Oglądając go czułem się jakbym zjadł steka polanego musem waniliowym wraz z kokosowym ptasim mleczkiem Wedla. No trudno nie mieć odruchu wymiotnego. Poziom zażenowania podczas seansu przekroczył wszelkie granice przyzwoitości. Ten film jest lepszy niż "Nasze matki, nasi ojcowie" i "Pokłosie" razem wzięte. W Tel-Awiwie będą mieli owacje na stojąco. W USA już nikt nie będzie miał wątpliwości, że ci z biało-czerwonymi opaskami na rękach to ludzie, przed którymi hitlerowcy chronili Żydów. No to tyle z polityki. Nie potrafię pojąć dlaczego te wszystkie Mroczki od seriali telewizyjnych ubzdurały sobie, że skoro potrafią napisać scenariusz do "Domu nad rozlewiskiem" czy innej "Plebanii" to poradzą sobie z filmem kinowym!? Niestety "Zgoda" prócz tego, że jest agitką propagandową to jest po prostu filmem słabym, nużącym i męczącym swoją amatorszczyzną. Żadnego wprowadzenia. Nie wiadomo kto, co i dlaczego!? Skąd ten obóz, dlaczego ci ludzie się tam znaleźli!? Dlaczego wszyscy pukają pannę "MeToo"!? Chaos i żenada.