Oglądało się ciekawie, sam pomysł z samobójstwami spowodowanymi przez toksyny wydzielane przez rośliny zasługuje na uznanie. Jedyne do czego mogę się przyczepić to miejscami kulejące aktorstwo oraz postać Jess- osobowość tej postaci w ogóle mi tutaj nie pasowała.
Co Ci dało do myślenia? Znów głębszy sens w nieudolnej próbie zrealizowania czegoś więcej niż tylko otwartego zakończenia?