Ani kryminał, ani tym bardziej film sensacyjny. Po przeczytaniu opisu fabuły można odnieść takie
wrażenie i chyba wiele osób w ten sposób go ocenia. To był i jest dramat psychologiczny, a
warstwa kryminalna służy tylko jego pogłębieniu, stanowi tło. Jeśli kogoś wprawił w zakłopotanie
ten wątek, to postaram się coś wyjaśnić w granicach swoich możliwości. Tyle ogólnej przestrogi,
dalsza część zawiera
SPOILERY!!!
Antonioni nie jest zainteresowany komentarzem politycznym, jak choćby Alan J. Pakula
("Wszyscy ludzie prezydenta"). Oczywiście pojawia się nawiązanie do sytuacji w Afryce, jakieś
państwo, prezydent, jego agenci. To może być Idi Amin z Ugandy albo Halje Sellasje z Etiopii.
Brak sprecyzowania daje pewną uniwersalność i skupia uwagę nie na polityce, ale na bohaterze.
Bo w tym filmie postawy wobec polityki są ważniejsze od niej samej. Dwie sceny są kluczowe w
kreśleniu portretu podwójnego bohatera.
Pierwszą jest rozmowa Davida z dwoma partyzantami (guerrillas) w kościele w Monachium. Z tej
rozmowy (poza informacją, kim był Robertson) poznajemy 2 istotne fakty:
1. Robertson był nie tylko handlarzem broni. Był również idealistą, który wierzył w słuszność
rebeliantów.
2. Głównym problemem partyzantów było wsparcie, jakie prezydent otrzymywał z Europy. To
wsparcie było związane z fałszywym obrazem sytuacji w kraju, przekazywanym przede
wszystkim przez dziennikarzy, takich jak Locke.
Druga istotna scena jest związana ze wspomnieniami Rachel Locke. W ten sposób poznajemy
okoliczności wywiadu z prezydentem. Rachel wskazuje na hipokryzje męża, który znał prawdziwą
sytuację w kraju, a jednak nie zadawał niewygodnych pytań.
Dodatkową informacją jest fragment nagrania, które Rachel dostała razem z rzeczami męża.
David wypowiada tam zdanie: "ludzie uwierzą w to, co napiszę".
Co z tego wszystkiego wynika ?
David Locke był uznanym dziennikarzem i chyba zdawał sobie z tego sprawę. Był również
konformistą, pozbawionym ideałów hipokrytą. Gdyby chciał mówić prawdę o polityce prezydenta,
pewnie mógłby wiele zmienić, znacznie pomóc rebeliantom. W przeciwnym razie, chcąc czy nie
chcąc, został tubą dyktatora, umacniając jego fałszywy obraz w Europie. Jest więc coś
ironicznego, skoro przypierając tożsamość Robertsona, który wspierał rebeliantów, David staje się
celem agentów prezydenta.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na tajemniczą postać dziewczyny, która towarzyszyła Davidowi w
podróży. Dziewczyna próbuje mu nadać pewne intencje i cel. Kiedy pyta go "przed czym
uciekasz?", David każe jej się odwrócić w kierunku mijanej drogi. David nie ma powodu do
ucieczki. Jego życie na pewno wymagało rewizji i poprawy, ale nie było tragiczne. Wytłumaczenie
jest dość banalne: "przed żoną, dzieckiem itp" - to nie są dostateczne powody. David ucieka
wyłącznie dla fałszywego uczucia wolności.
Problemy Davida Locke'a wynikają z jego charakteru, a nie z jakichś złych warunków czy
ograniczeń. Reprezentuje on (jak wielu bohaterów Antonioniego) współczesnego człowieka. W
odróżnieniu od Robertsona, jest człowiekiem "pustym", pozbawionym ideałów, traktującym swoją
pracę mechanicznie. Ukradł Robertsonowi tożsamość, ale nie dostał "czystej karty". Nie mógł też
zmienić się w Robertsona, do czego namawiała go dziewczyna. David Locke zginął, bo stracił
własną tożsamość, nie mogąc zyskać nowej. Wydaje mi się, że to w dużej mierze podkreśla
główną myśl filmu. Nie można pozostawić własnego, niedokończonego życia, rozpoczynając
nowe. Nie można stać się z dnia na dzień innym człowiekiem. Można się tylko zmieniać w
granicach własnych możliwości.