PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=863338}

Zapomniana bitwa

De Slag om de Schelde
6,4 6 416
ocen
6,4 10 1 6416
Zapomniana bitwa
powrót do forum filmu Zapomniana bitwa

To w zasadzie kwintesencja ''fajnego'' kina wojennego. Nowomodny, czyli atrakcyjny wizualnie i emocjonalny, ale historycznie pozostawiający wiele do życzenia i merytorycznie pusty. Fabuła się nie lepi, ani nie wciąga, występują liczne błędy rzeczowe. Postaci wycinane od szablonu, płaskie i nieciekawe. Widziane po tysiąc razy w masie filmów wojennych. Trwa stanowczo za długo względem tego, co oferuje fabularnie.

Tytułowa ''bitwa o Skaldę'' to tak naprawdę początek finalnego starcia o wyspę Walcheren, a konkretnie przejęcie grobli Sloe, łączącej wyspę z półwyspem Beveland od wschodu 31 października 1944 roku. Tyle tylko, że walka ta zaczyna się pół godziny przed końcem filmu i pokazuje ona tylko POCZĄTEK bitwy o wyspę (która trwała do 8 listopada). Tymczasem film kończy się w atmosferze wielkiego zwycięstwa. Pozostałych 90 minut produkcji nie ma żadnego związku z tytułem, za to pełne jest rozmaitych baboli - historycznych i logicznych. Żeby tak wymienić najważniejsze:

- młody Holender robi na bezczela 30 metrów od drogi zdjęcia niemieckim żołnierzom podczas odwrotu i dziwi się, że ci niszczą mu aparat, wskutek czego rzuca kamieniem w ciężarówkę i powoduje wypadek;
- ojciec tegoż Holendra jest bardzo zdziwiony, że jego syn poniesie karę za spowodowanie wypadku i śmierć niemieckich żołnierzy

Przypominam, że mowa tutaj o 1944 roku, Holendrzy od 4,5 roku znajdowali się pod okupacją...

- do holenderskiego ruchu oporu z siedzibą w piekarni może przyjść każdy wprost z ulicy i się zapisać, a wszyscy znają się tam po nazwiskach;
- Holender w Wehrmachcie (a nie w SS) i to w jednostce marynarki wojennej;
- kluczowa niemiecka pozycja utrzymywana przez jedno działo i jeden karabin maszynowy;
- kluczowa niemiecka pozycja, zdobywana przez Kanadyjczyków z jednym karabinem maszynowym i jednym działem;
- przyjmowany nikomu nieznany człowiek, nieznany z nazwiska i jednostki, podający się za Brytyjczyka, do kanadyjskiej jednostki - prosto z pola;
- wykonywanie akrobacji ciężko wyładowanym szybowcem (przypomnę - szybowiec nie ma silnika).

Itd. itd.

Ten film jest tak zły na absolutnie każdym poziomie, że lepiej przez te dwie godziny patrzeć się w ścianę, zagrać w jakąś grę (''Mortyra'' np.), albo obejrzeć sobie ''Atak sześciogłowego rekina'', tudzież film erotyczny. COKOLWIEK. Będzie to wtedy na pewno mniej zmarnowany czas. Większość filmów, w których Netflix macza palce, jest typowym tanim materiałem do rozrywki dla ludzi mało wymagających - i widać to po zadowolonych komentarzach ludzi, którym film się podobał, a którzy nie umieją powiedzieć trzech słów, o czym ten film tak naprawdę był.

ocenił(a) film na 5
black_hussar

hmmm...powiedz mi ilu ludzi kojarzy zmagania nad Skaldą ? powiedzmy na stu kilku ;-) a ilu kojarzy operację Market Garden ? na pewno dużo więcej ;-) Film jest godnym polecenia dla miłośników kina wojennego. Pomimo wspomnianych wcześniej wpadek, dzieło zostało zrealizowane na wysokim poziomie i jest ważnym głosem na temat losów Holandii podczas II wojny światowej. Wielbiciele batalistycznego lub realistycznego nurtu kinematografii wojennej mogą czuć pewien niedosyt odnośnie ilości i rozmachu scen bitewnych. Należy jednak pamiętać, że film opowiada przede wszystkim historię pojedynczych ludzi wrzuconych w wir wojny, co jest charakterystyczne dla gatunku dramatu wojennego. Odnoście wątku wcielenia bohatera do piechoty Kriegsmarine, wiadomo chodzi o wybielenie kolaborantów holenderskich , którzy wstępowali do Waffen SS i co ciekawe, choć informacja taka nie pada w filmie, anglojęzyczna Wikipedia we wpisie na temat filmu podaje, iż główny bohater był holenderskim ochotnikiem w dywizji Waffen-SS Das Reich. Dzieło mające jak na europejskie standardy spory budżet 12 mln ojro wiadomo nie będzie kandydatem do Oscara ale w porównaniu do wielu dzieł gdzie patos bije od pierwszych minut stanowi jakąś alternatywę.

