją drogą, przeczytaj książkę, bo jest po prostu lepsza i dokładniej opisuje pewne sprawy.

Will zmienił się, gdy wylądował na wózku, to raz; pieniądze są akurat najmniej istotne w całej historii to dwa. Will pokazał Lousie, że ona trwa cały czas w tym samym punkcie, zamiast zacząć się rozwijać, korzystać z życia i być dumną ze swych osiągnięć. Gdyby mu na niej nie zależało, to nawet palcem by nie kiwnął. Gdyby "tylko" się z nią przyjaźnił, to ograniczyłby się do posłusznego zajadania marchewki i popijania koktajlem witaminowym. Miłość to nie tylko słowa. To przede wszystkim gesty; pomijam fakt, że kochać można siostrę, brata, matkę, ojca, przyjaciela, a nawet psa czy złotą rybkę :D

MinnIe27

No cóż, każdy ma inny gust! W każdym razie film odebrał mi motywację na resztę dnia :P A książkę przeczytam na pewno i może jeszcze raz spróbuję obejrzeć ten film :)

ocenił(a) film na 6
eyluckyy

Wtedy to już całkiem uznasz film za słaby :) Książka jest o wiele lepsza.

eyluckyy

książka jest milion razy lepsza od filmu... ja trochę zaczynam żałować, że najpierw przeczytałam książkę i... !!! co gorsza! jej kontynuację, a na film poszłam tuż po jej zakończeniu... Zacznijmy od tego, że rozpłakałam się w kinie już po 5 minutach, wiedząc nie tylko, co będzie na koniec filmu, ale zarazem wiedząc, co później będzie się działo z samą Lou. Dziwię się, że Jojo Moyes będąc scenarzystką filmu pominęła tak istotne kwestie, jak labirynt, który całkowicie zmienił życie Lou i rozmowa o tym z Willem kompletnie zmieniła ich relacje, jak i udział dziennikarzy tuż przed wyjazdem do Szwajcarii, co miało konsekwencje w procesie przeciwko rodzinie Traynorów (bo Will miał jeszcze siostrę) i Lou. Rozumiem, że film rządzi się swoimi prawami, ale wątek labiryntu był równie ważny jak eutanazja, więc ja się pytam WTF?!

co do twojego stwierdzenia, że Will nie darzył Lou uczuciem, to muszę ci powiedzieć, że nie wiedzieć, czemu uprościli trochę końcówkę z listem... bo w rzeczywistości on jej w nim napisał, że pokochał ją od pierwszego momentu, gdy weszła do jego pokoju... Było zresztą wiele takich sugestii, np. w samochodzie po koncercie, na jej urodzinach, gdy prowokował Patricka, na wyspie kilka razy. Przeczytaj książkę, naprawdę warto :)

tolerancja91

I jeszcze fragment listu:


"Zdaję sobie sprawę, że stałem się dla ciebie powodem cierpienia i rozpaczy, ale mam nadzieję, że któregoś dnia, kiedy będziesz mniej zła na mnie i mniej smutna, zrozumiesz, że mogłem zrobić tylko to, co zrobiłem, ale też że to pomoże ci mieć naprawdę dobre życie, lepsze, niż gdybyś mnie nie spotkała.
(...)
Świadomość, że wciąż masz przed sobą możliwości, to luksus. Świadomość, że mogłem ci je dać, to dla mnie w pewnym sensie ukojenie.
To właśnie chciałem ci powiedzieć. Pozostaniesz na zawsze w moim sercu, Clark.
Byłaś w nim od pierwszego dnia, kiedy weszłaś do pokoju, ze swoimi odjazdowymi ciuchami, kiepskimi żartami i kompletną niezdolnością ukrywania uczuć. Zmieniłaś moje życie dużo bardziej, niż te pieniądze zmienią twoje.
Nie myśl o mnie za często. Nie chcę, żebyś się mazała. Po prostu żyj dobrze.
Po prostu żyj.
Ucałowania, Will"

tolerancja91

O taką odpowiedź mi chodziło, dzięki Tobie przeczytam z chęcią pierwszą jak i drugą część :D

eyluckyy

to jeszcze jeden fragment ci zapodam, którego też mi zabrakło w filmie... Nie ogarniam, czemu nie dali tej rozmowy, bo ona pokazuje całą beznadzieję sytuacji, w której znalazł się Will... Ma miejsce po wycieczce na wyścigi, która okazała się totalną katastrofą (w filmie i tak to wszystko wygładzili):

– Właśnie o to chodzi.
– Że co?
– Jesteś taka sama jak wszyscy.
– To znaczy?
– Gdyby tylko przyszło ci do głowy, żeby mnie zapytać, Clark. Gdybyś
zechciała chociaż raz zapytać mnie o zdanie na temat tej swojej tak zwanej wesołej wycieczki, tobym ci powiedział. Nienawidzę koni oraz wyścigów konnych. Nigdy tego nie lubiłem. Ale ty nawet nie zapytałaś. Sama zdecydowałaś, co mi się będzie podobało, po czym wprowadziłaś to w czyn. Zrobiłaś to samo co wszyscy. Zdecydowałaś za mnie.

