PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=502994}

Zgon na pogrzebie

Death at a Funeral
6,0 31 712
ocen
6,0 10 1 31712
4,4 5
ocen krytyków
Zgon na pogrzebie
powrót do forum filmu Zgon na pogrzebie

Zmiany w porównaniu do pierwowzoru były niewielkie. Sceny były przepisane dokładnie, a mimo to coś mi nie grało. Nie mam pojęcia czemu dokończyłem go oglądac zwarzając na to że oglądałem niedawno anglików. Jedyne na co narzekałem wtedy były pewne rozwiązania w obsadzie. Tutaj obsada iście gwiazdorska a mimo to coś nie zaskoczyło. Podsumuje to tak. Widziałeś wersję UK nie oglądaj US. Widziałeś US nie oglądaj UK. Jeśli nie widziałeś żadnej koniecznie obejrz UK.

ocenił(a) film na 1
lunatyk34

Dokładnie, zgadzam się. Wersję angielską widziałam mnóstwo razy, za każdym razem śmieję się jak opętana. Coś mnie podkusiło, żeby zobaczyć tę drugą. Niby te same sceny, niby podobne dialogi... Zawsze po zakończeniu angielskiej wersji brzuch mnie boli ze śmiechu, tu ledwo się uśmiechnęłam kilka razy.

Wystarczyło podmienić aktorów i już nie jest tak śmiesznie. Mardsen jako jedyny w tym filmie gra nieźle, ale miny Alana Tudyka są nie do podrobienia. Tak samo jak nie do podrobienia jest Kris Marshall. Mnie w wersji angielskiej rozwala zawsze Howard, tu zamienili go na gościa który nie jest w ogóle śmieszny. Cała komiczność tej postaci polegała na tym, że był mega sierotą i jeszcze ta obsesja z ręką. Tu zostawili tylko wątek z ręką, natomiast facet nie był już nieogarnięty, więc zaczął irytować zamiast śmieszyć.

Widzę że zostało dopisanych dużo niepotrzebnych dialogów. W wersji angielskiej wszystko jest powiedziane prosto i dosadnie, Amerykanom widać trzeba tłumaczyć.Tylko przez to film robi się przegadany. I po co te nowe wątki? Sceny, których nie ma w wersji angielskiej, a nic nie wnoszą? Jednym z takich wątków jest Ryan podrywający biuściastą kuzynkę.

Te same sceny zostały zupełnie inaczej nakręcone i tym samym przestają śmieszyć. Choćby ta sama scena z kupą, w wersji angielskiej powoduje atak śmiechu, tu jest obrzydliwa.W wersji angielskiej tej kupy wystarczyło tylko trochę, resztę sceny zrobiły mówiące same za siebie miny Howarda i Troya. Amerykanom trzeba pokazać ubrudzoną całą rękę, po czym goście zaczynają biegać i się wydzierać, żeby Amerykański widz zrozumiał dowcip. W ogóle sceny w wersji amerykańskiej są strasznie przerysowane, zupełnie inna jest gra aktorów. W wersji angielskiej wystarczą miny postaci. A tu wszyscy wrzeszczą i przeklinają.

W wersji angielskiej śmieszy mnie już sama czołówka, z trumienką śmigającą po ekranie, do tego złowieszcza muzyczka w tle. W amerykańskiej wersji muzyczki brak, trumienki brak. No i już czołówka nie śmieszy. Praktycznie każdą scenę można tak porównać, każda wypada na korzyść wersji angielskiej.

Ja uwielbiam angielską wersję za muzykę, grę aktorów, oraz mnóstwo smaczków i detali (ot choćby jak Tudyk wsadza głowę w krzaki). Ja wiem, co nie gra w tym filmie. Wystarczyło podmienić aktorów na gorszych, pozmieniać trochę dialogi i sceny nakręcić inaczej, wystarczyło wyrzucić wszystkie smaczki, i powstał zupełnie inny film - niestrawna papka zamiast jednej z lepszych komedii.

Jeśli ktoś widział wersję angielską, niech się trzyma z daleka od tego gniota. Ja się skusiłam i żałuję.

ocenił(a) film na 4
lunatyk34

Nic dodać nic ująć

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones