Dołączam się do pytania powyżej.
Cała reszta po chwili przemyślenia prosta i ciekawie stworzona. Można ten film potraktować jako rozgrzewkę przed filmem "Primer".
Wszystko się działo w jednym czasie ale oczami różnych Hektorów. Z tej pętli nie da się uciec. Ten trzeci postanowił zostać i odejść z tej pętli. Dwóch pozostałych robiło ciągle to samo by to wszystko utrzymać. W ten sposób pozbył się tamtych dwóch i został sam. I mógł się normalnie starzeć bez tej pętli czasowej
Pierwszy raz wszedł do niej namówiony przez tego naukowca, gdy ten go oszukał, że tam się schowa przed 'zabandażowanym'.
Kaliber 'Primera' to nie jest, ale można przy nim pogłówkować ;)
Przecież takie jest pytanie jak to się stało że pierwszy raz wszedł o maszyny a ty tu tłumaczysz to zdarzeniami po pierwszym wejściu czyli spotkaniem hektora 2 czy 3 z 1.W filmie jest wszystko oprócz początku pętli.Chyba że czegoś nie rozumiem.
Terron, rozumiesz wszystko bardzo dobrze... właśnie brakuje początku pętli wydarzeń, co sprawia, iż sami musimy sobie ją stworzyć we własnych domysłach.
To są właśnie zawiłości podróży w czasie :) Nazywa się to paradoks dziadka. Jeśli cofniesz się w czasie, i zabijesz swojego dziadka w młodości, to on nigdy się nie ożeni, nie będzie na świecie Twojego ojca (czy matki), więc i Ty się nie urodzisz. A jeśli się nie urodzisz, to nie możesz się cofnąć, i go zabić :) A w takim razie Twój ojciec może się urodzić, i Ty też, i tak w kółko.
Jeden z paradoksów filozoficznych, na które nie ma odpowiedzi.
Dokładnie, pierwszy hektor weszedł do urządzenia by uciec przed zabandażowanym, a wczesniejszy hektor weszedl do urządzenia by uciec przed wczensiejszym zabandażowanym ;] ja to lubie najbarzdiej w podróżach w czasie, ze nei ma poczatka... a jesli jest to sam go stowrzyl, taki paradoks, czasem od rozumowania tego boli mnie głowa hehe pzdr ;]
a ja tam nie widziałem żadnych linii równoległych, jest tylko jedna linia, konsekwentnie prowadzona, że tak zabawowo to ujmę - od początku do końca :]
Nie zgodzę się. Owszem. Jest konsekwentnie pokazywana jedna linia czasu. Ale jest to jedna z kilku poprzeplatanych z innymi. Bo jeśli nie, to kim byli ci alternatywni bohaterowie, jeśli nie wcześniejszymi wersjami głównego bohatera?
Mnie osobiście właśnie podobało się to konsekwentne pokazywanie jednej linii, a nie skakanie po różnych. Ale jednak była to jedna z wielu linii.
Chociaż dodam, że nie podobało mi się zakończenie. Jeśli twórca filmu by się twardo trzymał własnych zasad, to tam powinno siedzieć na leżakach z milion Hektorów :) A jest tylko ten ostatni.
jak najbardziej się nie zgadzam.
linia była tylko jedna.
można ją nazwać "poprzeplataną", ale była jedna.
i nie mogło być milionów Hectorów, bo tylko 2 razy wlazł do maszynki czasu.
W tym filmie nie ma absolutnie żadnych niejasności. Minuta po minucie pokazana jest historia Hektora pierwszego, potem drugiego i na końcu trzeciego. Widz ogląda bardzo dokładnie wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce, więc niejasności być nie może. Można jedynie zapytać jak się zaczyna cała historia w kontinuum czasowym. Ano zaczyna się wyjściem ze zbiornika drugiego Hektora. Dzieje się to mniej więcej w tym samym czasie, gdy inna wersja Hektora jest w markecie na zakupach.
Podoba mi się w tym filmie skromność zastosowanych środków i dbałość o szczegóły. "Los Cronocrímenes" trochę przypomina sztukę teatralną z ciekawymi zwrotami akcji - ciekawe jakby to wypadło na scenie.
SPOILER!
Błąd - kontiuum czasoprzestrzenne zaczyna się od wyjścia Hektora 3-go, który się pojawił 30-40 sekund przed 2-gim, powiadomił o tym naukowca, a potem schował się za szafką.
A poza tym zgadzam się w pełni z przedmówcą - film tak skromny (ale oczywiście przez to nie mniej ciekawy), że mógł zostać wyprodukowany w przysłowiowym garażu.
A sama historia rzeczywiście prosta, jak na podróże w czasie :)
dlaczego do tej pory żaden człowiek nie przybył do nas z przyszłości, ano dlatego, że jeszcze nie wynaleźliśmy maszyny do podroży w czasie. Dopiero gdy taka maszyna powstałaby, to byłby początek i miejsce w czasie do, którego można by się cofać maksymalnie. Dlatego początek historii w tym filmie zaczyna się od tego ze Hektor 3 wychodzi z maszyny = moment stworzenia (wystartowania) maszyny czasu. (wyobrażam sobie to tak ze naukowiec zamyka maszynę i po otwarciu ma w nim człowieka - Hektora 3).
Żeby to zrozumieć trzeba przyjąć że przyczynowość nie jest związana liniowo z czasem. Czyli wydarzenia z przyszłości (przenosiny w czasie Hektora 3) mogą wpływają na wydarzenia z przeszłości (Hektor 1). Film niezły, w sumie nie ma parodoksów rzeczywiście. Ale jedno założenie jest słabe - że osoba z przyszłości, która widziała skutki swoich działa w przeszłości, tak bardzo będzie chciała je powtórzyć.
mamy tu model znany z protestantyzmu - ludzkie działania są odgórnie zdeterminowane, nie ma miejsca na wolny wybór ;)
oczywiście jest to nieco słabe, z drugiej strony jest to tylko wariacja na temat koncepcji w której czas jest liniowy, ale pokazana inaczej niż w filmach, gdzie bohater stara się jak może zmienić przeszłość/przyszłość, a jego działania prowadzą właśnie do tego, że ta przeszłość/przyszłość zdarzyła się w takim kształcie w jakim jej doświadczył ;)
tu celowo stara się do niej doprowadzić, ponieważ boi się, że w przeciwnym wypadku pozostanie już na zawsze w dwóch osobach (a to najwyraźniej byłoby zbyt wiele dla jego żony ;))
Bo tutaj podroz w czasie pokazana jest po kolei, a we wszystkich innych od konca, czyli od przeszlosci do przeszlosci. Proste…