ocenił(a) film na 5
albertini1476

No znacznie więcej niż kilka set zna, szczególnie w krajach Beneluksu (gdzie są nazwy ulic i instytucji imienia, np. polskich dowódców WP), lecz o zapomnieniu świadczy marginalność strategiczna bitwy o Skaldę nad bitwę o Nadrenię dla historii wojny (głównym faktorem była logistyka, czyli port w Antwerpii, którego dłużej naprawiano, niż korzystano po zdobyciu).
Tutaj chyba najdokładniejszy i najlepszy 3 odcinkowy dokument o kampanii reńskiej, który to tłumaczy, szczególnie po porażce Market Garden zmieniono priorytety:
https://www.youtube.com/watch?v=IifveK75YGw
Co do filmu to autorzy chcieli wszystkie wątki około historyczne zawrzeć na raz, dlatego wyszło wszystko i nic, ponieważ pewne delikatne historyczne aspekty powinny być potraktowane hermetycznie oddzielnie, bo przez co spłycane są ogólnym przekazem, jak w tym filmie mamy na przemiennie kolaborację i denazyfikację zgodne z polityką historyczną Niderlandii (rok temu zmienili z Holandii).
Z artystycznego punktu widzenia to nie potrafili się zdecydować jaki podgatunek kina wojennego reprezentuje, dlatego mamy wielogatunkową hybrydę, aby zadowolić każdego odbiorcy na warunkach Netflixa, gdyż to nie jest państwowa produkcja misyjna tylko kapitalistyczna w jaką wsadzą tęczową narrację dla zadowolenia autora i potencjalnych odbiorów jego wizji.
Ogólnie film jest nijaki, bo jest to dramat egzystencjalny z historią w tle, a nie historyczne monumentalne działo jak O jeden most za daleko, bliżej koncepcyjnie mu do Dunkierki, ale to nie ta skala i umiejętności!
Zawiódł moje oczekiwania, gdyż spodziewałem się po zwiastunach filmu o zapomnianej bitwie, czyli zdobycie właśnie wyspy Walcheren, a nie tylko preludium Operacji Infatuate (atak na groble Zuid-Beverland), tylko przebojowy desant międzynarodowej brygady komandosów (dlatego bitwa potocznie jest zw. Wyspą Komandosów), dlatego zmarnowali potencjał i w zamian dostaliśmy ckliwą bajkę o młodym brytyjskim geju i holenderskiej lesbie oraz skonfundowanym essesmańskim Holendrze "nienaziście" - generalizuję, ale jak spodziewasz się po nim czego na miarę Stalingradu, to odpuść.
Podsumowując, pozostaje nam oglądanie znakomitego A Bridge Too Far, a Holendrom Zwartboek, bo nic w tej tematyce lepszego nie ma, chyba że macie lepszą ofertę?!

ocenił(a) film na 10
andrzej_matowski0

Niemerytoryczna ocena

Krzysztof_Ka

„Niemerytoryczna” bo?

andrzej_matowski0

dla laika sama historyczna bitwa o Skaldę znaczy tyle co nic ale powiedz to znawcom historii i jakie kolosalne znaczenie miało odblokowani portu w Antwerpii ;-) wiesz jaki był koszt dostarczania towarów i sprzętu z portów w Bretanii do wojsk przy granicy niemieckiej ? jak czytałeś Ambrose'a to na pewno migają Ci statystyki przed oczami ;-) dobrze, że ten film powstał i aż dziw, że nie zrobili go Amerykanie ;-) w końcu połowa ataków rakiet V-2 była skierowana na ten port, a operacja w Ardenach zakładała, że głównym celem będzie zdobycie ponownie tego portu. Niektóre jednostki walczyły non stop od lądowania w Normandii, a wielu historyków podaję, że jednym z największych błędów w kampanii na zachodzie było to, że Market Garden dostało pierwszeństwo zamiast ataku na Skaldę ;-)

andrzej_matowski0

hmmm...powiedz mi ilu ludzi kojarzy zmagania nad Skaldą ? powiedzmy na stu kilku ;-) a ilu kojarzy operację Market Garden ? na pewno dużo więcej ;-) Film jest godnym polecenia dla miłośników kina wojennego. Pomimo wspomnianych wcześniej wpadek, dzieło zostało zrealizowane na wysokim poziomie i jest ważnym głosem na temat losów Holandii podczas II wojny światowej. Wielbiciele batalistycznego lub realistycznego nurtu kinematografii wojennej mogą czuć pewien niedosyt odnośnie ilości i rozmachu scen bitewnych. Należy jednak pamiętać, że film opowiada przede wszystkim historię pojedynczych ludzi wrzuconych w wir wojny, co jest charakterystyczne dla gatunku dramatu wojennego. Odnoście wątku wcielenia bohatera do piechoty Kriegsmarine, wiadomo chodzi o wybielenie kolaborantów holenderskich , którzy wstępowali do Waffen SS i co ciekawe, choć informacja taka nie pada w filmie, anglojęzyczna Wikipedia we wpisie na temat filmu podaje, iż główny bohater był holenderskim ochotnikiem w dywizji Waffen-SS Das Reich. Dzieło mające jak na europejskie standardy spory budżet 12 mln ojro wiadomo nie będzie kandydatem do Oscara ale w porównaniu do wielu dzieł gdzie patos bije od pierwszych minut stanowi jakąś alternatywę.

albertini1476

''hmmm...powiedz mi ilu ludzi kojarzy zmagania nad Skaldą ? powiedzmy na stu kilku ;-) a ilu kojarzy operację Market Garden ? na pewno dużo więcej ;-) ''

Ale jakie to ma znaczenie? Obie te operacje nie mają ze sobą związku i ich łączenie ze sobą jest głupotą, która w dodatku szkodzi filmowi, bo go rozwleka niepotrzebnie.

''Film jest godnym polecenia dla miłośników kina wojennego.''

To jest wyłącznie Twoja, subiektywna opinia, z którą się nie zgadzam kompletnie z powodów, które podałem wyżej.

''iż główny bohater był holenderskim ochotnikiem w dywizji Waffen-SS Das Reich.''

Która ani wtedy, ani nigdy nie przyjmowała Holendrów i nie walczyła nad Narwą. Poza tym Holender nosi na sobie mundur Wehrmachtu i wprost powiedziano, że jest członkiem Kriegsmarine.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones