i ten film jest tego dowodem. Na pierwszy rzut oka, dziwna historia, nie spodoba się każdemu. Ale dla ludzi wrażliwych, lubiących zastanowić się nad wieloma elementami życia- w tym kim jest człowiek i czym jest życie, ile jesteśmy warci i dla kogo, będzie dobrym wyborem. Bardzo smutny, ale skłaniający do przemyśleń i nad głębszym zastanowieniem się choćby na temat naszej własnej egzystencji. Plus doskonałe aktorstwo pana Eddiego Marsana i specyficzny,angielski klimat, który osobiście zaczynam coraz bardziej doceniać.
Nie wiedziałem tak naprawdę czego się po tym filmie spodziewać, w sumie miałem nadzieję na czarną komedię (czytając opis dystrybutora). Trafiłem na perełkę, dokładnie tak jak to ujęłaś. Dla mnie był to film o samotności u kresu życia, o refleksji na temat co jest warta rodzina i przyjaciele, którzy znikają gdy życie nam dowali. Oraz na ile ceni cię firma której poświęciło się zdrowie i najlepsze lata. Jeśli chodzi o kino brytyjskie, oglądam co się da, przeważnie nie jestem zawiedziony, i tobie również je polecam. Pozdrowienia.