Napiszę jedno, co pokrywa się z większością opini - pierwsza połowa rewelacyjna. Zazwyczaj daję naprawdę wysokie opinie i przede wszystkim oceniam to, co mi się podoba, aby pamiętać do czego mogę wrócić, ale... to jest tak zmarnowany film, naprawdę.
Od momentu, gdy John informuje Diane o tym, że wg niego w tej szafce jego matka ukryła lokalizację bezpiecznego miejsca, akcja robi się naprawdę nielogiczne. Typowe, kobieta ucieka, zabierając przy okazji nie swoje dziecko. W międzyczasie zabierają jej te dzieci, a ona ginie ruszając za nimi. Ilu z nas wie, że rozdzielanie się w filmach kończy się przeważnie śmiercią? Chyba wszyscy. Ilu z Was moi drodzy ma tego dosyć? Ja mówię pas powielaniu takiego machanizmu.
Na koniec drobnostka, która mnie mocno wkurzyła. Śmiejcie się albo nie, ale po co, po co oni na ten statek kosmiczny czy jak to ładnie nazwać dawali te króliki? Kosmici nie ratowali ludzi, tylko "wybranych" (dwójkę dzieci) i dwa króliki? Poważnie?
I pytanie tytułowe, proszę o jakieś wyjaśnienie, mogłam nie ogarnąć. Dlaczego te wybrane dzieci akurat mogły przewidywać te katastrofy, pisać ich daty? Kosmici im kazali?
Z fabuły wynika, ze tak to kosmici telepatycznie sie z tymi wybrancami komunikowali, swoja droga mogli przemyslec lepiej te swoje ziemskie avatary bo raczej zaufania nie wzbudzali.