Można by również napisać ''nie zadzieraj z naturą'' bo
prędzej czy później obróci się ona przeciwko Tobie.
Sposobów na to jest od groma. I jak wiadomo nie mamy
jako ''marne'' myślące istoty ,najmniejszych szans aby z
nią wygrać, cokolwiek to może oznaczać. Możemy tylko
minimalizować jej złowieszcze skutki ,na ile się da
oczywiście, ale to ona wyznacza granice i pokazuje kto
jest ''panem'' sytuacji.
W ''Zdarzeniu'' najprawdopodobniej twórców poniosła
trochę hinduska? fantazja. Owszem jak już wiadomo
małe dzieci znają formułkę ''nie ma flory, nie ma życia'', ale
żeby aż tak ''straszyć'' wszystko łykających ,podatnych na
takie obrazy widzów, to raczej grubo pojechane. Lecz
jakimś cudem ,to co nam pan od X - owskich klimatów,
pokazuje, nie przejawia we mnie zniechęcenia i
obrzydzenia. Fakt, faktem, że nie są to wyżyny gatunku ,ale
jednak film wciąga. Istnieje w nim ,pomimo ,iż banalna, to
jednak dosyć oryginalna fabuła. Dzień wcześniej
oglądałem ''Inwazję - Bitwa o L.A.'' i tam niestety
znalazłem tylko jej szczątki. Tak więc wytrwałem do końca
i chociaż kilka razy ironicznie się uśmiechnąłem, to także
zdarzyło się ,że były momenty niezapomniane. Gdyby to
poprowadzono jednak inaczej, kto wie mogłoby być
zupełnie inaczej, a przede wszystkim lepiej.
Wymienię najpierw te elementy, które wypadły całkiem
znośnie. Na pewno prowadzenie akcji. Sensownym
również był twierdzenie, że to wszystko jest sprawką ataku
terrorystycznego. Zaskakujące momenty i ta niepewność.
Czekanie na finał, który niestety jest słaby i zaniża u mnie
ocenę. Oryginalne sceny jak ''deszcz'' robotników,
gościnność pani Jones, niby opuszczony dom czy krwawy
kombajn-kosiarka. To na prawdę jest mocne. Ale
największym atutem jest klimat tworzony przez muzykę.
Dzięki temu tkwimy w tajemniczości, niepewności i jest w
tym jakieś napięcie. Lecz to za mało ,aby było dobrze, a
nawet nieźle. Na plus zaliczę również szybko mijający
seans. Nawet nie wiadomo kiedy ten czas znika. Reszta
jest zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Gra aktorska przeciętna, a Zooey Deschanel oprócz tego
irytująca chyba najbardziej. Żałosne jest również to, iż jak
zwykle ''celem'' staje się biedna Ameryka, gdzie wszystko
zaczyna się w N.Y.. Ci amerykanie mają poważne
kompleksy na tym punkcie. Denerwujący jest efekt
nagłego zatrzymania się tłumu i to kilka razy. Takie
dziwaczne zahipnotyzowanie, ale bardzo sztucznie
wyglądające. Spora część nielogiczności ,albo inaczej
ujmując błędów logicznych. Dla przykładu. Pociąg pełen
pasażerów ,których jest na prawdę wielu, zatrzymuje się w
Filbert. Dziurze jakich pewnie sporo. Nagle ni stąd ni
zowąd ,wszyscy odjeżdżają w różne strony świata autami.
Oczywiście poza naszymi głównymi bohaterami ... do
czasu. Trudno to ogarnąć. Albo kilkanaście metrów przed
zakrętem ,gdzie wszystko wokół jest porośnięte i mało
widoczne, żona szklarniarza dostrzega ''coś'' porozrzucane
na prostym odcinku drogi. Hmmmm ,to trzeba mieć wzrok
jak sokół :) Żołnierz spotkany na drodze jest chyba jakiś z
ulicznej łapanki, bo się zachowuje jak .... nie dziwię się, że
oni wszystkie wojny przegrywają ,skoro maja takich w
swojej armii. I jeszcze kilka durnych tekstów jak ''unikajmy
wiatru'' czy ''zamknij okna i drzwi .... a czemu?''.
Dziwny to film ,ale coś w sobie u licha ma. Gdyby nie
skopana końcówka to dałbym ''sześć'', chociaż sam sobie
się dziwię. Chyba mnie te drzewa, trawy i ten wiatr
załatwiły i ocenię na 5/10 :)
pozdrawiam