eyluckyy

eyluckyy Film Cię tak zdołował i chcesz czytać książkę, która tak samo się kończy? Twój wybór. Ale nie dawaj sobie wmówić, że on podjął dobrą decyzję skoro masz inne odczucia.
"Byłam tak bardzo zła na głównego bohatera, że czułam się dokładnie tak, jak Lou w momencie, kiedy wydzierała się na Willa w scenie na plaży i krzyczała o tym, jak jej serce rozdziera się na kawałki, gdy on mówi, że chce ze sobą skończyć. Przeżywałam równie mocno jak sama Clark. " - to jest reakcja, która świadczy o empatii. Ja wypłakałam na myśl o jego decyzji bardzo dużo łez, bo sama jestem w takim związku i wiem, że to, co ona musiał przeżywać jest koszmarne. Każdy kto umie sobie wyobrazić jak by się czuł, gdyby ktoś kogo kocha popełnił samobójstwo to zrozumie. Mój chłopak też to rozumie, umie się w jej sytuacji postawić i mnie pocieszył, że kompletnie nie popiera jego decyzji. Nie popiera i nie rozumie. A jemu nikt nie powie, że nie rozumie Willa, bo tego nie doświadcza, bo doświadcza po wypadku od lat.
Czy książka jest na faktach?
Nie wiem tego. To pomyśl, że to fikcyjna historia lub prawdziwa, ale jedna z wielu. Są takie pary, które są szczęśliwe, chociaż jest trudno. I to nie jest fikcja, ani wyjątek, bo znam inne takie pary. Problemów zdrowotnych i innych jest dużo więcej niż pewnie jesteś sobie w stanie wyobrazić i ktokolwiek inny, ale tych miłych chwil też jest więcej :) Nie są może takie "bajkowe" jak w filmie, ale są piękniejsze, bo obie osoby wyznają sobie miłość i to że są szczęśliwe z bycia razem i z życia. Nie piszę, by czyjeś zdanie zmienić. Myślcie, co chcecie. Piszę, by Cię pocieszyć skoro to przeżywałaś, jak kończy się ich historia...

ocenił(a) film na 6
celika

Nikt nie mówi, ze Will podjął dobrą decyzję - on podjął SWOJĄ decyzję, na temat własnego życia. Tu leży sedno sprawy, że wszyscy (także widzowie i czytelnicy) chcieliby tę decyzję podejmować za niego. Ja bardziej płakałam na myśl o jego życiu, kolejnych problemach zdrowotnych i ograniczeniach, na śmierć byłam przygotowana od początku, nie łudziłam się, że ostatecznie zmieni zdanie.

Jesteś w związku z osobą z porażeniem czterokończynowym? Jeśli tak, to współczuję. Jednak jak się ma przynajmniej sprawne ręce, to jest już o "niebo" lepiej niż kiedy od szyi w dół nie czuje się kompletnie nic :/
Mój tata ma paraliż nóg, ale jest w miarę samodzielny i radzi sobie przy pomocy rąk; nie wyobrażam sobie sytuacji, gdyby utracił także władzę w dłoniach i ramionach.

MinnIe27

Nie ma czego mi współczuć :) Wręcz przeciwnie. Jestem w takim związku z cudownym facetem (tetraplegik niesamodzielny, trochę rękami w ramionach rusza, dłońmi wcale), który nie rozumie Willa i zgadza się z wypowiedziami osób, których końcówka filmu nie przekonuje. On i inni niepełnosprawni których ja znam nienawidzą jak ktoś się nad nimi użala. Więc mnie cieszy że po takim filmie właśnie osoby, które nie maja styczności nie zakładają z góry, że taka osoba nie może być szczęśliwa i chce się zabić. :) Ciebie to irytuje jak ktoś patrzy zbyt optymistycznie, okej rozumiem to. Masz swoje doświadczenia i masz do nich prawo. Ja mam swoje i przeżyłam ten film bardzo. Miał mnie kto pocieszyć i mogłam doświadczyć jak inaczej może myśleć osoba w sytuacji Willa, więc chcę pocieszyć innych którzy to przeżywają, że są pary gdzie inaczej jest niż w filmie :)
Polecam obejrzeć komuś kto chce się podnieść na duchu odcinek 139 programu 20m2 na yt. Jest tam kolejna para (nie ja i mój chłopak, ale podobna), której dobrze razem.

ocenił(a) film na 6
celika

Ale ja nie współczuję związku, ale stanu w jakim Twój chłopak się znajduje. Niepełnosprawność to dramat. Zawsze.

Każda sytuacja jest inna, każdy cżłowiek inaczej reaguje. Tutaj mamy do czynienia z fikcją, więc też trochę inaczej traktuję całą sprawę.

