Były chiński komandos rusza do walki przeciwko najemnikom chcącym wykorzystać panujące w Afryce epidemię i kryzys rządowy. Wysoko rozrywkowe kino wojenne, które nie grzeszy mądrością i wymaga przyjęcia charakterystycznej, azjatyckiej konwencji. A wtedy gwarantuje udany seans.
WIĘCEJ:
http://quentin.pl/2018/03/wolf-warrior-2-recenzja-filmu.html
Proszę cię, dawno tak propagandowego gniota nie widziałem. Tego się nie da oglądać....
W porównaniu do jedynki można go w zasadzie uznać za krytykę Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej :). Witamy w świecie chińskiego kina rozrywkowego. Nie da się zaprzeczyć, ani sprzeczać, co do wszechobecnej propagandy. Masz rację. Jednak wiedząc czego się spodziewać i przymykając oko (całkiem zamykając :) ), pozostaje fajna rozwałka w starym stylu wszelkich Iron Angels itepe.
właśnie, że nie spodziewałem się aż takiej propagandy, nawet w topornych filmach radzieckich jest jej mniej...
Lubię kino azjatyckie, specyficzna estetyka rzeczywiście wymaga przyjęcia dystansu, przestawienia percepcji, tutaj mi się jednak przymykanie oka nie sprawdziło ;-))