na lepszy film. Szczególnie ze względu na jakieś zdecydowane zakończenie.
Film w swojej stylistyce ewidentnie nawiązuje do "Francuskiej Nowej Fali". Czasem miałem wrażenie, że bohaterowie snując się po ulicach, próbując odreagować swoje zawodowe niepowodzenia i kompromisy, napotkają gdzieś Truffaut lub siedzącego przy stoliku w kawiarni Godarda. A tytułowa zazdrość pojawia się trochę niespodziewanie i stawia pod znakiem zapytania dotychczasowe relacje bohaterów. A może nie dojrzeli do pewnych spraw?
Dodatkowo czarno-biała stylistyka nadaje filmowi większą wiarygodność.
Warto wybrać się na ten film i poświęcić mu czas.