MinnIe27

Owszem jest to dramat. Ale niektórzy sobie z nim radzą i nie chciałabym, by osoby które nie mają styczności z góry zakładały, że dla każdego lepiej by było, gdyby zrobił to co Will. :) Tyle.

ocenił(a) film na 6
celika

Ależ ja nie zakładam, że tak jest lepiej. Jeszcze własnego ojca nie chcę wysłać na tamten świat ;)
Ja się jedynie opowiadam za prawem do wyboru. W każdej sprawie. Od drobnostki, po te najpoważniejsze kwestie.

ocenił(a) film na 7
MinnIe27

Każde życie, jakie ono by nie było, jest lepsze niż śmierć. Dlaczego? Bo po śmierci nie ma już nic, a tak są chociaż momenty... Nawet jeżeli życie przynosi całe pasmo bólu, to czy nie warto jest żyć dla tych kilku chwil szczęścia, które Will mógł mieć z Lou? Według mnie miłość co prawda nie jest w stanie wyleczyć naszej psychiki, bo takie rzeczy robi się na psychoterapii, ale jest w stanie sprawić, że pomimo tych problemów chcemy żyć, starać się, żeby było lepiej, że to życie nabiera sensu dzięki tej ukochanej osobie... Może to nie była miłość?

agatakoniak

Dokładnie! A idealnym przykładem, na dodatek opartym na faktach, jest film "Nietykalni"! Mężczyzna pomimo niepełnosprawności, pokazuje człowiekowi zdrowemu, na czym polega życie i jak wiele można z niego czerpać pomimo przeciwności losu :D

ocenił(a) film na 6
agatakoniak

A może my jako pełnosprawne osoby nic nie wiemy o ludziach, którzy są na wózkach i łatwo nam się wymądrzać? Snuć teorie o tym jak to jednak może być pięknie (pomimo niepełnosprawności), a marudzić gdy sobie złamiemy palec, bo to taki straszny dyskomfort trzy tygodnie w gipsie?

Co do życia po śmierci - każdy ma swoje zdanie. Ja tam nic nie tracę na tym, że wierzę w życie po tamtej stronie.

Ach, tak, zapomniałam "Nietykalni"... Każdy niepełnosprawny, to szczęśliwy niepełnosprawny... Zwłaszcza taki, który walczy z NFZ o refundację leków, z PFRON-em o dopłatę do nowego wózka inwalidzkiego i materaca przeciwodleżynowego; nie każdy ma miliony na koncie, żeby sobie fundować wakacje do końca życia, nie dla każdego leżenie w łóżku całymi dniami to czysta przyjemność i rekreacja. Ci ludzie mają czasami małe dzieci na wychowaniu i milion problemów, a niepełnosprawność to dodatkowy dramat i utrudnienie.

MinnIe27

Spokojnie to tylko film ;)

ocenił(a) film na 6
eyluckyy

To nie jest tylko film. Przynajmniej nie dla osób, które miały styczność z dramatem niepełnosprawności. I to bardzo irytujące, kiedy się czyta o tym, jakby to była pierwsza lepsza głupota.
Gdyby tutaj były tylko odniesienia do filmu, to dałoby się jeszcze przeżyć, ale tutaj, co druga osoba miesza fikcję z rzeczywistością, tak naprawdę nie orientując się w tematyce. Jak już się odnosimy do realiów, to przestańmy bujać w obłokach i zauważmy powagę problemu...

ocenił(a) film na 6
eyluckyy

Nie każdy film o miłości musi się dobrze kończyć ;) Książka o wiele lepsza od filmu, więc radziłabym nadrobić zaległości i przeczytać, jest o wiele więcej wyjaśnione i więcej wątków których w filmie nie było.

ocenił(a) film na 7
kaskaa2303

Po pierwsze... myślę że Will nie zakochał się w niej bo wykrzyczala mu że będzie z nim siedzieć dla pieniędzy. Myślę jednak że zmiana jego stosunku do niej wynikala z tego, że zauważył że ona się nad nim nie lituje. Zrobiła mu awanturę bo zachował się jak dupek na co niejedna przymknela by oko myśląc że to przez jego wózek. Niech sie wyżyje.
Po drugie : nie podoba mi się zakończenie, to fakt. A jednak umówmy sie, on jej nic nie obiecywał. I jak już było powiedziane : nie wyznał miłości . Ta miłość pokazana była w inny sposób. Na przykład uśmiech nieznikajacy mu z twarzy, gdy na nią patrzył. Albo nawet sam fakt - co potwierdził pielęgniarz - on przy niej udawał że nie jest tak źle jak było. Robił dobra minę do złej gry.
Po trzecie: will sam powiedział że ona jest wiele warta . Musi się tylko rozwinąć. Zainwestować w siebie . Pytanie : czy będąc u jego boku miała by na to szanse. Myślę że nie. I myślę że Will tak właśnie myślał.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones